Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec powiedziała, że Grecja powinna ponieść jakąś karę za swoją lekkomyślność finansową, która doprowadziłą ją do bankructwa, i karą tą może być odebranie głosów na różnych forach Europejskich. Z jednej strony nie dziwne i całkowicie uzasadnione, bo skoro razem jesteśmy na pokładzie Unii Europejskiej, to nie może być tak, że Grecy będą szaleli, wydatkowali ile wlezie, organizowali sobie 14, 15, 16, 17… doprowadzają się do bankructwa i mają jeszcze prawo do decydowania jaką politykę mają prowadzić inni. Lub co gorsza pouczać inne rządy, że te powinny rozpieszczać swoich obywateli, nawet kosztem wpadniecie w morderczy dół deficytowy. Nie dziwne, że wychodzą z taką propozycją Niemcy, bo to na nich spada finansowanie szaleństw panny Grecji, a w końcu jak długo mają Niemcy płacić rachunku za II WŚ? Tylko czy nie zapewniano nas, że Unia Europejska to jeden za wszystkich, wszyscy za jednego?
Jakie wnioski z tej sytuacji powinniśmy wyciągnąć my? Na początku wypada ustalić jakie są przyczyny tego załamania Greckiego. Rzecz jasna europejscy ekonomiści skupią się na wyjaśnianiu tego, że przyczyną zapaści na pewno nie jest wejście do strefy EURO. To oczywiście zrodzi naturalną kontrę, w twierdzeniach innych ekonomistów, że przyczyną kryzysu jest właśnie wejście do strefy EURO. Prawdzie trudno będzie ujrzeć światło dzienne. My nasz wywód poprowadzimy szlakiem historyczno – filozoficznym.
Gdy kojarzymy Grecję, to od razu przychodzą nam na myśl mity i turystyka, wszak prawie co drugi Polak jakieś wakacje w Grecji już spędził (i o tym powiemy, ale troszkę niżej). Mogą nam się jeszcze Grecy skojarzyć z szalenie niespodziewanym sukcesem greckich piłkarzy na Mistrzostwach Europy 2004 w Portugali. A ja bym chciał aby Grecja skojarzyła nam się z drugim mężem Jacqueline Kennedy – greckim magnatem żeglugowym Arystotelesem Sokratesem Onasisem (swoją drogą, czy może być coś bardziej greckiego od tego imienia?).
Przecież Grecja to naród żeglarzy! Warunki klimatyczno-geograficzne nie zmieniły się w Grecji od jakiś 50 tysięcy lat. Gleb tam było zawsze za mało aby wyżywić całą ludność, dlatego Grecy uciekali na morze, by zza mórz przywozić żywność dla swojej hellady, i aby na morzu zdobywać pieniądze na tą żywność. Grecy to zawsze był naród żeglarzy i kupców. I ostatnim z tych wielkich był Onasis. Czy ktoś słyszał teraz o jakimś wielkim greckim magnacie morskim? No, tak ale sukces dzisiejszej Grecji buduje Unia Europejska…
Do tych danych należy dorzucić, że jakieś 75% Greckich statków jest zarejestrowanych w innych państwach -
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/gr.html czyli ten spadek nie jest spowodowany tym, że Grecy masowo złomowali swoją flotę. Ale tu trzeba nałożyć na to dane, że coraz więcej marynarzy, nawet na greckich statkach, to niestety nie są Sokratesi, ani Dionizosi, tylko nie mniej sympatyczni chińska kolega, lub filipińska kolega. Nie wpływają do greckiego budżetu podatki za zarejestrowania statku. Do greckiego banku nie wpływają pieniądze od greckiego marynarza na dwa konta, jedno dla żony, drugie dla kochanki. No, ale Grecy swój sukces zawdzięczają teraz Unii Europejskiej.
Rząd w Atenach zlikwidował już przy ciężkich protestach 14- stą pensję. Teraz szykuję się do likwidacji 13 – nastki?!?! Grecy ponoć nie zamierzają wcale z niej zrezygnować. No tak marynarze mają to do siebie, że o ile na morzu pracują, bo muszą i tam na statku nie ma nic innego do roboty, to na lądzie mają swój zasłużony wypoczynek, i absolutnie żadnej pracy się nie tykają. A, że Unia Europejska wysłała Greckich marynarzy na kilkuletni wypoczynek? Nu, to teraz będzie poważny problem aby ich zagonić do pracy.
