Skok na kasę

Wybory i po wyborach. Wyniki z dużą dozą prawdopodobieństwa juz podane, jeszcze parę niewiadomych ale i one nie wpłyną na wynik ogólny. Chciałby skoncentrować się na tzw. "spadochroniarzach" oraz osobach, które zostały wyciagnięte jak królik z kapelusza. Osoby wytypowane przez partie (mam na mysli PO i PiS) do startu z czołowych miejsc na listach poza swoim terenem zostały przez wyborców potrakrowane bardzo nierówno. kandydaci PiS-u spełnili swoje zadanie (w większości) zaś ci z PO nie popisali się zbytnio. Czyli w obu wypadka ch wyborcy kierowali się czym innym, przy głosowaniu na kandydatów PiS-u decydowała sympatia dla partii (oprócz Krakowa) przy głosowaniu na PO sympatia dla osób. Oczywiście to uogólnienie ale ma racjonalne podstawy. Natomiast z dwóch osób, które dosyc niespodziewanie znalazły się na listach wyborczych PO - pani Hibner i pana Krzaklewskiego ta pierwsza zdobyła rekordowe poparcie, a Marian Krzaklewski przepadł. Znaczy się jednak wyborcy kierują się racjonalnym przesłankami. Hibner choć poprzedni wybrana z listy SLD ma sporo wspólnego z programem PO, a Marian Krzaklewski..... Pasowałby do PiS-u, może do Libertas ale z PO ma tyle wspólnego co ja z kinematografią Korei Pólnocnej, czyli nic. Jego decyzja o starcie z listy PO została odebrana przez wyborców jako skok na kasę (ostatecznie europarlamentarzysta to ma klawe życie) i tak też został potraktowany.