W filmie „Generał Towarzysz” najbardziej zwróciła mi uwagę sprawa obalanie Gomułki przez wydarzenia na wybrzeżu i uczestnictwa w tym Generała Jaruzelskiego.
Jednakże tytuł zaczął się z Rzymska, więc małe odwołanie do starożytności. Polecam lekturę zaczynającą się od słów: Galiae est omnis divise in partes tres.. czyli pamiętniki Juliusza Cezara „O wojnie galijskiej”. Doskonale tam widać, na czym polega zasada Dziel i rządź. To dzięki tej zasadzie garstce legionistów Rzymskich udało się podbić ludne plemiona galijskie. Bo Swabowie nie lubili się z Helwetami, Helewci z Belgami, Belgowie nie chcieli współpracy z Germanami zza Renu. Wszyscy wykluczali możliwość pomocy z Brytanii.. a Cezar dla powiększania sporów rozdawał od czasu do czasu tytuł przyjaciela ludu Rzymskiego, albo ten tytuł zabierał. I zamiast walki z pięcioma, połączonymi plemionami Galijskimi, rozbijał jedno samotne plemię, później następne, aż do wzięcia w niewolę miliona Galów i zdobycia całej Galii (rzecz jasna za wyjątkiem jednej Galijskiej wioski, podług Gościnnego i Uderzo).
Zasada Divide et Impera ma oczywiście jedną wadę. Jest mało etyczna i estetyczna. Bo oto musimy mówić dobre słowa o osobach, którymi tak ku prawdzie pogardzamy, nie lubimy ich, albo doskonale wiemy, że dziś mówimy im tak, ale jutro będziemy już mówić całkowicie inaczej. Cóż polityka jest zawsze sztuką wyboru między skutecznością a etyką i estetyką. Tylko czasem są takie czasy, w których nikt na estetyka nie patrzy, a liczy się po prostu skuteczność. Przydałaby się naszej prawicy czasem ta umiejętność Divide et Impera, bo tak być może nie mielibyśmy przeciwko sobie monolitu komunistycznego czy obrońców III RP, tylko poszczególne, wzajemne ze sobą, nie groźne, kokieterie.
Po wyjaśnieniu łacińskiego początku, czas na naszych bohaterów. W kwestii Jaruzelskiego przed dwoma laty pozwoliłem sobie na popełnienie takiego postu w którym próbowałem przyrównać Generała i jego politykę do postaci Marszałka Petaina
http://grudqowy.salon24.pl/68719,jaruzelski-petain-zdrajca-czy-bohater Tezami i przemyśleniami tam zawartymi czuję się nadal związany. Należy teraz przedstawić mój stosunek do Władysława Gomułki.
Czy istnieje taki ktoś jak uczciwy, w sensie dobry komunista? Ktoś kto zaznał jakiegokolwiek cierpienia od przedstawiciela czerwonych odpowie, że nigdy. Mi, dla którego komunizm jest jednak już zdarzeniem historycznym, odpowie, że gdzieś tam na pewno zawieruszało się w partiach komunistycznych, kilku prawdziwie uczciwie ludzi, którzy chcieli przez komunizm naprawiać świat. Niektórym jak Orwell, szybko potrafiły po pobycie w Hiszpanii, opaść klapki – czym jest komunizm. Niektórzy traktowali pewnie komunizm jako odskocznie do własnych karier – bo jakim komunistą mógł być pracujący w Belgii Gierek. Niektórzy zaś, po prostu wierzyli w nieuchronność konfliktu klas. I w tej właśnie grupie lokowałbym Gomułkę.
Należy sobie teraz postawić pytanie: kto lepszy? Gierek czy Gomułka? I ja teraz opowiadam się za Gomułką. Argumentuję. Gomułka jawi mi się bardziej jako komunista propaństwowy, a dla mnie państwo jest wartością największa, niż komunista Gierek, który jak nic jest preTuskiem, albo Tusk jest reaktywacją Gierka. Podoba mi się Gomułka skazujący za aferę mięsną, bo gdyby tak dziś ciążyły nad kombinatorami takie widmo, może dwa razy zastanowiliby się, łakomiąc się na majątek publiczny. Gomułka w przeciwieństwie do Gierka jest jeszcze politykiem starej szkoły. Gierek to już tylko propaganda sukcesu, sondaże i technokraci, zapowiedź tego, wszystkiego rodzaju Mistewiczów jakich dzisiaj oglądamy. Gomułka to stara dyplomacja: Nie możemy dać się zrewoltować Czechosłowacji, bo jeszcze wpadnie we wpływy Niemiec. Musimy dbać o dyplomatyczne uznanie przez Republikę Federalną granicy na Odrze i Nysie, bo takie uznanie przez Niemcy, daje nam większą swobodę, bo już nie tylko Związek Sowiecki jest gwarantem granicy jałtańskiej. Dla Gierka dyplomacja to spotkania we fleszu z Nixonem. Gomułka woli pozostawać z boku, i cierpliwie robić swoje, a jak już gościć kogoś w Polsce, to niechaj to będzie sam Generał de Gaulle.
Gierek zadłużał i rosła nam II Polska. Gomułka oszczędzał, oszczędzał i mieliśmy małą stabilizację. Co lepsze? A może inaczej, czy początkowe sukcesy Gierka nie były spowodowane tym, że jednak Gomułka pozostawił mu państwo z całkiem niezłą sytuacją ekonomiczną, i z możliwością politycznego wyjścia na zachód? Można też zwrócić uwagę, przechodząc błyskawicznie do naszych czasów, że jeśli ktoś chce przywalić w PiS jakąś metaforą PRLowską, to dla Braci Kaczyńskich wychodzi zawsze komplement recydywa Gomułkowszczyzny. Niech teraz się nie dziwią, jeżeli my w ramach retorsji będziemy ich zwać recydywą Gierkowszczyzny, z ewidentnym podkreśleniem, że Gierek w przeciwieństwie do Gomułki amatorem politycznym i hucpiarzem.
W filmie Brauna padło stwierdzenie, że Jaruzelski był bardziej zadowolony z Gierka, bo ten w przeciwieństwie do Gomułki, dawał chętniej pieniądze na wojsko, i nie wtrącał się w to co wojsko z nimi robi, i tak nasza armia kupowała wielkie ilości sprzętu i technologii u Sowietów. Przyjaźń internacjonalistyczna i sojusz pokoju – jedna sprawa, płacenie za technologie – druga sprawa. Tu też zresztą widać Gierkowskie myślenie – po co rozwijać własny know-how, jak lepiej i taniej kupić licencję na zachodzie, albo na wschodzie. A trzeba nam wszystkim pamiętać, że dlatego w Polsce budowano olbrzymie nieekonomiczne szpitale, bo te miały być szpitalami na wypadek wojny. Nie mieliśmy własnych samochodów, ale mieliśmy własne czołgi i bwp. Nie jedliśmy czekoladek i innych frykasów, ale magazyny wojskowe uginały się od puszek wojskowych. A najgorsze dla krajów zmilitaryzowanych i ich gospodarek jest zawsze to, kiedy ta oczekiwana i przygotowywana wojna nie wybucha
Sprawa jednak kluczowa. Gomułka w latach 60-tych forsował plan Rapackiego, a później plan Gomułki – czyli utworzenia w Europie Środkowej – Polska, Czechosłowacja, obydwa kraje Niemieckie strefy bezatomowej. I wydaje się, że czynił to nie w imię przewrotnych taktyk komunistycznych, rozbrójmy się wszyscy, a jutro was zalejemy Armią Czerwoną, ale dlatego, że hasło „Nigdy więcej wojny” brał na poważnie. Jaruzelski zaś intensywnie nas militaryzował w latach 90-tych, i to nie w celu wojny o oderwanie się z Układu Warszawskiego, ale w wojnie Układu Warszawskiego z NATO, w którym to Polska miała stać się najgorętszym miejscem w Europie, zresztą jak przy każdej większej ruchawce w Europie. Toby poważnie burzyło moją linię obrony Generała Jaruzelskiego, jako tego który wprowadzając stan wojenny chciał bronić Polaków przed rozlewem krwi. Bo w tym momencie Polacy byli generałowi potrzebni tylko jako elementy, trybiki systemu gospodarczego, pracującego na potrzeby wojska. I w tym momencie jakiekolwiek porównania do Petaina, do tego co chronił Francję przed polonizacją wojny, trafia szlag.
Chociaż te moje porównania mógł trafić szlag, w tym momencie gdy Jaruzelski nie poszedł wzorem Petaina, i nie poddał się osądowi. Petain potrafił zrezygnować z azylu w Szwajcarii. Oddać się w ręce de Gaulla. Zgodzić się na proces. A w jego wyniku na degradację do stopnia szeregowca i karę śmierci, zamienioną później na dożywocie na jednej z francuskich wysepek (Petain zmarł w roku 1951).
Szukałem niegdyś w Jaruzelskim tego kogoś, dla którego sojusz ze Związkiem Radzieckim był złem koniecznym. Był konieczną karą, za te nasze przedwrześniowe, nieuzasadnione przechwałki – huzia na Berlin i Hitlera a potem huzia na Moskala i Bolszewika. Był przypomnieniem jak niebezpieczna jest nasza naiwność we francuskie samoloty i angielskie statki ratujące sojuszniczą Polskę. A tu wychodzi mi, że tego racjonalnego wytłumaczenia zwasalizowania Polski względem Sowietów trzeba szukać u Gomułki, a nie u Jaruzelskiego.
A gdy ktoś spyta po co ten cały wywód, po co to całe szukanie dobrego komunisty? Z rzymska myśl ubieram w dostojeństwo łacińskich słów: Divide et Impera.
Inne tematy w dziale Kultura