To bieda doprowadziła do osiemnastu zabitych z... towarowego busa.
To polskie drogi i ich stan opłakany są winne.
To rząd i jego nieudolność.
To bezrobocie. To wreszcie... sadownicy.
Osiemnastka z busa nie poległa co prawda, jak prezydent Kaczyński pod Smoleńskiem, ale nie została też zabita przez szalonego i nieodpowiedzialnego kierowcę. Kierowcę, który wyprzedzał, nie widząc w gęstej mgle nic. Po co wyprzedzał...
Pół roku temu piloci pewnego samolotu postanowili w podobnej mgle koniecznie wylądować. Winny tego stanu rzeczy może być rząd, polski. Lepiej jednak, by winny był rząd rosyjski. Winni mogą być także pracownicy obsługi lotniska. Winę ponosić mógłby (kto wie, czy tak nie byłoby najlepiej) obecny Prezydent Polski. A już na pewno premier.
Na polskich drogach codziennie giną ludzie. Masowo. Rocznie około pięć tysięcy osób. Winnych nie ma. Teraz, ponieważ w wypadku zginęło jednocześnie aż osiemnaście osób, policja w całym kraju postanowiła (ciekawe, jak długo) odkryć to, co istnieje u nas od dawna. Teraz mnożą się odkrycia kolejnych busów i autobusów, którymi podróżuje codziennie dwa lub więcej razy osób. Kontrole, jak każda akcja, za chwilę ustaną. I wszystko wróci do normy. Po kolejnej (już wkrótce) akcji "znicz" na trwałe postaną jedynie realne znicze na poboczach polskich dróg.
Winna jest bieda. Ci ludzie jeżdżą do pracy. A jeżdżą do pracy w warunkach urągających wszelkim zasadom zdrowego rozsądku i jakimkolwiek przepisom. A jeżdżą, słychać zewsząd, bo pracy w regionie, w którym mieszkają, nie ma. I znowu. Winny jest rząd. Nie zapewnił przecież pracy.
U naszych zachodnich sąsiadów (i nie tylko u nich), pracownik wędruje masowo za pracą. I nie używa w tym celu starego, zdezelowanego busa z drewnianymi ławkami w środku, które poustawiał tam sąsiad. Pracownik wędruje za pracą, zmieniając na stałe swe miejsce zamieszkania. Po prostu.
Miliony wschodnich Niemców od dwudziestu lat wędrują na stałe z Niemiec wschodnich na zachód. Migracją się to fachowo nazywa. Pustoszeją całe regiony. Opuszczone domy, położone na przykład na zachód od Szczecina kupują od lat od Niemców... Polacy. Bo blisko tam do Szczecina. I tanie są, tańsze niż w Polsce. I jak to możliwe...
Pustoszeją całe regiony USA. W niektórych straszą setki opuszczonych domów. W niektórych władze zdecydowały się nawet na wyburzenie tych domów. Bo ich mieszkańcy wywędrowali za pracą. A rozbiórka jest tańsza, niż utrzymywanie pustostanów.
U nas migracja również występuje.
Widać ją na przykładzie prężnych gospodarczo ośrodków. Warszawa, Poznań, Gdańsk lub Wrocław przyciągają tysiące nowych mieszkańców. Polska prowincja się starzeje. Bo wyprowadzają się z niej przede wszystkim młodzi. I już nie wracają. Ale nadal wielu, może większość, czeka. Na cud i na innych. Bo to ci inni powinni przynieść im pracę. Najlepiej do domu. A gdy nie przynoszą (jak wszędzie zresztą), to wówczas, czasem pojadą pozbierać jabłka. Na czarno i starym busem.
Nasza mentalność tkwi dla wielu nadal w czasach PRL. Kiedy to zwłaszcza na prowincji praca była za płotem. Na przykład w PGR-ze. Nie płacono tam kroci, ale nie przepracowywano się też. Dotowana przez komunistyczne państwo państwowa gospodarka pozwalała milionom posłusznych obywateli na jakiś tam etat. I świnkę można było hodować pod czworakiem. Bo przecież w PGR-ze było ich wiele, to jedna mniej lub więcej.
Od dwudziestu ponad lat do świadomości wielu milionów Polaków nadal nie dotarło, że sami wykazać się muszą umiejętnością podjęcia życiowych decyzji. I zmienić miejsce zamieszkania na takie, w którym jest praca. Ale u nas tłumy wolą wsiadać codziennie do zdezelowanego busa. I jechać jabłka zbierać. Przez miesiąc w roku.
Ot, taki los, mawiają w takiej sytuacji Rosjanie.
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka