Grudeq Grudeq
145
BLOG

"Do Berlina" cz. I

Grudeq Grudeq Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Ekspres ze Stołpców do Paryża opuszczał Poznań i ruszył w stronę zachodzącego sierpniowego słońca. Zwykle lokomotywa ciągnęła dziesięć, dwanaście wagonów. Jednak wobec napiętej sytuacji międzynarodowej, groźby wybuchu wojny między Niemcami a Polską wagonów było tylko sześć. Dla dzieci, które przychodziły na wiadukt Górczyński popatrzeć na skład tego najbardziej luksusowego pociągu PKP wrażenie zrobił ostatni wagon. Zwykle nie było go w składzie paryskiego ekspresu. Wyjątkowo dziś, 26 sierpnia 1939 roku doczepiono ten wagon na dworcu Wschodnim w Warszawie. Była to salonka należąca do ministra Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej płk-a Józefa Becka.
 
Minister patrzył przez okno. Cieszył się że opuścił już Poznań. W czasie dwudziestominutowego postoju na Poznańskim dworcu głównym spotkał się z wojewodą Poznańskim płk Ludwikiem Bociańskim. Spotkanie wyraźnie zirytowało Ministra. Wojewoda miał tylko dostarczyć najświeższe depesze do Pana Ministra, które z Warszawy przekazywano na Poznań. Sam wojewoda był niezwykle zaskoczony przejazdem ministra i swoją misją. Jednak to co zirytowało najbardziej pułkownika Becka, to że na peronie oprócz wojewody zobaczył jednego z francuskich dziennikarzy, którego Bociański próbował mu wcisnąć w celu przeprowadzenia wywiadu dla zaprzyjaźnionej francuskiej prasy. Dziennikarz miał następnie wysiąść w Zbąszyniu. Beck stanowczo odmówił, czując w tym pojawieniu się francuskiego dziennikarza jakąś intrygę ambasadora Noela:
 
- Panie Wojewodo, niestety nie mogę zabrać pańskiego przyjaciela, nawet do Zbąszynka. Nie mam nastroju do przeprowadzenia wywiadu. Nawet z Paris Match. Niech mi pan lepiej powie: jakie nastroje w Poznaniu, w Wielkopolsce!
- Melduje, że znakomite. Ludność nie boi się wojny. Wszystkie przygotowania zakończone. Nie oddamy Niemcom ani guzika! – z entuzjazmem wykrzyknął wojewoda.
- dureń pomyślał minister – dziękuje panu wojewodzie za depeszę, i jeszcze raz proszę aby mnie pan jakoś sensownie wytłumaczył przed dziennikarzem. A tymczasem do zobaczenia.
- życzę panu Ministrowi szybkiej podróży, i mam nadzieję, że wojna nie wybuchnie przed pańskim przyjazdem do Paryża a i nawet przy obecnej sytuacji Niemcy uszanują pański urząd.
 
Minister w pierwszej chwili chciał powiedzieć, że wcale nie jedzie do Paryża. Jednak zatrzymał się i nie mówiąc żadnego słowa, ścisnął dłoń Bociańskiego na pożegnanie. Patrzył po tym, jak Bociański śmieje się z francuskim dziennikarzem, chociaż ten widać, że był mocno nierad, że nie udało mu się wejść do ministerialnej salonki. Teraz szybko do czytania depesz!
 
Ekspres nabierał prędkości. Depesze które minister otrzymał w Poznaniu były dwie. Jedna od ambasadora Lipskiego z Berlina, że dołączy do ministra we Frankfurcie nad Odrą. Druga od Premiera Walerego Sławka, zapewniająca, że polityczny światek warszawski cały czas myśli, że Beck przez Paryż jedzie do Londynu podpisywać pakt z Brytyjczykami. O misji pana ministra wie tylko Prezydent Mościcki i Naczelny Wódz Generał Sosnkowski. A więc do nikogo jeszcze nie dotarło, że jedzie do Berlina! Serce zabiło mu mocniej. Do Berlina!
 
