Wojna na Ukrainie to jedynie odłożony w czasie epilog II Wojny Światowej, kiedy to pozbyliśmy się jednego ludobójcy za pomocą drugiego, i zamiast pozbyć się też tego drugiego, jak chciał gen. Patton, podzieliliśmy się z nim łupami (my akurat byliśmy częścią tego łupu). Teraz spełnia się proroctwo gen. Pattona, który już w 45' prorokował, że jak nie zniszczymy sowieckiego reżimu wtedy, to i tak będziemy musieli z nim walczyć za 10, 20 czy 50 lat, ale najlepiej byłoby to zrobić od razu.
Putin próbuje jedynie zrealizować porzucony przez jego poprzedników program wielkoruskiej cywilizacji. Nie dobiliśmy tych demonów 80 lat temu, to teraz musimy znowu z nimi walczyć.
Lecz, w przeciwieństwie do niektórych, nie jestem aż taki bezczelny i naiwny aby uważać, że uda nam się te demony dobić rękoma Ukraińców. My sobie będziemy tylko siedzieć wygodnie przed komputerem, głaskać klawiaturę, pić kawkę i popierdywać na Salonie24, a durni Ukraińcy odwalą za nas całą robotę. Poza tym, świat niech się wali, pogrąża w kryzysach, inflacja niech tam zżera nam zarobki, rachunki za energię niech tam sobie rosną (lepsze już to jak miałyby nas dobić kolejki na stacjach benzynowych), byleby 500+ było i trzynastka, i czternastka, i piętnastka... Prezes Glapiński na polecenie prezesa wszystkich prezesów dodrukuje co trzeba.
Ot, taka filozofia kretynów i taki staje się powoli nasz świat. Kretyni dopiero wtedy przejrzą na oczy i zetrą z nich bielmo propagandy Partaczy i Szantażystów jak już nie będzie czego zbierać i ratować. Wówczas będą chodzić po ulicach i krzyczeć: gdzie jest prawo, gdzie jest sprawiedliwość? A wtedy ja im odpowiem: zgłoście się do swoich Partaczy i Szantażystów, oni wiedzą co z nimi zrobili. Może się z wami podzielą swoimi willami. Premier Morawiecki upiecze dla was kartofli na swojej działce, bo kiełbasę wyborczą już wp... wcześniej.
Bon appétit!
