Zapowiadana ofensywa legislacyjna rządu nie ominęła, a właściwie nie ma ominąć gdyż brak jeszcze szczegółów, służby zdrowia. Chyba każdy zgodzi się z tezą, że polskie lecznictwo jest kondycji – delikatnie mówiąc, nie najlepszej i wszelkie zmiany, które mają tę kondycje poprawić są pożądane. Niestety podawane informacje o pomysłach ministerstwa nie napawają optymizmem. Propozycje nie dotykają meritum i przenoszą ciężar odpowiedzialności na samorządy. Brak rozwiązań mogących działania placówek usprawnić i zapewnić pacjentom lepsze i szybsze świadczenia. Brak próby ukrócenia samowładztwa NFZ-tu co nie stwarza stabilnych możliwości inwestycyjnych prywatnym właścicielom, etc. etc.
Ale przejdźmy do samych pomysłów.
Szantaż wobec samorządów, które mają albo przekształcić szpitale w spółki (czyli je sprywatyzować) albo spłacać zadłużenie i ponosić wszelkie tego konsekwencje może i nie byłby taki zły gdyby nie brak informacji na temat sposobu prywatyzacji. Sama zmiana właściciela nie gwarantuje poprawnej opieki nad pacjentem, tu potrzebne są zmiany systemowe umożliwiające obniżanie kosztów bez zmniejszenia standardów leczenia oraz odpowiednio skonstruowane umowy, które nie dopuszczą do likwidacji oddziałów lub przekształcenia szpitala np. w hotel. Ważne jest również to kto będzie właścicielem majątku (budynki sprzęt) i w jaki sposób będą rozliczne inwestycje. Wreszcie w jaki sposób ma planować budżet prywatny właściciel w sytuacji gdy NFZ narzuca nierealne kontrakty lub w ogóle ich nie podpisuje (w województwie pomorskim nie przedłużono kontraktów z ponad 200 przychodniami specjalistycznym – proszę wyobrazić sobie co dzieje się z pacjentami). Kiedy Szpitalne Oddziały Ratunkowe na skutek matematyki stosowanej przez NFZ są tylko dostarczycielem kosztów – Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku właśnie podjął decyzję o likwidacji swojego SOR-u, co dostarczyło pacjentów (oraz kosztów) innym szpitalom.
Pomysł likwidacji leków za złotówkę nie ma zbytniego sensu gdyż refundacja jest taka sama, niższa cena wynika ze zdjęcia marży apteki, a pacjenci mogą sobie dzięki temu kupić lek taniej. Argumentem jest to, że kupują większe ilości leków przez co budżet traci. Raczej ktoś kto jedzie na drugi koniec miasta aby oszczędzić kilka złotych nie porobi ogromnych zapasów gdyż go na to nie stać – pomysł jeśli nie chybiony to przynajmniej wątpliwy.
Całkowite kuriozum, mianowicie zmiana sposobu kształcenia lekarzy. Staże na studiach, specjalizacja bezpośredni po nich. Spowoduje to zmniejszenie wiedzy przyszłych (student to nie lekarz) medyków, a jednocześnie ograniczy dostęp pacjentów do lekarza w szpitalu. Studenci nie mogą np. badać pacjenta samodzielnie, że o zabiegach już nie wspomnę. Zamiast zdecydowanego zwiększenia ilości miejsc na stażach, praktycznie się je likwiduje i skraca przez to okres nauki. Skutek może być tylko jeden. Młody lekarz będzie uczył się na pacjentach i to niestety nie pod okiem doświadczonego specjalisty lecz od razu rzucony na głęboką wodę. Pewnie wiedza w ten sposób nabyta będzie solidna ale ile wcześniej „narozrabia”, przypominam – „po pierwsze nie szkodzić”.
Brak jakichkolwiek informacji na temat zmian w podatkach, które rozpowszechniłyby prywatne ubezpieczenia. Tych oczywiście też nie ma gdyż trwają nad ustawą o nich prace ale te prace trwają od początku kariery ministerialnej minister Kopacz i pewnie jeszcze potrwają długo. Brak pomysłu na wykorzystanie specjalistycznego (często bardzo drogiego sprzętu) gdyż niestety limity NFZ-tu nie pozwalają – a pacjenci czekają nawet parę lat. To oczywiście mogłoby być rozwiązane dzięki dodatkowym, dobrowolnym ubezpieczeniom ale… patrz zadnie powyżej.
Postulowane przeze mnie wielokrotnie wyliczenie standardowego kosztu leczenia (rzecz niezbędna do tego aby prawidłowo funkcjonować i aby mogły wystartować prywatne ubezpieczalnie) chyba ruszy wreszcie z miejsca dzięki Agencji Taryfikacji. Pragnę zwrócić jednak uwagę na fakt, że ta agencja jest dopiero w planach, a ewentualne jej wyliczenia mogą potrwać nawet parę lat. O tyle oddalają się dobrowolne ubezpieczalnie.
Brak informacji na temat zmiany przepisów dotyczących wyposażenia szpitali. Niby drobiazg ale np. taka szafka stojąca przy łóżku kosztuje 300 - 500 zł. Ta sama szafka mająca certyfikat dopuszczający do użytku szpitalnego – przypominam to dokładnie ten sam mebel kosztuje ok. 1.500 zł. To samo dotyczy wszystkiego, krzeseł, parawanów, stolików itd. Szpital albo łamie prawo albo wydaje bez sensu ogromne pieniądze.
To tylko kilka przykładów, niestety są one charakterystyczne dla dotychczasowego działania pani minister. Dużo gadania, dużo informacji, że jest w planach, że przygotowuje się itd. A jak przychodzi co do czego to wychodzi niedoróbka albo kończy się tylko na obietnicach.
Inne tematy w dziale Polityka