lorenzo lorenzo
647
BLOG

Panu Sowińcowi w odpowiedzi

lorenzo lorenzo Polityka Obserwuj notkę 12

 

 
 
Wczoraj z rana Pan Sowiniec był uprzejmy opublikować tekst pt. „Misjonarze i pieczeniarze” (http://bukojer.salon24.pl/317868,misjonarze-i-pieczeniarze#comment_4570265). Pozwolę sobie popolemizować z niektórymi jego tezami.
 
Zacznę od Pańskie zarzutu, iż: „PlatformaObywatelska skupia zaś tych, którym obojętne są jakiekolwiek wartości, byle wieść łatwe i wygodne życie na koszt państwa”. Otóż jak sama nazwa tej partii wskazuje, jest ona platformą, czyli miejscem spotkań ludzi o chyba dość sporym rozrzucie poglądów. Tacy są też w dużej części jej wyborcy. Chęć do spokojnego, uporządkowanego życia, gwarantowanego przez służby państwowe, cechuje moim skromnym zdaniem co najmniej 75% obywateli, i to każdego państwa. Przy tak dużym zróżnicowaniu poglądów trudno jest promować ideologie ekstremalne, tym bardziej gdy kłócą się one z dążeniami do spokojnego, nazwijmy to unormowanego i przewidywalnego życia. Przynajmniej dla bardzo dużej grupy obywateli.
 
Prawo i Sprawiedliwość jest partią o swoistej, bardzo wyrazistej (przynajmniej tak sądzą jej twórcy), acz nie do końca jednoznacznej ideologii, która służy konsolidacji jej członków i wyborców.
 
Obie partie, jak Pan zapewne wie, wywodzą się z tego samego pnia – przeciwników systemu obowiązującego przed 1989 rokiem. Potem, po zdobyciu władzy, doszło jak to zwykle bywa – i co jest zasadą – do różnicy poglądów między przywódcami, którzy w ramach akcji wyborczych rozgrywali masę wyborców, usiłując zdobyć jak największą liczbę głosów i stosując przy tym wszelkie możliwe środki. Jak to w polityce.
 
Śmiem jednak twierdzić, że środowiska związane z dzisiejszym ugrupowaniem Platformy są bardziej wrażliwe (w sposób negatywny) na współpracę z byłymi politykami i ich ugrupowaniami przebrzmiałego już systemu, aniżeli ugrupowanie związane z PiS.
 
Rzecz jednak w tym, że głównym celem przyświecającym obu tym ugrupowaniom jest zdobycie władzy. I wtedy zaczyna się taniec, bowiem jej utrzymanie staje się celem samym w sobie, przy którym wszelkie inne działania schodzą na tor boczny, przynajmniej dla grup przywódczych. Widać to po umiejętnościach kadr urzędniczych i politycznych. O wiele więcej liczą się synekury, lojalność wewnątrzkoteryjna, aniżeli tzw. służba społeczeństwu. Powstają frakcje, które toczą między sobą walki w ramach tego samego ugrupowania i tak dalej, i tak dalej.
 
W tej sytuacji przypinanie łatek jednej tylko z partii jest po prostu pójściem na łatwiznę. Ponadto hasła i ideologie mają służyć utrzymaniu w ryzach oraz powiększeniu grupy zwolenników, zaś na tzw. szczytach władzy główną rolę odgrywa tylko pragmatyzm polityków, którzy zrobią wszystko, by utrzymać się przy władzy. I to bez względu na partię. Powoduje to konieczność zapewnienia odpowiednich synekur dla swych zwolenników, głównie tych, których klany mogą mieć wpływ na utrzymanie lub zdobycie władzy. Dla tych przywódców liczy się tylko to i nic więcej, zaś wszelka wiara w uzdrowicielska moc prezentowanej „jedynie prawdziwej” ideologii graniczy z naiwnością.
 
Ten proces powoduje degradację i deprecjację całego życia politycznego i społecznego, jako że główną rolę odgrywają w nim interesy konkretnych grup. Tylko i wyłącznie, Panie Doktorze. Zanim zdąży się wykształcić formacja sprawnych, kompetentnych urzędników oraz polityków, których celem jest utrzymanie (a nie podcinanie) gałęzi, na której siedzą, musi upłynąć dużo czasu (może 100, może 150 lat), zbyt wiele bowiem w obywatelach, a tym samym i w tzw. elitach, genetycznych obciążeń, które wzmacniane regułami walki o władzę prowadzą do tego, co mamy przed oczyma.
 
Oprócz zmian, nazwijmy je technologicznymi, potrzebna jest zmiana mentalności, i to przy uwzględnieniu tego, co dzieje się na świecie, zarówno w naszej bezpośredniej okolicy, jak i nieco dalej. Nie da się tego osiągnąć agresywnymi nakazami czy zakazami, to proces ewolucyjny, nie rewolucyjny. Rewolucje (poza przemysłową) prowadzą także do wynaturzeń, o czym wie Pan zapewne równie dobrze co ja.
 
Tyle moich luźnych uwag, a teraz spokojnie możemy przyglądać się kolejnym odsłonom tej cynicznej walki o władzę, sprzedawanej szerokim masom jako walka o prawdę i takie tam. Zresztą każdy, w ramach czasu wolnego, jeśli zechce, znajdzie w tych kampaniach to, co mu w duszy gra. Nie należy jednak przy tym zapominać, jaki cel rzeczywiście przyświeca politykom i tzw. rządcom dusz lub też ludziom aspirującym do tej roli.
 
Pozdrawiam Pana serdecznie
lorenzo
O mnie lorenzo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka