... głośno się zastanawia w The National Interest z 7 lipca 2014, Doug Bandow, Senior Fellow w Cato Institute i były asystent prezydenta Ronalda Reagana.
Polski ambasador Ryszard Schnepf ma trudne zadanie: zabiegać i robić dobrą minę do amerykańskich urzędników po tym jak jego szef w Warszawie, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, niedyskretnie wypowiedział się o "bezwartościowym" sojuszu Polski z Ameryką. Ambasador w odpowiedzi na mój wcześniejszy artykuł, przedstawił przekonujące argumenty, że Polacy i Amerykanie są przyjaciółmi. Był jednak zdecydowanie mniej skuteczny aby wyjaśnić, dlaczego Waszyngton powinien przedłużyć gwarancje bezpieczeństwa dla Warszawy, wystawiając obywateli USA na ryzyko wojny, która może wybuchnąć.
NATO jest sojuszem wojskowym, lub przynajmniej takim ma być. To prawda, że w następstwie zimnej wojny, politycy amerykańscy zaczęli traktować sojusz północnoatlantycki jako czcigodny social club. Gdy po upadku żelaznej kurtyny pojawiło się kilku starych przyjaciół, oczywistą przyzwoitością wydawało się zaprosić ich do przyłączenia się.
To był jednak kosztowny proces. Na przykład Stany Zjednoczone przestały modernizować swoje siły zbrojne. Ale przecież w przypadku Polski mieliśmy "długie historyczne więzy przyjaźni, pełne wzajemnego zaufania" - jak to ujął ambasador Schnepf, więc objawem chamstwa byłoby być im przeciwnym.
To tyle tytułem zajawki, resztę doczytajcie sobie sami:
America’s Relationship with Poland: Military Alliance or Social Club?
Natomiast napiszę, że Doug Bandow ma rację, gdy pyta: a co zrobili Polacy, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i przypomina, że od połowy lat 90 praktycznie nic. My z kolei wiemy dlaczego. Po upadku ZSRR, na całym świecie zapanowało przekonanie, że wojna już nikomu nie zagraża, zwłaszcza tutaj w Europie. Sojusz Północnoatlantycki zapadł w śpiączkę, w europejskich państwach NATO ruszył proces wypychania Amerykanów ze Starego Kontynentu. Tym trendom poddała się oczywiście Polska, wprawdzie dumna z członkostwa w NATO, ale jeszcze dumniejsza z członkostwa w Unii Europejskiej. Stan beztroski i rosnącej niechęci do NATO czyli Amerykanów, zapanował głównie w Niemczech, które skutecznie dążyły do nawiązania i rozwoju ścisłych bilateralnych stosunków gospodarczych z Rosją, zwłaszcza po pojawieniu się Putina na Kremlu. Z kolei rozwój więzów gospodarczych z Rosją coraz bardziej zbliżał politycznie Moskwę do Berlina i vice versa. Putin był "sehr gut".
Tropem Berlina podążała oczywiście Warszawa, zwłaszcza gdy do władzy wyniesiono Donalda Tuska, któremu dzielnie towarzyszył Radek Sikorski, jak ostatecznie się okazało chłoptaś w krótkich spodenkach z rozdętym ego i syndromem ADHD.
Polska jeszcze długo będzie ponosiła konsekwencje szkodliwej działalności tych dwóch typków. Historia ich osądzi i na nic się nie zda ta nagła volta, wykonana po agresji Putina na Ukrainie. Mam nadzieję, że wszyscy pamiętacie to nagłe zapałanie miłością do Amerykanów, jak się okazało obrzydliwie fałszywe w przypadku Sikorskiego, te jowialne pogawędki Bredzisława o modernizacji i wzmocnieniu naszej armii przez Amerykanów. Tak sobie wykombinowali, że bezpieczeństwo mają zapewnić nam Amerykanie, a przy modernizacji naszej armii "biznesy będą robione".
Kończąc Doug Bandow napisał:
Istnieje wiele powodów aby docenić polsko-amerykańskie więzi na przestrzeni lat, a nawet wieków. W tym również zrozumienie i współczucie Amerykanów dla Polaków, że Polska jest umiejscowiona w złym sąsiedztwie. Jednak nie chodzi tutaj o argumenty przemawiające za obroną Polski. Obietnica pójścia na wojnę jest najpoważniejszą obietnicą jaką jedno państwo może złożyć drugiemu. Takie zobowiązanie powinno być ograniczone do przypadków, w których Amerykanie mają fundamentalny, wręcz witalny interes.
Kto przekona Amerykanów? Od niedawna bardzo się stara polski ambasador Ryszard Schnepf, ale sam temu zadaniu nie sprosta. Potrzebna jest konsekwentna polityka w naszych stosunkach z USA, prowadzona z Warszawy. Po rejteradzie Tuska, niepysznym odejściu Sikorskiego i Bredzisława, całą nadzieję pokładam w nowym prezydencie Andrzeju Dudzie.
Panie Prezydencie do dzieła!
Inne tematy w dziale Polityka