Była minister Fotyga upadła na pysk. Nie po raz pierwszy.
Była szefowa polskiej dyplomacji, a może raczej należałoby powiedzieć, iż była szefowa tak zwanej dyplomacji tak zwanej IV RP postanowiła przekonać naród, iż PiS ma, znowu, rację.
Fotyga znana jest już z przeszłości z przekonywania, że ma rację.
Gdy ogólnoniemiecki, zbliżony do Partii Zielonych, niskonakładowy dziennik "taz" ("gazeta codzienna") opublikował w roku 2007 słynną karykaturę Kaczyńskiego, Fotyga, jako szefowa dyplomacji IV RP domagała się od... rządu Niemiec przeprosin i interwencji. Tak, jakby nie wiedziała, że prasa w demokratycznym państwie jest prywatna. Może nie wie tego do dzisiaj.
"taz" ulubiony tytuł prasowy niemieckiej i zielonej lewicy, której korzenie sięgają buntu pokoleniowego oscylującego wokół wydarzeń roku 1968 nazwany został wówczas przez Fotygę pismem... nazistowskim i porównany do hitlerowskiego "Stürmer"-a.
Tymczasem to właśnie ten "lewicujący „taz” postawił sobie (w Republice Federalnej Niemiec) za główne zadanie ostateczne rozliczenie z epoką nazizmu", naśmiewał się z Fotygi znany na całym świecie, opiniotwórczy niemiecki tygodnik "Der Spiegel", (nr 25 / 2007).
A wspomniany "Stürmer" ("napastnik") był tygodnikiem, który w latach trzydziestych ubiegłego stulecia ubolewał nad "degeneracją nordycko-germańskiej rasy" i propagował antysemickie poglądy, o czym przypomina na przykład niemiecka Wikipedia. Wystarczyło przeczytać. Ukazywał się już w czasach istnienia Republiki Weimarskiej, ale szczyt swej popularności uzyskał dopiero po dojściu Hitlera do władzy. Jego nakładem wydawane były po roku 1936 również antysemickie książki dla niemieckich dzieci.
Argumenty Fotygi, tak wówczas, jak i teraz, kiedy była pani minister rozpaczliwie pyta w swoim tekście, opublikowanym na stronie internetowej PiS-u:
"Jakich słów użyć, żeby Polacy zrozumieli grozę sytuacji?", stanowią więc przypadek nienowy. Ocena specjalisty mogłaby, być może, wskazywać na pogłębiające się zjawisko.
A jakie to zjawisko? Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie.
Fotyga nie tylko nie zna się na tym, o czym mówi, to jeszcze mówi byle co.
"Dziś czujemy na twarzach wilgoć. Czy to łzy, czy ktoś napluł nam w pysk?" - pyta, dramatyzując dokładnie tak samo, jak wówczas w kwestii karykatury z kartoflami.
"Staram się słuchać mądrych wypowiedzi po stronie polskiej i rosyjskiej - kontruje Tomasz Nałęcz", doradca prezydenta Komorowskiego.
" - Te mniej mądre spływają po mnie, jak po kaczce, dodaje".
Od historii o kaczkach Polska nie może się od pewnego czasu uwolnić.
* * *
Cytaty, jeśli nie podano inaczej, za serwisem "wiadomosci, gazeta.pl".
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka