W stabilnych gospodarczo krajach, w których obywatele doskonale wiedzą co będzie ich czekać za lat kilka czy kilkanaście, gdzie ewentualne kryzysy są tylko niewielkimi rafami na drodze rozwoju stagnacja polityczna jest zaletą. Kierunek rozwoju wytyczony, postacie na scenie politycznej znane, żadnych rewolucji, trzęsień ziemi czy nieprzemyślanych zmian kierunków. Ot nuda rozpraszana czasem jakimś małym bądź większym skandalem, tak aby cos się działo, a wyborcy nie zapomnieli kto nimi rządzi. Po latach rządów prawicy, która dźwiga gospodarkę, do władzy dochodzi lewica dyskontująca sukcesy gospodarcze poprzedników i wprowadzająca różne rozwiązania socjalne, co z reguły skutkuje obniżeniem wzrost gospodarczego. Potem znów prawica naprawia to co „popsuła” lewica. Cześć rozwiązań społecznych wprowadzonych przez rządy socjalne zostaje zachowana i dzięki temu mamy w miarę stabilny wzrost gospodarczy połączony z bezpiecznym dla obywateli państwem.
W krajach na dorobku, takich jak polska w/w system jest zły, brak fermentu politycznego, radykalnych często projektów i zmian skutkuje ta samą stagnacją co w krajach wysokorozwiniętych. Niestety Polska nie może sobie pozwolić na taki polityczny spokój gdyż w myśl zasady „kto nie idzie do przodu, ten się cofa” oddalalibyśmy się szybko od krajów zachodnich. To co trzęsie naszym krajem, te wszystkie wprowadzane raz po raz reformy, często sprzeczne ze sobą, pozwolą z czasem ułożyć polską gospodarkę, nadać jej kierunek i co najważniejsze, stworzyć narzędzia do rozwoju.
Do tego potrzebujemy nie systemu PO-PiS-SLD (ewentualnie jeszcze PSL) lecz większej ilości ugrupowań, które spierając się będą kształtowały naszą polityczną, gospodarczą i społeczną przyszłość. Nie partii władzy przez zasiedzenie lecz rządu wykutego w wyborczej walce na argumenty, w sporach z wieloma konkurentami, gdzie kryterium wyborczym nie będzie lubienie Tuska czy Kaczyńskiego.
Politykom w takiej sytuacji rządzi się trudniej gdyż muszą liczyć się wielogłosem, a nie z jedna opozycją ale w wielości siła, przecież wówczas trzeba starać się zrobić jak najwięcej i uzyskać poparcie jak największej ilości polityków z różnych ugrupowań. Nie byłoby możliwe rządzenie prze nic nie robienie lub w oparciu o sama ideologię. Potrzebne byłyby konkrety.
A jak za lat ileś dogonimy tych wszystkich co nam na razie uciekają i każdy będzie wiedział jaką dostanie emeryturę, co zrobić aby dostać się do lekarza oraz jaką szkołę skończyć by czuć się pewnie na rynku pracy, to wtedy możemy mieć u steru takiego Tuska, który będzie się kłócił z jakimś nowym Kaczyńskim, a zdecydowana większość społeczeństwa będzie to miała gdzieś, zajęta planowaniem tegorocznego urlopu czy licząca środki na zakup nowego domu czy jachtu.
Czego sobie i Państwu życzę. A na razie cieszmy się, że są w polityce tacy ludzie jak Palikot, Korwin-Mikke, Migalski, Piskorski i inni. I zróbmy wszystko aby ich głos był słyszalny i miał znaczenie, by mieli wpływ na to co w Polsce się dzieje.
Inne tematy w dziale Polityka