Widziane znad Szprewy
Świat ma swoje tematy.
* * *
Wielkie przyjęcie w Waszyngtonie. Kompania honorowa, 21 salw, czerwony dywan, gala, honory, sztandary. A przyjmowanym przez gospodarza Białego Domu, Prezydenta Baracka Obamę był wczoraj (19. 01. 2011), nie kto inny, tylko Prezydent Chin (Ludowych), Hu Jintao.
"Jakie było to pięknie przedstawienie", komentuje z Waszyngtonu korespondentka niemieckiego radia publicznego" Hessischer Rundfunk", Sabine Müller .
"Gdy dwa państwa tak dużo dzieli, iż łatwo jest zidentyfikować je, jako rywali, wówczas potrzeba naprawdę profesjonalnego przedstawienia, by sobie samym i przy okazji całej reszcie świata uświadomić, że tak właściwie siedzi się w tej samej łodzi i jest się przy okazji gotowym do współpracy. Wszystkie przyjazne słowa o partnerstwie i współpracy jedno ukazują jednak dobitnie: samo deklarowanie, iż oto dąży się do wzajemnych kontaktów nie sprawia jeszcze, iż staną się one teraz mniej skomplikowane".
Wizyta Prezydenta Chin w USA "jest przede wszystkim dla Obamy aktem wymagającym balansowania. Teraz szef Białego Domu musiał się pokazać swoim rodakom w lepszym świetle, niż miało to miejsce podczas jego wizyty w Chinach w roku 2009, kiedy to liczni krytycy zarzucali mu sprzedanie się Chińczykom poniżej ceny.
Teraz miało być inaczej, oczekiwano, iż prezydent pokaże siłę. Niełatwe to zadanie, zwłaszcza, że Amerykanie nie dysponują chwilowo mięśniami, które można by było zademonstrować. Przesadzają jednak także ci, którzy światowe mocarstwo, jakim jest USA, już spisali na straty. Ale lepsze karty mają chwilowo zdecydowanie w dłoniach Chińczycy.
Obama próbował dokonać werbalnego salta na linie. Z jednej strony podjął próbę spoglądania na Chiny na równym poziomie oczu, z drugiej pragnął zademonstrować swoim rodakom, iż nie będzie oczywiście bezsilny, gdy Chiny dokonują swych manipulacji na rynku finansowym i łamią prawa człowieka".
Ale w tym temacie chiński prezydent miał o wiele łatwiejsze zadanie, toteż bez większego problemu przyznał, że "w temacie praw człowieka Chiny mają jeszcze wiele do zrobienia.
Pod koniec przedstawienia obie strony sprawiały wrażenie wyraźnie zadowolonych ze swojego performance: toasty podczas bankietu, kurtyna, oklaski, koniec przedstawienia".
To przedstawienie, jak każdy medal, ma jednak i swoją drugą stronę.
"Czołowi amerykańscy politycy, zarówno Demokraci jak i Republikanie demonstracyjnie odwołali swój udział w międzypaństwowym bankiecie. Słychać było natomiast klarowne zdania, wypowiedziane pod adresem Chin. Najwyższy rangą polityk Demokratów w Senacie USA nazwał chińskiego prezydenta dyktatorem, a jeden z republikańskich polityków dodał, iż chiński przywódca nie zasłużył na uczestnictwo w żadnym państwowym bankiecie, lecz na wystąpienie na ławie oskarżonych przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym" w Hadze, kończy swoją relację z USA korespondentka publicznego, niemieckiego radia.
* * *
Na koniec kilka, drobnych faktów (za niemiecką publiczną tv, ARD).
General Electric
Koncern w obliczu niezbyt pozytywnie prezentującej się koniunktury na rynku amerykańskim, liczy na koniunkturę w Chinach i ma nadzieję na inwestycje w wysokości dwóch miliardów dolarów. W bieżącym roku.
Microsoft
Ten największy na świecie amerykański producent oprogramowania komputerowego liczy na polepszenie zasad ochrony praw własności intelektualnej w Chinach. Jednocześnie firma planuje wzrost swego eksportu do Chin o... pięćdziesiąt procent. Także wbieżącym roku.
Goldman Sachs
Amerykański Bank Inwestycyjny jest zaniepokojony aktywnością kredytową w Chinach. Eksperci banku chcieliby wiedzieć, jaką strategię przyjąć zamierzają w przyszłości chińskie instytucje finansowe.
Coca Cola
Największy na świecie producent napojów otworzył w Chinach pod koniec ubiegłego roku swoje kolejne, trzy nowe fabryki. Polityka inwestowania w Chinach ma być nadal kontynuowana. Program inwestycyjny firmy, którego kolejny etap ma zakończyć się w bieżącym roku, opiewa na dwa miliardy dolarów.
Boeing
Największy światowy producent samolotów i jednocześnie koncern zbrojeniowy widzi w Chinach największy rynek inwestycyjny, poza USA. Firma szacuje, że zapotrzebowanie na samoloty pasażerskie jej produkcji wyniesie w najbliższych dwudziestu latach 4 330 sztuk. Wartość: 480 miliardów dolarów.
Wizycie prezydenta Chin w USA towarzyszyła informacja, iż Boeing sprzedał właśnie do Pekinu 200 kolejnych samolotów.
* * *
Świat ma swoje tematy.
Money makes the world go around.
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka