Zanim Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski znów wyjdzie na mównicę i powie, że Państwo Polskie zdało egzamin, to marzy mi się jedno zdjęcie. Nie wiem czy zostało zrobiono w tej powodzi, ale zdjęcie zalanego orlika. Tafla spokojnej powodziowej, brudnej wody. Wystające bramki, ale tak, że widać tylko poprzeczki, i słupy oświetleniowe. I na tym Orliku Pan Premier może powiedzieć, że Państwo Polskie zdało egzamin. Zdało, bo zaczęło rządzenie państwem od du.. drugiej strony. Wszak nie trzeba być geniuszem zarządzania państwem aby wiedzieć, że jeżeli będziemy sobie lekkomyślnie budować boiska, autostrady, developerkę, centra handlowe na terenach obok rzeczki… a między tą rzeczką a tymi budowlami nie wybudujemy żadnego zabezpieczenie przeciwpowodziowego, bo przecież teraz już powodzi nie będzie, bo przecież szkoda, to się to prędzej czy później skończy katastrofą.
Zastanawia mnie co musi się stać aby coponiektórzy zrozumieli jaką katastrofą dla Polski są rządy PO. Hekatomba Smoleńska – nie. Rozmowy Chlebowski – Drzewiecki – Sobiesiak, też nie. Stocznie w rękach katarczyków, absolutnie nie. I teraz powódź, i okazuje się, że też nie, bo Komorowski i Tusk i jakiś poseł z PO powiedział, że państwo zdaje egzamin. Rzecz jasna nie zdawało egzaminu kiedy rządził PIS, bo Blida, bo faszyzacja, bo obciach, bo Samoobrona i LPR. Bo przecież te naciski, i nawet jeżeli okazuje się dziś, że to wszystko bujda. To i tak PO jest super, a PIS to faszyści. A woda Polskę zalewa. Mówiliście tyle o przeciekach za rządów PiS, teraz macie przeciek na skalę gigantyczną, i co? I nadal macie czelność mówić, że państwo Polskie zdało egzamin?
Leci informacja, że Unia Europejska nam pomoże. Przeznaczyła nam sumę 100 mln Euro. Straty szacowane są na 2,5 mld Euro. Pieniądze będą wypłacane za 3 miesiące. Ale jest super, jesteśmy w rodzinie europejskich państw. Państwo Polskie zdało egzamin. Unia Europejska uruchomiła też specjalny mechanizm pomocowy, który polega na tym, że są zbierane informacje i na ich podstawie będzie udzielana pomoc. Czyli w czasie teraźniejszym mamy tylko zbieranie informacji, natomiast ta udzielana pomoc to czas przyszły, nieokreślony, nie pewny. To chyba to są te 100 mln złotych które będą wypłacone za 3 miesiące. A sam mechanizm pewnie polega na tym, ze 60 specjalistów w Brukseli, mówiących 22 językami dostaje informacje z Polski, zamienia je w kolorowe tabelki, nanosi na kolorowe mapki. Tłumaczy z polskiego na angielski, z angielskiego na francuski, z francuskiego na flamandzki, z flamandzkiego na grecki… iluż tłumaczy ma pracę, ile kawy zostanie wypitej.. ile euro zostanie straconych.. a pomoc do Polski dotrze za 3 miesiące i to będą te 100 mln złotych.
Powódź 2010 po raz kolejny pokazuje jak fatalną konstrukcję prawną ma nasze państwo. Jesteśmy właściwie quasi federacją: gmin, powiatów, województw tak ze sobą połączonych, że każde zależy od siebie i równocześnie każde sobie szkodzi. Dwa miesiące pisałem już o tym:
http://www.grudqowy.salon24.pl/163528,uwagi-nad-samorzadem-lokalnym-rzeczypospolitej Konstruując nasze państwo tak porozdzielano zadania, aby nigdy nie było wiadomym kto za co odpowiada. Zadania się zawsze przerzuca między rządem a samorządem. Pieniądze rzecz jasna już nie tak chętnie. Nie ma generalnego planu zagospodarowania przestrzennego kraju. Nie ma! Gospodarka wodna jest scedowana na wszystkie szczeble samorządu – bo i zajmuje się nią gmina (art. 8 pkt 14 USG), i powiat (art. 4 pkt 12 USP) i województwo (art. 14 pkt 9 USW) i jeszcze gospodarka wodna jest prowadzona na szczeblu rządowym – Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej zgodnie z Ustawą Prawo Wodne
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20052392019
Rozpoczynając już lekturę tej ustawy jawi nam się cała słabość naszego państwa. Na początku litanie ile dyrektyw europejskich ustawa realizuje. Bez zastanowienia się czy są to dyrektywy wymyślone przez Hiszpanów czy przez Szwedów a może Finów albo Greków, a przecież ich sytuacja hydrologiczna jest całkowicie inna niż Polska, ale co tam się nad tym zastanawiać – Unia każe, a Polska zdaje egzamin. Następnie art. 2, kolejna słabość naszego państwa i prawa, czyli tekst: Ustęp, artykuł niezgodny z konstytucją, wyrok Trybunału Konstytucyjnego… Państwo Polskie zdaje egzamin, i TK jako III izba Polskiego Parlamentu może sobie dowolnie ustawy i prawo zmieniać, nie podejmując za to, żadnej odpowiedzialności. Bo przecież ta zawsze spada na parlament i rząd, tylko jak rząd ma rządzić skoro dostaje ustawy tak dowolnie zmasakrowane przez TK.