Tu pojawia nam się jeszcze jeden problem. Społeczno – Edukacyjny. Pewnie w Grecji dzięki europejskim funduszom znacznie podniósł się poziom wykształcenia. Podniósł się tak znacznie, że te wykształcone greckie społeczeństwo, ani myśli oddawać swojej 13 – nastki, chociaż ich państwo jest bankrutem. No jedyne co może ich tłumaczyć, że widocznie nie rozpoczęto programu edukacyjnego w sferze 4.984.18, czyli podstawowe zasady ekonomii, i do Greków jeszcze nie dociera co się stało.
Za pewno edukowano ich bardzo mocno w sferze pieniędzy z turystyki. Bo tak turystyka to przemysł przyszłości. Bo teraz już nie ma wojen, wszyscy ludzie są tak bogaci, że nic tylko będą jeździć, zwiedzać, tańczyć zorbę, pić ouzo, jeść gyros… Zwłaszcza, że druga fala Niemieckich turystów (czyli ta z lat 90tych XX wieku, pierwsza – to ta z lat 1939 – 1945, gdzie Niemcy też jeździli po całej Europie i do Grecji także) zawsze to robi i zostawia takie krocie pieniędzy. Tylko…
Mało kto mówi o tym jak ryzykowną gałęzią jest turystyka. Jak słyszymy o jakimś spektakularnym bankructwie to zawsze jest to firma turystyczna. A to wszystko ma bardzo proste wytłumaczenie. Turystyka jest przede wszystkim zależna od pogody, a na nią wpływ człowieka jest bardzo, bardzo minimalny. Zainwestujemy ogromne pieniądze w wyciąg narciarski, i to drogą normalną, nie w stylu Rysia z Sobiesiaków, i natrafiamy na cztery pod rząd bezśnieżne zimy. Plajta. Inwestujemy pieniądze w sprzęt plażowy, bungalowy, hamaki, leżaki, koce, łódki.. i nadchodzi deszczowe lato. Jak nic plajta. Plajta może też nastąpić, bo akurat zmieni się moda na wakacje, bo akurat po sąsiedzku wybuchnie wojna i potencjalni turyści zostaną odwołani przez swoje ambasady, bo akurat będzie kilka zamachów lotniczych i potencjalni turyści wybiorą kierunki możliwe na autokar. Plajtę może jeszcze spowodować fala upałów i pożarów. (tu ciekaw jestem, jak ten rok z pożarami w Grecji odbił się na ilości turystów)
Oczywiście w dzisiejszych czasach splajtować nie jest tak łatwo. Bo od czego jest kreatywna księgowość. Banki przy inwestycjach turystycznych mogą rozłożyć na kilka lat spłatę kredytu, racjonalnie myśląc, że przecież zawsze po trzech, czterech słabych latach mogą przyjść dwa świetne sezony. Można więc rozkładać, przekładać, zamieniać te raty. Można, bo wszyscy są na tym zyskowni. Grecy, bo tysiąc razy przyjemniejsza jest praca przy obsłudze turystów, niż oranie mórz i oceanów na żelaznych pudłach. Unia Europejska, bo spełnia się sen euro-ojców o Europie w której wszyscy są szczęśliwi i nikt nie musi pracować. Banki, bo mogą wysyłać swoich pracowników na egzotyczne wakacje. Tylko jedynie prawa ekonomii muszą w pewnym momencie zadziałać. Tego momentu jednak nigdy nie sposób przewidzieć. Tak samo jak nie sposób ustalić jaki procent społeczeństwa może pracować w turystyce aby nie skończyło się tą katastrofą ekonomiczną dla kraju, bo pieniądze i zysk państwa to bierze się z poważnych przedsięwzięć – statków czy stoczni, a nie śpiewów przy ognisku, chociażby takiej ładnej pieśni
http://www.youtube.com/watch?v=pCa8r7TaM80
Inne tematy w dziale Polityka