gschab gschab
131
BLOG

Co można zrobić z powodzią?

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 5

Po raz kolejny w naszym kraju nadeszła wielka woda. Na razie straty (choć lokalnie dramatyczne) nie są gigantyczne i jest szansa, że nie powtórzy się sytuacja z roku 1997. Nasuwa się jednak pytanie co zrobiono, a może właściwsze czego nie zrobiono w związku z zagrożeniem powodziowym, które przecież w naszym kraju występowało i występować będzie.

Po powodzi w roku 1997 spytano francuskiego eksperta od sytuacji kryzysowych jak można przygotować się na wielką wodę, pożar czy inną tragedię. Powiedział wyraźnie, że nie da się, a może właściwsze byłoby określenie, że tego się nie robi gdyż tego typu ekstremalne wydarzenia następują na tyle rzadko, że koszt utrzymywania gotowości i oczekiwania np. na wielka powódź przekroczyłyby ewentualne straty. Można tylko te straty minimalizować poprzez rozsądne działania zapobiegawcze. Kiedy opadły wody przed 13 laty wszyscy trąbili o zbiornikach retencyjnych, wałach itd., niestety choć część zapowiadanych działań została podjęta to jednak im bardziej mijał czas tym coraz mniej było robione. Ostatecznie woda nie przybierała (oprócz jakichś lokalnych podtopień) a roboty kosztują.

I znów, jak w całej naszej polskiej działalności perspektywicznej były różne gminy, różne programy i różne stadia realizacji, co za tym idzie w jednym miejscu były już wały ale na skutek braku zbiornika retencyjnego powyżej nic one nie dawały. Itd. Jedni się zabezpieczają, a drudzy liczą na łut szczęścia i wg maksymy „jakoś to będzie” nie robiąc nic lub bardzo niewiele niwelują działania tych zapobiegliwych.

Za czasów PRL-u (to będzie na przykładzie Żuław, które z racji swojego położenia są mocna narażone na zalanie) każdy gospodarz, PGR czy inny użytkownik gruntów płacił przymusową kwotę (nie były to duże pieniądze) na meliorację. Kwoty te szły do zakładów melioracyjnych, które miały obowiązek dbania o rowy, przepusty, cieki, wały itd. PRL się skończył i płacić już nie było trzeba, każdy sam miał w swoim zakresie dbać o stan melioracji na swoim terenie. I co? – obecnie mamy pozarastane rowy, pozapychane przepusty, a samorząd wojewódzki cały czas opowiada o programie melioracji Żuław. Sytuacja w tym rejonie jest identyczna jak w całym kraju, nawet jak ktoś dba o swoje podwórko to niefrasobliwy sąsiad i tak zniweczy te starania, co z tego że jeden rów jest pogłębiony i drożny kiedy o kilometr dalej woda się wylewa i płynie dalej?

Albo prowadzimy porządną i kompleksową politykę antypowodziową, w której tak samo ważne będą działania w Krakowie i w Tczewie (przykładowo) i będą one koordynowane centralnie albo odpuśćmy sobie i całą energię poświęćmy na naprawianie szkód. Działalność pośrednia nie ma sensu.

Osobną zupełnie sprawą są kwestie braków planów zabudowania przestrzennego co umożliwia stawianie domów, osiedli i innych obiektów na naturalnych terenach zalewowych co tylko potęguje szkody i ludzkie dramaty.

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka