Komorowski potępił nasze władze za uległosć wobec Rosji realizującej swój brutalny scenariusz. Tak, tak, to prawda, ale o tym na końcu, bo humoreski jedak nie powinny mieć pierwszeństwa przed powagą.
Polski film "Szczurołap", 20 min. dokument z 84 r., obsypany nagrodami. Opowieść o człowieku, który jako jedyny w Polsce zajmuje się niszczeniem szczurów na skalę przemysłową. "Szczurołap" - na przykładzie jednej ze swoich akcji - przedstawia metody swojej pracy. Muszą one być starannie opracowane, ponieważ szczury to zwierzęta o wysokim stopniu inteligencji, "niełatwo z nimi wygrać". Film jest utworem wieloznacznym i niesamowitym, wywołującym wrażenie nie tylko tematyką. Pogłębiają je - sceneria, w jakiej go zrealizowano (ogromna rzeźnia) i perfekcyjne zdjęcia. (http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/423015). Sam film widziałem parokrotnie, polecam gorąco.
Jak tłumaczył w filmie szczurołap, można oczywiście wysypać trutkę, ale na to nabierze się mały procent populacji, reszta poczeka i widząc śmierć pierwszych szczurów, omijac będzie trutkę z daleka. Szybki przyrost naturalny wyrówna braki, szczury mnożą się na potegę.
Należy więc rozłożyc akcję w czasie. Najpierw zaprzyjaźnić się ze szczurami, karmić je regularnie, oswajać. Gdy już zaufają - otruć. Tak padnie 80-90% populacji, ale też nie wszystkie. Na te najtwardsze, z otoczenia swojego szczurzego króla jak i na samego króla, szczurołap polował z wędką, z karabinkiem, zabijał bezpośrednio.Aż do ostatniego, aż do króla, po zabiciu którego mógł już opuścić masarnię, spokojny, że uwolnił ją od plagi definitywnie.
Ktoś jeszcze pamięta pobicie w Polsce trójki dzieci pracowników ambasady Rosji? Nie minęły dwa tygodnie od tego incydentu, a pobici zostali trzej pracowniky naszej ambasady w Moskwie - drugi sekretarz, pracownik techniczny (łączność bodajże) i kierowca. W opinnii ówczesnego polskiego ambasadora Mellera pobicia nosiły znamiona fachowości.
Z tego co pamietam (nie mogłem niestety znaleźć źródła) to pobici Polacy piastowali te same funkcje, co ojcowie pobitych rosyjskich nastolatków. Klucz nie budził wątpliwości, o ile ktoś by je jeszcze miał.
Krótka piłka, fachowa robota, nikt nie ma najmniejszych wątpliwości nie mając zarazem dowodów. Firmowy znak czekistów. Dodajmy, że nasz ówczesny min. spr. zagr. Rotfeld próbował się wtedy połaczyć ze swoim vis-a-vis Ławrowem, no ale ten akurat przebywał był na wywczasach, więc - izwinitie polskije druzja - nie udało się z nim skontaktować.
Sprawe tą przypomniałem sobie, czytając u http://tommy.lee.salon24.pl/ jego irytację, na fakt, że nie ma żadnych wypowiedzi kilkudziesięciu dzienniekarzy i polityków, obecenych w chwii katastrofy na lotnisku w Smoleńsku. Odpisałem mu, że przecież taka błahostka jak władztwo nad tematem Adama Michnika wystraczyła, by skutecznie zamknąć usta prawie całemu mejnstrimowi i salonowi warszawki. Tak, przez pół roku, w temcie niepomiernie bezpieczniejszym nikt nic nie uczynił.
A teraz? Sumliński znalazł w oponie gwódź. Już sama taka groźba, doskonale w tym środkowisku znana, gdzie pozdrowienia od fachowców od odkrecanych śrub robiły prawie za greps, sama taka groźba by wystarczyła. Ale tak można zastraszyć 80-90% populacji. A co z resztą?
Dlatego dziwnym trafem zginął szef polskich archeologów, prof. Marek Dulinicz, mający jechać do Smoleńska i Krzysztof Knyż, o którym koledzy piszą:
"Miejscem jego codziennej pracy była Moskwa, choć jeździł tam, gdzie było niebezpiecznie. Był w Czeczeni, Gruzji, na Dubrowce. Zjeździł tysiące kilometrów, obserwując ludzi, wydarzenia oraz dramaty. Znał Rosję lepiej niż niejeden dziennikarz, mógł opowiadać o niej godzinami. Za miesiąc skończyłby 39 lat." (http://www.tvnfakty.pl/?p=357)
O dziwnym aspekcie medialnym jego śmierci piszę w poprzedniej notce (http://gloswolny.salon24.pl/198281,s-p-krzysztof-knyz-czym-zawinil).
Archeolog - będzie szukał powoli ale systematycznie, centymetr po centy metrze, z nosem przy ziemi i pędzelkiem w ręku. Odważny facet będzie szukał nieszablonowo, w niebezpiecznych miejscach. Klucz wydaje mi się jasny: każda próba bezpośredniego szukania skończy się śmiercią. To wystarczyło na resztę szczurów.
To teraz na koniec ta obiecana humoreska.
"Komorowski oczekuje, że władze polskie zaczną mówić o napaściach na polskich dyplomatów nie jak o oderwanych incydentach, ale jak o serii wydarzeń, które nie są przypadkowe i wpisują się w „barbarzyński scenariusz” tworzony w Rosji.
- Polska cały czas swoją miękką postawą i skrępowaniem wobec Rosji tworzy atmosferę przyzwolenia dla eskalacji brutalnych zachowań wobec Polski ze strony Rosji - uważa poseł PO". (http://wiadomosci.onet.pl/1243203,2678,2,kioskart.html)
A teraz się wąsaczowi 346389 szczegółów i znaczących faktów nie układa w serię wydarzyeń, które nie są przypadkowe i które się wpisują w barbarzyński scenariusz.
Wtedy wstrząśnienie mózgu pracownika ambasady, teraz wymieszany z błotem koktajl 96 ciał polskiej elity politycznej.Koniec humoreski. Wracamy do powagi - Polska jest najważniejsza.
Ukłony.
Inne tematy w dziale Polityka