Naczelny "Kononowicz" polskiej sceny politycznej uaktywnił się w obliczu kryzysu albowiem skoro aresztowano niejakiego Piłkę to niestety Romusiowi tym samym odcięto dostęp do środków pozwalających mu dostrzegać i analizować rzeczywistość. Stąd plecie trzy po trzy. Na dodatek nagła acz niespodziewana lektura "Trans-atlantyku" mogła zaszkodzić swoją abstrakcyjnością komuś kto konkretyzm wyssał z płynem ustrojowym ojca... stąd reaguje ni w pięć ni w dziewięć... Według prawa to media nie są zobowiązane do informowania o pierd-nięciach pana ministra choć przecież co i rusz domaga się on by umieścić go w centrum oświetonych jupiterami wydarzeń... Jedno co trzeba przyznać to to że gdy już spuści się Romusia w klozecie historii politycznej to jego doświadczenie pozwoli mu brylować bezkarnie na niwie satyrycznej. Wystarczy że paszczę otworzy a publika kwiczy i rży... a koń jaki jest? Każdy widzi...