Optymista stwierdzi: Platforma kiedyś przestanie rządzić!
Pesymista odpowie: ale kiedy to nastąpi?
Tymczasem politycy platformy odlatują coraz dalej. Dzisiaj premier Donald Tusk podzielił się na posiedzeniu Rady Krajowej PO taką refleksją:
„Jeśli często słyszymy zarzut, że Platformę wybiera się dlatego, żeby uniknąć większego zła, to w moich uszach, to jest największa pochwała dla Platformy”
Jak to odczytać? Przecież dosłownie Premier nam się przyznał, że Rządy Platformy są dla polski złe. I tylko przez to, że w opinii Polaków rządy Prawa i Sprawiedliwości byłyby jeszcze gorsze, bo przecież PIS tak fatalnie się sprawdza w opozycji, więc to bycie mniejszym złem przez Platformę jest dla Tuska odbierane jako nagroda. Logiko! Słyszysz i nie grzmisz?
Jeszcze w swoim przemówieniu Premier wynalazł kolejny rodzaj energii, tak niezbędnej dla Polski i będącej tylko w jego posiadaniu. Tym razem jest mowa o etycznej energii. Ponieważ tworzenie przymiotników odrzeczownikowych jest w naszym języku nieograniczone należy spodziewać się wysypu kolejnych rodzajów energii, którymi będzie chciała nas zasypać Platforma. Była wszak chyba już pozytywna energia, energia modernizacji, energia radości…. Skończy się zapewnie wszystko jak wczorajszy mecz. Nim się zaznajomimy z energią, będzie 7 minuta i dwa zero w plecy.
Wczorajszy mecz. Telewizyjna propaganda taka sama jak propaganda rządowa. Po sukcesie EURO…. Polacy zagrają na stadionie na którym jeszcze nie przegrali. A czy Polacy tak właściwie to na Narodowym w Warszawie wygrali jakiś mecz? Bo wydaje mi się, że nie, no chyba że wliczymy w historię Narodowego pojedynki ze Stadionu Dziesięciolecia, albo doliczymy bohaterski wyczyn Laguny, który złamał poprzeczkę Związkowi Radzieckiemu. Nie przegrali meczu. I wczoraj w końcu pierwszy mecz przegrali i patrząc na miny naszych zawodników i ich tłumaczenia, nie będzie to jedyna porażka jaka nas czeka na Narodowym.
Przez lata karmiono nas, że nasza piłka nie może osiągać sukcesów, bo brak jej bazy, stadionów etc. Stadiony niby pobudowaliśmy, a sukcesów nie ma i nie będzie. Można jeszcze zapytać jaką bazę ma Ukraina, Rumunia czy Chorwacja? Bo nie wydaje się, że lepszą od Polski, a sukcesy jakby bardziej wymierne. Może chodzi tu po prostu o ducha?
Żałosnym jesteśmy narodem. Mieliśmy wczoraj wygrać z Ukrainą, bo to jest Ukraina, a my jesteśmy Polską Donalda Tuska. Więc musieliśmy i zapomnieliśmy o tym, że Ukraina na MŚ w 2006 roku doszła do 1/4 finału, na EURO 2012 bardzo niewiele jej zabrakło do wyjścia z najsilniejszej grupy z Francją, Anglią i Szwecją, a kluby ukraińskie regularnie grywają w rozgrywkach europejskich i to grają nie tylko późnym latem, ale i całą jesień i bardzo często docierają do wiosny. Ale to my mieliśmy wygrać, bo mamy młodego Koseckiego, który co prawda ma tylko 22 lata i jeszcze nie za wiele można od niego oczekiwać, jak to określił niegdyś jego Ojciec – Poseł Platformy – ale przecież jest lepszy niż jacyś Rusini. Upokarzajmy się dalej.
Sklepy „Biedronka” sponsor naszej narodowej drużyny. Pamiętamy, gdy Jarosław Kaczyński zasugerował, że sklepy „Biedronki” są dla ludzi mniej zamożnych, bo wprost to powiedział, że w „Biedronce” można zrobić tańsze zakupy, to natychmiast rozpętały się wyścigi polityków PO, na czele z Donaldem Tuskiem, w deklaracjach jak to uwielbiają robić zakupy w Biedronce, i jak to z tego że kupują w Biedronce są dumni. Chyba to prawda, ja jednak tęsknię do tych czasów kiedy mogłem częściej sobie pozwalać na zakupy w „Piotrze i Pawle”. I mój stosunek do Biedronki jest dokładnie taki sam jak Premiera Tuska do własnego rządu, jest to po prostu mniejsze zło. Wszak jakoś żywić się trzeba.
Cała nasza żałość. Z biedy nie można być dumnym. Dumnym trzeba być z wyjścia z biedy. Ale my będziemy się oszukiwać, że Rząd PO jest mniejszym złem, bo Kaczyński to dzieli i straszy. Że EURO było sukcesem, że stadion narodowy jest szczęśliwy, że mamy już prawie reprezentację, że zakupy w Biedronce to sukces. Będziemy się oszukiwać, bo przecież na sam koniec wszystkiego, powiemy że to wina Tuska i jego wygwizdamy. Tylko wczoraj nie Polską reprezentację wygwizdywaliśmy, ale nas samych, naszą bylejakość wygwizdaliśmy.
Gwizdy nie są żadnym aktem politycznym. Od gwizdów nikt nie zacznie grać lepiej, a Rząd nie zacznie lepiej pracować. Od gwizdów wreszcie nikt nam nie pozwoli się wzbogacić. Sami się za siebie weźmy.
Inne tematy w dziale Polityka