Człowiek, który wczoraj podpalił się pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska w warszawskich Alejach Ujazdowskich swoim desperackim krokiem przegrał z nie mniej desperacką próba powrotu Jana Marii Rokity na naszą scenę polityczną. Problem człowieka, który podpalił się pod Kancelarią Premiera okazuje się być problemem błahym, nieistotnym wobec problemów byłego, niedoszłego premiera z Krakowa. Oto właśnie do czego doprowadził Stan Wojenny, dwie Solidarności i III RP. Ktoś decyduje się na tak desperacki krok, a tu wszystkie światła idą na politycznego gołotę (w znaczeniu zarówno szlachty – gołoty, jak i znanego niegdyś boksera, co to zawsze miał wygrać i na tym się zwykle kończyło i to dość szybko) w czapce lodziarza i jego rozterki z ziemi włoskiej.
Jeżeli więc Jan Maria Rokita pyta się, czy on ma być jedyną osobą która ma płacić za stan wojenny, odpowiadam mu, że jak najbardziej. Tak oczywiście ma płacić. Za to, że siedząc sobie na tarasie w Perugii ani razu mu nie przyszło do głowy aby powiedzieć: „ależ Panie Redaktorze, ja sobie tam jakoś poradzę, ale niech pan zobaczy do czego dzisiejsza Polska prowadzi ludzi, przecież nie dajmy sobie wmówić, że ten desperat z Al. Ujazdowskich jest wariatem. To jak najbardziej jest symbol III Rzeczpospolitej”.
Pan Jan Maria Rokita ma płacić, nie za stan wojenny, ale za to wielkie zwycięstwo 4 czerwca, które tak hucznie zapewne przez wiele lat świętował i umacniał. Bo to właśnie do tego „zwycięstwa” z 4 czerwca 1989 roku prowadził Stan Wojenny. A prawdziwi zwycięzcy i bohaterowie Stanu Wojennego byli po stronie wojskowej, pracowali na komendach, w sądach i prokuraturach. I to właśnie im trzeba płacić trybut za ich zwycięstwo.
Jan Maria Rokita jak i wielu innych polityków nie dorosło do obalenia Komunizmu. Obalanie komunizmu po prostu ich przerosło. Gdyby człowiek, który wczoraj podpalił się w Alejach Ujazdowskich zrobił tak za czasów Polski Ludowej byłby bohaterem a jego czyn stosownie do bólu i odwagi zostałby odpowiednio doceniony. III Rzeczpospolita Premiera z Krakowa i Prezydenta z Zasadami umieściła ten akt nawet nie na żółtym pasku, ale na tym przesuwającym się. Na żółtym Rokita dramatycznie pyta, jak żyć? Desperat leży w szpitalu, i jeżeli może oglądać telewizor, to nie zobaczy tam socjologów, politologów, prawników, psychologów dociekających dlaczego on tak postąpił, ale zobaczy młynarza na tle śródziemnorskiego krajobrazu, który żali się nad tym, jakie to fatalne państwo skonstruował.
To jest po prostu koszmar. To jest zupełne oderwanie od problemów Rzeczypospolitej. To jest zupełna niedorosłość do polityki. Jeżeli Jan Maria Rokita nawet nie jest pewny, czy egzekucja komornicza wobec niego się toczy, jeżeli nie potrafi z klasą pokazać, że nie z takimi problemami sobie umie radzić, to czego można się było po nim spodziewać, gdyby został Premierem naszego Państwa? Na jaką odwagę byłby w stanie się zdobyć? Czy potrafiłby bronić naszych interesów przed silniejszymi, czy po prostu rozpłakałby się? Ten wielki kombatant Stanu Wojennego…
Niech tylko nie zapomni zapłacić podatku od darowizny, jak się zrzucą na niego na tego domniemanego czy prawdziwego komornika.
Inne tematy w dziale Polityka