gloszwroclawia gloszwroclawia
5118
BLOG

Dwucyfrowy wynik Kukiza? To realne

gloszwroclawia gloszwroclawia Polityka Obserwuj notkę 13


Trzeci wynik Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich staje się coraz bardziej realny. Jeśli weźmiemy pod uwagę sondaż Interii pokazujący, że ponad 70 proc. Polaków chce jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu oraz fakt, że podobnie liczna grupa nie utożsamia się z żadną partią polityczną, to rodzi się pytanie, co musi się stać, by nie udało mu się uzyskać dwucyfrowego wyniku.

Kilkanaście procent poparcia jest w tej sytuacji jak najbardziej możliwe. Zwłaszcza że konkurenci pod wieloma względami nie mogą się z nim nawet równać. Kukiz jest z nich wszystkich najbardziej spontaniczny, zdeterminowany oraz naturalny. Nawet jeżeli się z nim ktoś nie zgadza, to trudno mu zarzucić koniunkturalizm czy brak zaangażowania. Nie bez znaczenia jest jego dotychczasowe, wieloletnie doświadczenie w kontakcie z mediami. To teraz procentuje. Podobnie jak praktyka w wystąpieniach publicznych. Choć dzisiaj mniej śpiewa, to zmiana formy wcale nie zdaje się mu specjalnie doskwierać. Wręcz przeciwnie, widać gołym okiem, że podczas spotkań potrafi nawiązać kontakt z publicznością nie gorzej, niż podczas koncertów. Jeśli dodamy do tego poczucie humoru, umiejętność celnej i szybkiej riposty oraz prawdziwą niezależność szybko można dojść do wniosku, że jest kandydatem innym niż wszyscy.

Niezależność
Jednym z głównych jego atutów jest prawdziwa niezależność. W wyścigu do prezydenckiego fotela startuje z pozycji człowieka sukcesu, dla którego zaangażowanie polityczne nie jest sposobem na poprawę swojego statusu – tak społecznego, jak majątkowego. Jest wręcz przeciwnie. O ile znanego muzyka się ceni i poważa, o tyle politycy zawsze we wszystkich rankingach wartościujących zawody okupują ostatnie miejsca. Gotowość na tę degradację, podobnie jak brak motywacji finansowych, bardzo korzystnie wpływają na postrzeganie jego zaangażowania.

Sukces
Zbieranie podpisów przebiegło sprawniej niż wielu się spodziewało. Prawie 200 tysięcy pisemnych głosów poparcia zebrane w kilka tygodni bez partyjnych struktur musi robić wrażenie. Zwłaszcza że w ich zbieraniu wzięli udział głównie zwykli obywatele, na co dzień niezwiązani z działalnością publiczną. Co ważne akcja zbierania w dużej mierze abstrahowała od zaangażowania organizacji. Śląsko-dąbrowska Solidarność, która zebrała 5 tysięcy podpisów, jest tutaj wyjątkiem. Ale to nie ona, podobnie jak nie inne organizacje związane z Ruchem Oburzonych, zagwarantowały zbiórkowy sukces. O nim przesądzili rozproszeni po całej Polsce, niezorganizowani na co dzień, ale za to bezinteresowni i jak się okazało całkiem sprawni zwykli obywatele. Sukces akcji Zmieleni.pl, podczas której zebrano ponad 120 tysięcy elektronicznych głosów poparcia dla postulatu jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu okazał się nieprzypadkowy, a spora część zaangażowanych w kompletowanie list z podpisami rozpoczęła swoją przygodę z JOW-ami właśnie wtedy. Ta grupa nie pozwala już mu zarzucać, że za jego kandydaturą nikt nie stoi. Liczby mówią same za siebie i sprawiają, że na tle działających i finansowanych z pieniędzy budżetowych partii kandydat Paweł Kukiz nie ma się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie, czytając komentarze na jego społecznościowym profilu niejeden szef partii może mu pozazdrościć ducha publikowanych tam wypowiedzi.

Obywatelskość
Umiejętność zaangażowania tysięcy osób pokazuje, że nie jest on w swoich wysiłkach sam, że wielu na niego liczy. Pomagają też chcąc nie chcąc konkurenci. Choćby strategia kandydatki SLD Magdaleny Ogórek polegająca na byciu i niczym więcej może zastanawiać. Ale dla co uważniejszych obserwatorów sceny politycznej jest raczej kwintesencją podejścia klasy politycznej do Polaków. Założenie, że wystarczy być pokazuje najlepiej, jak bardzo oderwali się oni od rzeczywistości i jak nisko oceniają oczekiwania głosujących co do ich zachowania i jakości pracy.

Paweł Kukiz już za niecałe dwa miesiące jest w stanie zbudować solidny fundament pod wybory parlamentarne. To kolejny krok po zakończonym sukcesem starcie do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Sam jeden zdobył w swoim okręgu więcej głosów, niż całe SLD razem wzięte. I co ważne, to jest wynik nie jakiegoś sondażu, a realnego głosowania, które dodatkowo obciążone jest zarzutem zafałszowania, i to raczej nie na korzyć wokalisty zespołu Piersi. Ten wynik pokazuje, że Kukiz jest realnie nie tylko w stanie wybory wygrywać, ale również robić to w świetnym stylu.

Misja specjalna
Nie da się nie zauważyć, że wizerunek kandydata nie jest do końca prezydencki. Kukiz radnym – naturalnie tak, Kukiz prezydentem – tu więcej osób deklaruje wątpliwości. Dlatego tak interesująca jest zaproponowana przez niego formuła – jeżeli wygram, dokonam zapowiadanych przeze mnie zmian, ale zaraz potem, jeśli będzie taka wola Polaków, jestem gotowy zrezygnować z piastowanej funkcji. Znowu Kukiz okazuje się kandydatem zupełnie innym niż pozostali. Jeśli pokusi się o zmianę koszuli moro i skórzanej kurtki na bardziej stonowane zestawy to może zaskoczyć nawet największych optymistów. Ale to akurat jest najprostsze do zrobienia.

Ważniejsze i trudniejsze będzie podtrzymanie serii dobrych decyzji, jakie podjął w ostatnim czasie. Pomimo zachęt do startu w wyborach z województwa opolskiego zdecydował się na Wrocław i Bezpartyjnych Samorządowców, którzy zaprosili go na swoją listę, a on wybrał dla siebie na niej ostatnie miejsce. Bez tego nie byłoby pewnie startu w wyborach prezydenckich, a już dziś możemy założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że to również była dobra decyzja. Kolejnym dobrym wyborem było silne zaakcentowanie w swojej kampanii głównego postulatu – zmiany systemu poprzez zmianę ordynacji wyborczej. Kiedy pozostali kandydaci prześcigają się w składaniu obietnic, starają się mieć właśnie zdanie na każdy temat, Paweł Kukiz nie udaje omnibusa, za to pokazuje, w jaki sposób wybrać kompetentnych i odpowiedzialnych przed wyborcami przedstawicieli, którzy w znacznie większym stopniu niż obecni podczas sprawowania swojego mandatu poselskiego będą musieli się liczyć z głosem zwykłych ludzi. Proponuje narzędzie zamiast rozwiązań. Chce dać wędkę, gdy inni zdają się kusić wątpliwej świeżości pangą z hipermarketu. Czy Polacy wybiorą wędkę? Jeśli uda mu się nieco ocieplić swój wizerunek, a frekwencja dopisze, wszystko się może zdarzyć.


Artur Heliak

Spotkajmy się we Wrocławiu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka