Był piękny świąteczny słoneczny dzień, więc wybrałem się na spacer nad morze.

Spojrzałem w prawo, spojrzałem w lewo i jak zwykle poszedłem prosto.

Złapałem horyzont, czyli poziom i już w pełni zrównoważony ruszyłem przed siebie.

Po drodze napotykając ludzi zwabionych pięknym słonecznym dniem ...

ale spotkałem także mewy, które sfotografowałem specjalnie z myślą o Zaplutym Europejczyku, miłośniku ptaków (ostatnio ;-)

Idąc dalej wstąpiłem do pięknej willi szczęśliwie zamienionej w Muzeum Miasta Sopotu, z której rozpościera się wspaniały widok na morze. Z wysokiego parteru

i z pierwszego piętra

W willi była piękna wystawa o willowej architekturze Sopotu, a wśród architektów Adolf Bielefeld z drugą małżonką, który miał swoją pracownię projektową w Gdańsku na ul. Wałowej, a jego zrealizowane przepiękne budynki są obecnie oklejane styropianem ...


i zdjęcia archiwalne, oczywiście sprzed II wojny światowej

bo już po wojnie w Sopocie zamieszkały socjalistki

Czy nadal w Sopocie mieszkają socjalistki (i socjaliści), tego nie wiem, ale wiem, że jeśli mieszkają to z całą pewnością już zdążyły radykalnie zmienić poglądy i przeflancować się na kapitalistki i to w wersji "hard core". Nie będę przytaczał nazwisk, bo nie o to mi tutaj chodzi, a jedynie o refleksję, że historia stale płata nam figle, bo wielkim magikiem jest. Chyba się ze mną zgodzicie ;-)
Inne tematy w dziale Społeczeństwo