Spójrzmy na art. 79 wspomnianej ustawie. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej tworzy projekt studium ochrony przeciwpowodziowej. Ten projekt studium jest potem wysyłany do konsultacji z gminą, powiatem i województwem samorządowym. Lakonicznie się stwierdza, że RZG później wskazuje jak opinie samorządów zostały uwzględnione. No tak, ale jeśli powiat ma inną koncepcję ochrony przeciwpowodziowej, a gmina inną. I te uwagi zawarły w swoich opiniach, czy wtedy RZGW nie powinien opracować nowego studium. Przecież studium jest tylko do RZGW, nie pisze nic, że powiat, gmina i województwo prowadząc zadania z zakresu gospodarki wodnej muszą się od tego planu dostosować. One muszą go tylko zaopiniować.
Ale przecież trzeba wszystko zdecentralizować. I możemy sobie wyobrazić taką sytuację. Oto gmina A, wszystkie swoje środki przeznacza na budowę wałów, bo wójt ma swoje wspomnienia z roku 1997 i taką politykę wybrał. Po sąsiedzku jest gmina B, która na wały daje tyle co dostanie z subwencji rządowej, a tak to buduje drogi i orliki i organizuje festyny, żeby wszyscy mieszkańcy byli zadowoleni. Rzecz jasna lepiej się żyje w gminie B. Ale i tak jak przychodzi powódź to co z tego, że gmina A ma wały jak woda przejdzie przez gminę B, a woda ma to do siebie, że nie uznaje granic administracyjnych. I po duszy dostają zarówno mieszkańcy gminy A i gminy B. Gdyby jednak zadanie ochrony przeciwpowodziowej skierować tylko na jeden organ na szczeblu województwa z mocą wiązania swoimi decyzjami gmin i powiatów, to wyszłoby że się atakuje niezależność gminy.
Ciekawy jest jeszcze art. 85. Wały należą do kompetencji RZGW, ale na przykład Marszałkowi przyznano prawo do decydowania o tym czy ktoś może po tych wałach prowadzić jakieś prace – kopanie, przejeżdżanie, wypas zwierząt. No to po co jest ten RZGW, skoro Marszałek może im nagle wpuścić na wały każdego. Nie może to już leżeć w jednej kompetencji? Ale Państwo Polskie zdało egzamin
Pewnym rozwiązaniem wydaje mi się, zlikwidowanie samorządowych powiatów, i wprowadzenie starostów jako organów administracji rządowej, na których scedowano by zadania ochrony ludności i ochrony powodziowej. Tak, że taki starosta dostawałby wytyczne od wojewody i tylko realizował to, ściśle według planu centralnego na obszarze swojego powiatu. Wójtowie musieliby się tym rozporządzeniom podporządkować. I nie byłoby takich sytuacji, że wójt przygotowuje sensowny plan ochrony przeciwpowodziowej, a potem nagle się dowiaduje, że jego gmina zostanie zalana bo trzeba bronić większego miasta, co jest sensownym rozwiązaniem, wszak lepiej jednak i oszczędniej jest gdy poszkodowanymi jest 1000 osób niż 10 tys. osób. Wszystko byłoby już ustalone na poziomie wyżej, i później tylko gminy dostosowują się. I może wtedy będzie można powiedzieć, że Państwo Polskie zdało egzamin?
Póki co zostaje nam oglądanie Rządu i kandydata na Prezydenta, dla których wszystko jest super! Obudźcie się wreszcie!
Inne tematy w dziale Polityka