Sytuacja Polski od trzech dni mocno się skomplikowała. Pakt Ribbentrop – Mołotow był zaskoczeniem, bo oto dwaj śmiertelni wrogowie – nazizm i komunizm podają sobie rękę. Z drugiej strony takie rozwiązanie było do przewidzenia. Dymisja Litwinowa i mowa Stalina z zimy 1939 roku, gdzie jako głównego wroga Związku Radzieckiego wymieniono kraje kapitalistyczne a nie Trzecią Rzeszę były podstawą do jakiejś zgody Moskwy z Berlinem. Martwiła szczególnie Ministra Becka dymisja Litwinowa. Radzieckiego komisarza spraw zagranicznych bardzo dobrze znanego mu z genewskich spotkań Ligi Narodów. Litwinow, radziecki żyd był twardym przeciwnikiem Hitlera. Wymiana na Mołotowa oznaczała, że Stalin będzie chciał inaczej Niemców rozegrać.
 
Wierzbowa wszelkimi dostępnymi kanałami próbowała się dowiedzieć co oznacza moskiewski pakt. Ambasador Grzybowski z Moskwy donosił, że tamtejsze władze traktują go jako zabezpieczenie przed agresją Niemiecką. Wobec Polski sowiety cały czas trzymają się postanowień paktu z 1932 roku, jednak biorą pod uwagę możliwość wojny polsko – niemieckiej i wtedy chcą mieć zabezpieczenie gdyby Wehrmacht pojawił się na linii Traktatu Ryskiego. Ambasador Lipski swój raport miał złożyć dopiero na miejscu, w Berlinie.
 
Jednak najciekawsze wieści napłynęły z Londynu od Ambasadora Raczyńskiego. Pakt Ribbentrop – Mołotow był dla Londynu przelicytowaniem oferty brytyjsko – francuskiej składanej Moskwie w czasie trwających od dwóch miesięcy negocjacji w Moskwie. Niemcy musieli dać Sowietom coś więcej niż demokracje zachodnie. Najważniejsze jednak było to co ambasador pisał w tym fragmencie:
 
„Udało mi się zdobyć tzw. Raport Ironsida. Wynika z niego, że Brytyjczycy oceniają nasze możliwości obronne przed Niemcami na dwa – trzy tygodnie. W tym wypadku jakakolwiek ofensywa brytyjsko – francuska jest nie tylko nie możliwa, ale również bezcelowa. Ironside pisze, że Francuzi nie są zdolni do działań ofensywnych. Brytyjskie pułki zaś muszą bronić strategicznych punktów dla Anglii – Egipt, Indie a nie wykrwawiać się w bojach z Niemcami. Jakiekolwiek próby wpłynięcia Home Fleet na Bałtyk uznał za nie realne, i grożące zatopieniu tej floty przez Kriegsmarine, które zna ten akwen doskonale. Oczywiście w rozmowach ze mną, Anglicy nie podnoszą tych argumentów. Mówią wiele o bitności polskiej armii, o naszym zwycięstwie z 1920 roku. Chcą jak najszybciej podpisać pakt polityczny z nami, chociaż ociągają się z zaproponowaniem szczegółowego paktu militarnego, w którym określiliby jakiej pomocy Polska ma prawo się spodziewać. Tłumaczą to, że układ Polsko – Francuski precyzuje wszystko – ofensywa w 15 dniu wojny, a Brytyjczycy będą solidarnie ten pakt wykonywać z Francją. Na razie zbywam te prośby argumentem, że dla rangi tego paktu ze strony polskiej powinien go podpisać sam pan minister, którego spodziewamy się w Londynie 29/30 sierpnia. Czekam na dalsze instrukcje. E. Raczyński”
 
Do Londynu, do Londynu. Zdawało się ministrowi, że tak stukają koła pociągu. Za oknem zrobiło się już ciemno. Albion zawsze prowadzi wojnę do końca, tylko nie swoimi żołnierzami – przemknęło przez głowę ministra. Więc nie do Londynu, ale do Berlina, do Berlina. Przypomniał sobie słowa Marszałka: „Wy beze mnie w tę wojnę nie łaźcie”.
 
Dwadzieścia lat wcześniej tą samą trasą, tylko że w odwrotnym kierunku jechał Piłsudski. Wtedy z Berlina do Warszawy wiózł niepodległość. Teraz w odwrotną stronę jechał ten, który uważał się za jego najwierniejszego ucznia. Ta niepodległość jechała razem z nim. Z Warszawy do Berlina. Ot czyżby przewrotność historii nakazywała oddać Berlinowi to co Polska dostała, wtedy gdy Berlin wypuścił Piłsudskiego? Pociąg wystukał: Dulce et decorum est pro patria mori. Minister zamknął oczy: zobaczył polskie miasta bezkarnie bombardowane. Polską kawalerię walcząca ze zdobytymi w Czechach niemieckim czołgami. Dulce et decorum…
 
Był wściekły na siebie. Za swoje majowe wystąpienie. W którym tak pięknie o tym dulce et decorum mówił. Przemówienie które sprawiło, że z Mefistelesa polskiej polityki stał się ulubieńcem. Te kwiaty które napłynęły wtedy na Wierzbową. Te uściski dłoni i gratulacje. Będziemy się bili! Polska będzie się biła. Krzyczała cała Polska! Tylko zapomniała o tym: czym się bić?
 
W miesiąc po mowie z 5 maja na posiedzeniu Rządu. Ostatnim posiedzeniu Rządu Sławoja – Składkowskiego doszło do ministra Becka, że Polska nie ma się czym bić. Czołgów Polska miała 400, w większości starych tankietek. Niemcy czołgów 1500. Samoloty: Polska 300, też w większości stare dwupłatowce, Niemcy samolotów ponad 1000. Samych niszczycieli mieli Niemcy więcej niż wszystkie jednostki polskiej floty. Geograficznie również fatalnie: Warszawy w linii prostej do granicy pruskiej 120 km. Pomorze praktycznie nie do obrony, po możliwym ataku niemieckim od strony Prus Wschodnich i Pomorza na Bydgoszcz. Słowacja najprawdopodobniej przyłączy się do Niemiec. Węgry zapowiedziały jasno, że w wojnie nie zamierzają brać udziału. Rumuni wymigają się, że sojusz z Polska jest tylko antyradziecki, a poza tym nie mają granicy z Niemcami więc nie widzą możliwości pomocy Polsce. Jednak Sławoj i Rydz Śmigły zapowiadali że byczo jest i żaden Niemiec nam nie straszny.
 
Potem były te długie czerwcowo - lipcowe rozmowy Becka z powracającym do zdrowia po próbie samobójstwa Walerym Sławkiem. Do rozmów zapraszano jeszcze kolejnego leguna – Kazimierza Sosnkowskiego. Bić się czy nie bić? Sławek od razu był zwolennikiem, że trzeba się próbować dogadać z Niemcami, tak aby nie iść w pierwszej linii na wojnę. Nie może Polska znów narazić się na straty. W wielkiej wojnie ponieśliśmy największe straty, dobiła nas jeszcze wojna z bolszewikami – argumentował – i na co nam teraz pchać się w kolejną wojnę. Niemcy rozbiją nas w ciągu miesiąca. Honor, honor.. znów będziemy mieć honor, tylko państwa nie będziemy mieć. Z dwóch tych rzeczy trzeba wybierać rzeczy realne, prawdziwe: państwo, a nie honor. Zresztą każdy honor rozumie całkowicie inaczej. Honor wobec zagranicy jest u nas ważniejszy, niż honor wobec samych Polaków. Mamy zobowiązania wobec Francji, ale Czesi też mieli pakt z Francją, a Paryż im nie pomógł. Niby czemu teraz nam pomogą? Widzisz, jak nagadałeś Polakom o honorze, to od razu cię zrobili swoim idolem, chociaż wcześniej byłeś dla nich agentem niemieckim. Prasa francuska jak od razu lepiej zaczęła o Tobie pisać.. bo powiedziałeś, że będziemy się bić za nich. Oni sobie będą popijać winko, a my będziemy bombardowani. Znów chcesz wrócić do okopów? Tak dobrze w nich było? Mamy państwo. Dostaliśmy je od Marszałka i jesteśmy za nie odpowiedzialni. Tak jak Komendant kazał nam się wycofać z wojny wtedy w 1916 roku, tak samo my dziś musimy Rzeczpospolitą z wojny wycofać. Bo później nie będzie czego wycofywać.
 
Okopy.. minister wspomniał legionowe boje.. Pociąg zahamował. Była 21:35 i ostatnia Polska stacja – Zbąszyń. A potem już prosto przez Niemcy. Do Berlina!
 
C.D.N.
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura