Szanowny rosemann pisze o podwójnych standardach Gazety Wyborczej, standardach dotyczących grobów i pomników. I na pierwszy rzut oka trudno się nie zgodzić, albo szanujemy groby albo nie. Albo uznajemy – ogólnie - poległych lub tych co tragicznie zginęli za godnych upamiętnienia albo nie. Oczywiście można jeszcze dzielić na tych którzy pamięci są warci i tych, na których powinna spaść zasłona niepamięci.
Nie będę oceniał standardów Gazety Wyborczej, jednak w notkę, a właściwie w sposób analizy rozemanna wkradł się według mnie pewien błąd. Nie można i nie należy porównywać rzeczy, które ze swej istoty są nieporównywalne.
Najpierw zabici Rosjanie. Czy należy im postawić krzyż czy też tablicę, a może w ogóle zaorać teren i skazać na wieczne zapomnienie? To już kwestia podejścia do pamięci i historii, i rozumiem spór między zwolennikami jednej oraz drugiej opcji. (sam uważam, że jakiś ślad powinien być, nie jako hołd lecz jako znak pamięci), jednak sytuacja ta jest zupełnie inna niż kwestia z pochówkiem pary prezydenckiej na Wawelu.
Z tego co widziałem i słyszałem nikt nie odmawiał Prezydentowi i jego małżonce godnego pochówku, nikt nie mówił o prywatnej sprawie rodzinnej oraz o negowaniu pogrzebu w majestacie Rzeczpospolitej. Spór szedł w kierunku miejsca, a nie oprawy. Dla wielu pochówek na Wawelu powinien być zagwarantowany dla najwybitniejszych Polaków (kwestia tej wybitności to zupełnie inna sprawa), jednak według sporej części społeczeństwa Lecz Kaczyński nie był postacią, której zasługi dla kraju były ponadprzeciętne. Co więcej, sporo ludzi uznaje jego prezydenturę za złą. Oczywiście to kwestia oceny lecz każdy do takiej oceny ma prawo i ma prawo do postawienia pytania – Wawel czy nie? Sam fakt tragicznej śmierci podczas pełnienia obowiązków państwowych nie nadaje nikomu praw do stania się wybitnym Polakiem.
Forma protestu nie była stosowna lecz z drugiej strony jaka mogła być inna? Oczywiście w tamtej atmosferze szczególnie rzucało się to w oczy, szczególnie iż w polskiej tradycji nie prowadzi się sporów nad trumną, a w każdym razie nie bezpośrednio po śmierci.
Kwestia tego co pisze Gazeta Wyborcza to sprawa tejże gazety i jej czytelników (oraz wszystkich blogerów upodobanych w krytykowaniu „Wybiórczej”) jednak od tak poważnego i cenionego autora jak rosemann oczekiwałbym dostrzeżenia różnicy między próbą upamiętnienia (bądź nie) fragmentu naszej historii, a sporem dotyczącym miejsca spoczynku pary prezydenckiej.
Inne tematy w dziale Polityka