Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz
132
BLOG

Polski wieśniak wielkomiejski A.D. 2010

Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz Polityka Obserwuj notkę 22

 

  Pierwsza fala migracji mieszkańców wsi polskiej zafundowana została w PRL-u dosyć późno w porównaniu do Europy zachodniej. Bo też rewolucja technologiczna, która była sprawcą podobnej migracji w Paryżu, Berlinie czy Londynie, przydarzyła się nad Wisłą dopiero w okresie "umacniania" się władzy ludowej. Wszelkie różnice, związane z tą sowiecką specyfiką, narzuconego odgórnie modelu SKR-ów i PGR-ów pokutują do dzisiaj w polskiej rzeczywistości obyczajowej.

  Drugiej fali w ostatnim stuleciu jesteśmy właśnie od dwudziestu lat świadkami. Wieś polska, pozbawiona w wyniku zmiany ustrojowej swego pgr-owskiego charakteru, potrzebowała kolejnych dwudziestu lat, by albo znaleźć nowe zajęcie w swym dotychczasowym miejscu, albo stać się, znowu, elementem kolejnych zmian migracyjnych. Wieś w swej większości udała się więc w osobach nowej generacji, urodzonej przed lub w okolicy zmiany ustroju, do miasta. Zabierając do niego swoje, wypracowane przez pokolenia przyzwyczajenia i obyczaje.

  Znacie Państwo te obyczaje?

  Nie znacie, to poczytajcie. Gdzie zostawia się, wchodząc do własnego, blokowego mieszkania swoje buty? Oczywiście przed drzwiami na klatce schodowej. A czemu... Bo na podwórku w domu ojczystym było w najlepszym wypadku błoto. Zazwyczaj utonąć tam jednak można było w zwierzęcych odchodach, wymieszanych ze słomą. A, by przysłowiowa słoma z butów do izby wstępu nie miała, już od pokoleń wiadomo było, że walonki zostawiać należy przed wejściem do chałupy. Na wyrastających jak grzyby po deszczu nowych, polskich osiedlach, po wyłożonych kolorowym polbrukiem chodnikach, słoma z odchodami zwierząt nigdzie nie występuje. Ale obyczaj, jak i związane z nim wielopokoleniowe przyzwyczajenia są nadal wszechobecne i często praktykowane. Buty zakłada się również na klatce schodowej, bo przecież nie wypada, by w domu się nabrudziło. Ojciec i matka tak z pokolenia na pokolenie uczyli. Na klatce schodowej, z braku własnego podwórka czyści się także owe buty, przed wyjściem "na miasto".

  Osiedlowe alejki, rosnących jak na drożdżach polskich miast, wyposażono w większości przypadków w towarzyszące im chodniki. Ale nadal pospolitym zjawiskiem jest w Polsce spacerowanie, w tym również z wózkiem z dzieckiem środkiem jezdni tejże osiedlowej ulicy. Skąd ten zwyczaj... Odpowiedź jest prosta. Polska wieś w swej nadal, niestety, zdecydowanej większości, chodnikiem pochwalić się ciągle nie może. Tak, mamy i takie wsie, gdzie chodniki istnieją od czasów towarzysza Gierka, ale mamy też i takie, gdzie władze samorządowe wybudowały jej dopiero w ostatnim dwudziestoleciu. Lub właśnie budują. A nadal mamy ogromną, niestety, ilość miejscowości, gdzie chodnik jest zjawiskiem absolutnie nieznanym. Toteż dziwić się właściwie mieszkańcom tych miejscowości wcale nie należy, że spacerują i w mieście, na przykład na osiedlu, środkiem jezdni. Bowiem tam, przynajmniej u nich w ich rodzinnej wsi, droga jest, jakoś tam, utwardzona. To i przejść można suchą w miarę nogą, nie narażając się przy okazji na jej wykręcenie.

  A gdy już w tych miastach ktoś poukładał na osiedlach chodniki, to zawsze jeszcze drogę do sklepu, garażu czy na przystanek skrócić sobie można. I przy okazji wydeptać na środku trawnika tu i ówdzie, a najlepiej co kawałek, kolejną ścieżkę. Bo przecież na wsi chodziło się na przysłowiową "szagę", czyli "bez pole". Tak i tam było najkrócej, do pekaesu czy sklepu. A trawniki... a co takiego.

  I wreszcie obyczajowość tak zwanych praktyk towarzyskich przenoszona zostaje w pierwszym, a często i w drugim pokoleniu wielkomiejskiego wieśniaka, ze wsi do miasta. Gdzie spotykało się na wsi z kumem, kumą, sąsiadem, koleżanką? Pod płotem oczywiście lub pod wiejskim sklepem. Filmowy Kargul swym folklorem wyśmiewał te obyczaje już dawno temu, bo za czasów PRL-u. Ale obowiązują u nas doskonale i dzisiaj. Miejscem spotkań w mieście jest dzisiaj, z braku płota, wejście do kolejnej klatki schodowej. Barierka przy klatce schodowej lub schody do niej prowadzące to miejska, czy bardziej osiedlowa, wersja wiejskiego płota. "Podejdźmy więc do niego, jakem i ja podchodzę", chciałoby się powiedzieć, trawestując słynny cytat z "Sami swoi". Widzowi było wówczas do śmiechu, ale obyczaj istnieje i ma się nadal wyśmienicie. Praktykowany jest nie tylko przez młodzież. Sąsiada do domu zapraszać przecież nie wypada, jeszcze nabrudzi i błota naniesie. A knajp na wsi polskiej nadal prawie nie ma. Więc obyczajowość "podpłotna" żyje i do miasta przeniesiona ma się wyśmienicie.

  A gdy przyciąć coś trzeba, przykręcić lub namierzyć czy przygotować, wówczas obszar przed płotem lub na podwórku przed drzwiami domowego, wiejskiego siedliska, był idealny. Z jego braku w mieście uczynić można to dzisiaj na... klatce schodowej. Postęp w tej kwestii widoczny jest jedynie w materii technologicznej. Dzisiaj nasz wielkomiejski wieśniak nie przycina już niczego ręczną piłką. Dzisiaj na klatce schodowej tnie się "boschem" lub "stihlem". Bo w domu nabrudzić by się mogło.

  Ale gdy już "nowi miastowi" zakończą wszelkie klatkowe czynności, bo zbliża się wreszcie upragniony koniec tygodnia, gdy w mieście, inaczej niż na wsi, nic można nie robić, przywdzieją swe wyczyszczone na święto buty, by udać się na zasłużony spacer "na szagę" i "bez pole". Do znajomych, na zakupy lub do kościoła.

  Miłej niedzieli.

Mimo wszystko i wszystkim Czytelnikom niniejszym życzę.

 

Grzegorz Ziętkiewicz Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka