II Wojnę Światową w stosunku do Sowietów przegraliśmy także w sposób prawny. Nie mając zbyt dużo argumentów militarnych, ekonomicznych w sposób beznadziejni głupi przegrywaliśmy argumenty prawne. A te były po naszej stronie. 17 września nie zdecydowaliśmy się na wypowiedzenie wojny z Sowietami. Więc Sowieci zajęli wschodnią Rzeczpospolitą nie będąc w stanie wojny z Polską. Następnie nie zbyt mocno protestowaliśmy przeciwko plebiscytowi jaki Sowieci urządzili na zajętym terytorium. Bo przecież ważniejsze było szukanie tego kto winny z sanacji wrześniowej klęski.
Zawsze zwracam uwagę na geniusz radzieckiej propagandy. Rosjanie zajęli terytorium, ale żeby umocnić ich panowanie na tym obszarze, natychmiast zorganizowali plebiscyt. W którym opowiedziano się za przyłączeniem tych ziem do Związku Sowieckiego. I to ZSRS miał później argument propagandowy, że oto popatrzcie społeczeństwa zachodnie, demokratyczne My odwołaliśmy się do woli ludności, gdzie sanacyjna Polska trzymała tych ludzi w Berezie, i ci obywatele chcieli przyłączenia do ZSRS. Zyskiwali także argument prawny, bo oto panowanie swoje na kresami wschodnimi podpierali wynikami referendum. Gdzie by Polacy wpadli na takie pomysł, zabezpieczenia się prawnego? Nie, przecież to nam się należy prawnie ot, bo to nasze.
Ponieważ w Polsce zawsze troszczyło się o autorytety. I aby nie niszczyć autorytetu Generała Sikorskiego mało się mówi o przyczynach zamieszania w roku 1941, gdzie prawie doszło w naszym emigracyjnym światku do zamachu stanu. Z rządu odszedł wówczas August Zaleski protestując przeciwko treści porozumienia z ZSRS (pakt Sikorski – Majski). Większość ówczesnych obserwatorów rzecz jasna rację przyznała Sikorskiemu. Zaleskiego, wieloletniego Ministra Spraw Zagranicznych, i przez to człowieka w dyplomacji bardzo zasłużonego traktując jako oszołoma co sprzeciwia się słusznemu porozumieniu z Sowietami (zwróćmy uwagę, że Zaleski nie protestował przeciwko porozumieniu, ale przeciwko treści). Sowieci w wynegocjowanym porozumieniu zgodzili się na przekreślenie porozumień z Niemcami z sierpnia 1939 (traktat Ribbentrop Mołotow). Według Sikorskiego to wystarczało. Natomiast Zaleski chciał aby Sowieci w traktacie zapewnili o ważności Traktatu Ryskiego. Koniec końców, Sowieci od 1942 roku w swojej propagandzie posługiwali się argumentem, że przynależność Lwowa i Wilna do ZSRS jest zagwarantowane wynikami plebiscytu z 1939 roku.
No ale kiedy trzeba było interweniować przeciwko takiej interpretacji, to Generał Sikorski wszem i wobec zapewniał, że przecież Sowieci to nasi przyjaciele, że przecież muszą się liczyć z sympatią jaką mają Polacy na świecie, że Churchill i Wielka Brytania nie pozwoli na takie skrzywdzenie swojego najwierniejszego sojusznika i t d, i t p banialuki moralno – sentymentalne. Zaleski krzyczący o tym aby nie przegrywać sprawy prawnie, bo potem nic nam nie pomoże został zakwalifikowany do wywrotowców.
Ten przydługi wstęp historyczny potrzebny jest do zwrócenia uwagi na dzisiejsze niebezpieczeństwo podobnej prawnej lekkomyślności. Słuchałem dziś wywiadu Pana Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego
http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/wywiady/news/po-rokicie-zostaly-powazne-rachunki-w-sejmie,1315868 Odezwę CDU/CSU w sprawie potępienia wysiedleń nazwał niemądrą, mającą tylko na celu zyskanie 1% w eurowyborach. Pan Marszałek niestety myli się bardzo często. Myli się także tym razem. Otóż odezwa ta jest bardzo mądra. Może nie z Polskiego punktu widzenia, ale z Niemieckiego jak najbardziej. Ta odezwa otwiera szlak, i po tej odezwie należy się spodziewać kolejnej, mówiącej o tym, że skoro wysiedlenie Niemców było złe to należy im się odszkodowanie. No i nie będzie można tego zbić żadnym argumentem prawnym, bo skoro pozwoliliśmy przyjąć odezwę, nic przeciwko niej nie protestując to znaczy, że tak jakby zgodziliśmy się z jej treścią. A przed sądami argumenty w stylu: ja nie chciałem, bo ja myślałem, bo wydawało mi się, bo to miało być inaczej to argumenty bardzo małego kalibru. Czy nie lepiej mieć bardzo mocny argument: Rząd Polski stoi od wielu lat na twardym stanowisku, że wysiedlenie Niemców z zachodnich Kresów Polski było koniczne i było następstwem II Wojny Światowej wywołanej przez Niemców?
Marszałek Komorowski mówił, że dokument CDU/CSU jest nie obowiązujący. Zgoda. Nie jest obowiązujący w Polskim systemie prawnym, ale czy nie jest obowiązujący w Niemieckim? A poza tym wiele razy bywało, że coś nie obowiązujące nagle stawało się obowiązujące. Warto może przytoczyć myśl Fryderyka Wielkiego Pruskiego. Gdy rozpoczynał I Wojnę Śląską rzekł: „najważniejsze jest zdobycie terytorium, a później prawnicy znajdą uzasadnienie”. W wypadku wojen Śląskich (rok 1740) uzasadnieniem była jakaś umowa dynastyczna z XVI wieku. Może w 2087 gdy Niemcy przekraczać będą Odrę uzasadnieniem będzie odezwa CDU/CSU z maja 2009?
Skoro w moim sercu, gdzieś bardzo głęboko jest schowana chęć do tego aby znów nad Wilnem i Lwowem zobaczyć biało czerwoną flagę, i jedynie strach przed konsekwencjami wojny powoduje, że jest to chowane bardzo głęboko i bacznie pilnowane aby nie wypłynęło to czemu Niemcy nie mogą mieć swoich marzeń z czerwono-czarno-żółtym sztandarem nad Wrocławiem czy Szczecinem. Nie wiemy co przyniesie jutro, i czy nie będzie tak, że Niemiecka gospodarka (zdecydowanie silniejsza od naszej) nie powie: my pomożemy wyjść wam z kryzysu (całej Europie) ale w zamian zgodzicie się na zmianę granicy z Polską? Musimy zdawać sobie doskonale sprawę, z tego, że argument bo Niemcy rozpętali wojnę, w dzisiejszej Europie żyjącej prawami gejów czy problemem ocieplenia klimatu, przeżywającej filmy o trudnej miłości faceta do faceta a nie filmy takie jak „Działa Nawarony” czy „O jeden most za daleko” jest z każdym rokiem coraz słabszy. A nie ma też co ukrywać, że to Niemcy najwięcej wpłacają do budżetu Unii Europejskiej i jasnym jest, że coś z tego będą chcieli mieć!
Więc trzeba protestować, póki jeszcze istniejemy. Póki można zorganizować wiec pod ambasadą Niemiecką, póki mogą Polscy prawnicy dokonywać interpretacji na naszą korzyść. Przecież w ostateczności Niemcy też są od nas w jakiś sposób zależni. I na pewno dziś na żadną wojnę z Polską sobie nie pozwolą. Więc natychmiast wołać na Al. Szucha do MSZ ambasadora Niemiec i niech się tłumaczy. Bo za kilkanaście lat to będzie musztarda po obiedzie.
Inne tematy w dziale Polityka