Grudeq Grudeq
2511
BLOG

Czy zagranica cofnie uznanie Rządowi RP?

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 83

Pytanie o legitymizację władzy większości opinii publicznej wydaje się być znaczenie naukowo-historycznym, nie mającym żadnego praktycznego przełożenie na życie codzienne. Tymczasem patrząc na obecny spór polityczne to zagadnienie nabiera kapitalnego znaczenia. Chociażby zobaczymy argument, którym szafuje opozycja, że PIS popiera tylko 19 procent społeczeństwa, czyli że PiS właściwie nie ma prawa do przeforsowania żadnego ze swoich projektów. Te 19 procent poparcia wyliczono mając na uwadze wynik wyborczy PIS z 2015 roku (38%) oraz frekwencję (ok. 50%).

Oczywiście argument ten można zbić tym, że przeciwko programowi PO i Nowoczesnej jest 85% Społeczeństwa, bo tyle to obywateli nie zagłosowało na PO i Nowoczesną. Nas powinno jednak bardziej zainteresować to, dlaczego gdy w 1993 roku na SLD i PSL zagłosowało też tylko 18% społeczeństwa, albo gdy w wyborach 1997 roku koalicja AWS-UW miała aż 23% poparcia całego społeczeństwa, albo gdy w 2001 roku na SLD cieszyło się ogólnie 18% poparcie, czy tez gdy na PO w wyborach odpowiednio 2007 i 2011 roku głosy oddało tylko 21 i 19% polskich obywateli, to nikt argumentu o poparciu społeczeństwa en masse (a nie tylko chodzącego na wybory) nie mówił. Zdobyte w wyborach poparcie nie było kwestionowane i nikt nie zabraniał tym partiom przeprowadzać ogłoszonych i nie ogłoszonych zmian. Właściwie tylko od PiSu oczekuje się poparcia całego społeczeństwa, zarówno chodzącego jak i nie chodzącego na wybory. Czy było jakieś wydarzenie, które zmieniło legitymizację władzy, którą dotychczas było zdobycie większości parlamentarnej i przesunięcie jej na poparcie większości społeczeństwa?

Jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś mi właśnie za chwilę wytłumaczy, że większość parlamentarna jest zawsze jakąś wypadkową, a poparcie większości społeczeństwa jest to stabilna i bardziej obiektywna wartość, której PiS nie posiada. Dlatego też legitymizację do działania daje tylko poparcie społeczne.

Nie tylko legitymizacja płynąca z większości społeczeństwa jest ważna. Patrząc na to, z jaką atencją opozycja przywiązuje się do tego co mówi zagranica, tj. Komisja Europejska, Parlament, Komisje ONZ czy Wenecka, za równie istotne uznać należy uznanie międzynarodowe. To ma nawet swoje historyczne uzasadnienie w tym jak za jedno z ważniejszych wydarzeń I Wojny Światowej uznajemy punkty Wilsona. W czasie zaś II Wojny Światowej jako istotną datę wymienia się 5 lipca 1945 roku, dzień w którym Wielka Brytania i Stany Zjednoczone przestały uznawać Prezydenta Raczkiewicza i Rząd Arciszewskiego, a za prawowite władze polskie został uznany Rząd stworzony manifestem PKWN.

Do tego dodałbym  sytuację z września 1939 roku, kiedy to internowany w Rumunii Prezydent Mościcki na swojego następcę wskazał Wieniawę-Długoszewskiego, we Francji ambasador Łukasiewicz zaczął drukować Monitor Polski z tą nominację. Władzom Francuskim było to mocno nie w smak, drukarnia została wraz z wydrukowanymi Monitorami zajęta i Francuzi grzecznie poczekali aż Prezydent Mościcki się zreflektuje i na następcę wyznaczy Raczkiewicza z zagwarantowaniem, że Premierem i Wodzem Naczelnym zostanie Sikorski. O dziwo Sikorski na taki układ się zgodził. Przyjął faktycznie władze z rąk francuskich. Jak to się zaś mówi: kto daje, ten zabiera. Więc może dlatego nikogo na zachodzie nie obchodziły protesty naszego Rządu w 1945 roku po cofnięciu uznania. Skoro raz uznano Rząd, to potem równie dowolnie można było uznanie mu cofnąć.

Ale to chyba jedyny minus legitymizacji zagranicznej. Pytanie do wszystkich przeciwników obecnego Rządu, czy tak zażarcie walcząc o poparcie zagranice, obrażając obecny Rząd gdzie tylko się da, zdajecie sobie sprawę z faktycznych kosztów legitymizacji zagranicznej, jakie zostaną Wam kiedyś wystawione?  

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka