Wczoraj przemknęła prawie bez echa informacja o odwołaniu (oficjalna przyczyna to rezygnacja z powodów osobistych) polskiego przedstawiciela w biurze komisarza ds. rolnictwa i rozwoju terenów wiejskich. Biorąc pod uwagę zadania jakie stają przed Komisją Europejską oraz fakt, że Polska ciągle musi dochodzić do praw przynależnych „starym” członkom Unii Europejskiej stanowisko to, choć może niezbyt widoczne, jest bardzo ważne. Szczególnie, że właśnie ma być opracowywana strategia i założenia wspólnej polityki rolnej.
Nieoficjalnie jako przyczynę dymisji podaje się niekompetencję pana Andrzeja Dychy (były wiceminister rolnictwa w obecnym rządzie – z ramienia PSL-u), a powód oficjalny jest przedstawiany tylko po to aby uniknąć skandalu.
Każdy ma prawo do starania się o różne stanowisko, mógł elektryk zostać prezydentem (bez kpiny i ironii) może politolog starać się o stanowisko w strukturach unijnych. Pozostaje jednak pytanie, ktoś go przecież na to stanowisko desygnował, ktoś ocenił jego kompetencje, ktoś wreszcie uznał, że pan Dycha będzie przydatny na „tym urzędzie” zarówno dla Polski jak i reszty krajów członkowskich. Czyżby nasza ocena kompetencji tak bardzo rozmijała się oceną stosowana w instytucjach europejskich czy też może nie patrząc na nasze interesy i zobowiązania międzynarodowe wysłano po prostu człowieka bo trzeba dąć coś PSL-owi?
Oczywiście zdarzają się sytuacje gdy urzędnicy są odwoływani, bywa że ich kwalifikacje mijają się z zakresem obowiązków, jednak (z tego co wiem) jeszcze nie zdarzyło się aby ktoś został zdymisjonowany tak szybko. Czym „wykazał” się nasz były wiceminister, że unijna biurokracja uznała już po paru miesiącach jego nieprzydatność?
I równie ważne pytanie, czy ktoś poniesie konsekwencje swojej personalnej decyzji dotyczącej desygnowania pana Andrzeja Dychy na te prestiżowe i ważne dla Polski (choć mniej eksponowane) stanowisko w Komisji Europejskiej? Może choc poda przesłanki, którymi się kierował.
Z tego co wiem polscy urzędnicy w instytucjach europejskich cieszą się zasłużenie dobrą opinią, należy mieć nadzieję, że ten niefortunny przypadek tej opinii nie zmieni. Bo to że polski przedstawiciel nic na korzyść naszego kraju we wspólnej polityce rolnej UE nie zmieni – z powodu braku tegoż przedstawiciela, niestety stało się faktem.
Inne tematy w dziale Polityka