Ponieważ wczoraj był 15 sierpnia, rocznica zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej nad Bolszewikami to TVP postanowiła o godzinie 14 puścić wielce z tym wydarzeniem związany film jakim jest socrealistyczna „Przygoda na Mariensztacie” z roku 1953. Film ten wiele ma wspólnego z wydarzeniem z roku 1920. Gdyby Bitwa Warszawska zakończyła się porażką Polaków to Przygoda na Mariensztacie nakręcona zostałaby pewnie już w roku 1933. Gdyby Bolszewikom udało się wejść wtedy do Warszawy to pewnie miasto które oglądamy w „Przygodzie” z socjalistycznymi blokami dla ludu, z pracującymi i szczęśliwymi robotnikami, z uśmiechniętymi chłopami zbudowano by nam też o te dwadzieścia lat wcześniej. Gdyby Tuchaczewski przeszedł przez Wisłę, to pewnie sam Towarzysz Stalin za swojego życia zobaczyłby wybudowany w Warszawie Pałac swojego imienia. No, ale niestety w roku 1920 się to nie udało.
Wiem. „Przygoda na Mariensztacie” jest pierwszym polskim filmem w kolorze. Ale jednak jest filmem socrealistycznym. Akcja filmu jest całkiem przyjemna. Ale jednak robi propagandę za budową Polski socjalistycznej i ludowej, przeciwko której walczono w Bitwie Warszawskiej. Wiem, że w filmie mówi się dużo o równouprawnieniu kobiet. Robotnice – murarki pięknie pokazują nam na czym polega parytet płciowy, co pewnie cieszy Prof. Środę czy p. Szczukę, ale jednak w Bitwie Warszawskiej na naszych sztandarach było namalowane: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. 15 sierpnia to święto Rzeczypospolitej, a nie Polski z przymiotnikiem Ludowy.
I jak mamy być zdrowym krajem, skoro w takim dniu, takie filmy się puszcza?
Inne tematy w dziale Polityka