gschab gschab
1374
BLOG

Dopalacze - para w gwizdek

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 26

 

Wielka ogólnopolska akcja. Prawie tysiąc sklepów zamkniętych. Premier ogłasza sukces i konsekwentne działania nawet na granicy prawa. Setki pracowników Sanepidu, policji i straży miejskich zaangażowanych w akcję. Ogromne koszty i co dalej?

Jakby nie oceniać bezczelności polskiego króla dopalaczy, który zapowiada odwoływanie się do sądu w sprawie zamykania sklepów z dopalaczami, jakby nie traktować całej akcji jako słusznej i mającej służyć dobru społeczeństwa, to racja jest po stronie sklepów. Brzmi to może strasznie ale nie można zamknąć legalnie działającego sklepu jeżeli właściciel tegoż nie łamie prawa. Większość z placówek, które po przeprowadzeniu kontroli została zamknięta nie sprzedawała substancji w polskim prawie uznanych za nielegalne, co za tym idzie jeżeli nie złamali innych przepisów (sprzedaż nieletnim, kwestie skarbowe itd.) ich zamknięcie – delikatnie mówiąc, było kwestia propagandową i niestety, bezprawną.

Kiedy tylko rząd uznaje jakąś substancję psychoaktywną za niedozwoloną w wolnym obrocie, natychmiast na jej miejsce pojawia się inna, która (przynajmniej do następnego rozporządzenia) jest legalna i zgodnie z prawem można ją sprzedawać. I nie ma znaczenia, że „artykuły kolekcjonerskie” to samo co „piwo bezalkoholowe” ale dopóki nikt nie namawia do zażywania to jest to w myśl prawa artykuł kolekcjonerski. Czyli wolno go sprzedawać, a co już klient z nim zrobi to jego sprawa, nóż też można kupić do krojenia chleba ale można nim zarżnąć np. sąsiadkę, czy znaczy to że można wycofać noże z obrotu?

Nie da się w ten sposób zakazać sprzedaży dopalaczy, handel zawsze będzie przynajmniej krok do przodu przed rządem, a jeżeli nie łamie prawa nic mu nie można zrobić. I twierdzę, że większość (ewentualnych) pozwów o bezprawne zamknięcie sklepu ma sporą szansę powodzenia.

Oczywiście można przed każdym sklepem postawić patrol policji czy straży miejskiej, które legitymowałyby wchodzących ale to jest tylko działanie odstraszające i szybko spowszednieje. Można również nasyłać co chwila kontrole ale to również na dłuższą metę nic nie da. Koszty takiej „obsługi” ponad tysiąca sklepów byłyby ogromne, a przecież oddelegowani to niej funkcjonariusze i urzędnicy nie podejmą w tym czasie innych działań, w innych miejscach.

Traktowanie poszczególnych substancji psychoaktywnych w sposób szczegółowy, będzie zawsze powodować zastępowanie tych zakazanych przez nowe. I tak na okrągło. Jedyną metodą na ograniczenie (nawet nie wyeliminowanie) jest wprowadzenie pewnej dozy ogólności i zakazanie sprzedaży substancji psychoaktywnych poza aptekami. Oczywiście i tu będą wyjątki (alkohol i tytoń również podpada pod tę zasadę), oprócz tego różne środki stosowane na co dzień zawierają substancje, które mogą być stosowane w celu odurzania się ale przynajmniej nie będzie sklepów z dopalaczami.

Jak ktoś chce kupić sobie „kopa” to zawsze to zrobi, chodzi o to aby mu to utrudnić w maksymalny sposób ale zgodnie z prawem by nie narażać się na kompromitację. Należałoby również rozważyć kwestię legalizacji i sposobu wprowadzenia do obrotu miękkich narkotyków, które są zdecydowanie mniej szkodliwe niż substancje chemiczne sztucznie wytwarzane, a dostęp do których zmniejszyłby popyt na dopalacze.

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka