a precyzyjnie rzecz ujmując u kumpla pod Paryżem. Trzy kwadranse linią B RERu na południowy zachód. Bardzo sprawnie i za darmo, gdyż z okazji Nowego Roku do południa 1-go stycznia paryskie metro, na obszarze całego Ile de France jest tradycyjnie bezpłatne (sic!), socjalizm taki, bo komunikacja oczywiście jest państwowa i samorządowa. ;-)
A tak naprawdę chodzi o to, aby nakłonić Francuzów do skorzystania ze środków transportu zbiorowego. W ten sposób z całą pewnością uniknięto kilku, a nawet kilkudziesięciu wypadków samochodowych oraz ich ofiar z korzyścią dla państwowej służby zdrowia.
Na stacji czekał uśmiechnięty kumpel, który mnie z miejsc poinformował, że będziemy święcili Nouvelle Année chez les voisins czyli u przyjaciół sąsiadów, znaczy po francusku.
W rzeczy samej, przynajmniej pod wzgledem kulinarnym było jak najbardziej po francusku czyli tradycyjnie ostrygi, foie gras, pularde, tort lodowy. i temu podobne frykasy, zakrapiane szampanem, winem oraz (tu ukłon w stronę gości) polska wódką. Zaiste największe wrażenie zrobiły na mnie trunki, z win to było bordeaux Cru Classé, Pauillac 2005, château już nie pomnę, a z wódek Siwucha, ulubiona wódka gospodarza. Muszę wyznać, że pierwszy raz w życiu przyszło mi pić tę Siwuchę i mniemam, ze nie ostatni ;-)
Jednym słowem zabawa była szampańska do 4 nad ranem, choć również poruszyliśmy kilka problemów poważnych, jak chociażby ideę federacji europejskiej, która z niewiadomych przyczyn jest rzadko podnoszona na szerszy forum.
Pierwszy dzień Nowego Roku 2010 spędziłem u kumpla czyli tutaj:

Oczywiście znowu pojawiły się te cholerne ostrygi ale również doskonale przyrządzana przez kumpla jagnięcina. Ponownie tłukliśmy się do późnej nocy oglądają koncert Band du lac rzucony z MACówki na ścianę (na cały regulator).
To tyle co mi się przyjemnego przytrafiło, a reszta jest milczeniem.
Wszystkim pomyślności życzę w Nowym Roku.
Inne tematy w dziale Rozmaitości