Ponoć w Australii rozpleniły się bardzo karpie i biedni Australijczycy nie wiedzieli co z nimi zrobić, wreszcie ktoś poinformował władze, że jest w Europie taki kraj gdzie jedzą to coś – to może by odłowić i wyeksportować. Ano jedzą, jedzą i choć trafia do naszego kraju coraz więcej ryb, o których kiedyś tylko słyszeliśmy to tradycja w narodzie nie ginie, o czym mogą świadczyć coroczne kolejki pod stoiskami rybnymi i baseny z pływającymi w nich karpiami. Pierwszym problemem dla wielu osób jest fakt, że karpia kupuje się przeważnie żywego i trzeba go samemu sprawić. Dziś na ulicy nie uświadczysz zomowców, których można było poprosić o zabicie rybki, zamiast nich mogą być ewentualnie dresiarze ale już chyba lepiej było wpuścić do domu ZOMO niż dresa – czyli kłopot. Jak ktoś sam ma opory przed zgrabnym stuknięciem karpia w łeb może spokojnie poratować się w hipermarketach gdzie bez problemu go nam utłuką. Jak ma się moczyć przez parę dni w wannie to pozostaje zawsze usłużny sąsiad. No a teraz do przepisów. Karp w galarecie – klasyczna klasyka, smażony oraz z ryżem i rodzynkami (to akurat ulubione danie mojej lepszej połówki).
Składniki na karpia w galarecie:
- 1 karp (średni, duże są niesmaczne, a małe… za małe);
- wywar z warzyw (pozostałość po przygotowaniu wigilijnego barszczu)
- jajka;
- żelatyna spożywcza;
- zielony groszek – z puszki;
- natka pietruszki;
- pietruszka korzeń;
- seler korzeń;
- cebula;
- mleko;
- sól, pieprz, zioła (wg smaku), jak ktoś używa to vegeta lub coś w tym stylu.
Jak już mamy przygotowane tzn. ubite, wypatroszone i oskubane z łuski karpie należy odciąć im głowy i ogony – te można zamrozić i wykorzystać do świetnej zupy rybnej oraz płetwy. Kroimy ryby na dzwonka szerokości ok. 2-3 cm. Dokładnie myjemy i wkładamy do miski. Zalewamy mlekiem, dodajemy przekrojona na 4 cebulę lekko solimy i zostawiamy na noc. Dzięki temu karp straci swój lekko mułowaty posmak. Następnego dnia płuczemy i bierzemy się do roboty.
Karp w galarecie.
Odpowiadającą nam ilość dzwonek gotujemy do miękkości (ale tak aby się nie rozpadły) w wodzie z korzeniem pietruszki, selera, solą, pieprzem, liściem laurowym ewentualnie vegetą. Można również gotować na parze wówczas rybę posypujemy przyprawami. Po ugotowaniu wyjmujemy i układamy w naczyniu, które uformuje nam galaretkę. Układamy w nim również zielony groszek (nie za dużo), pokrojoną w słupki lub talarki ugotowaną wcześniej (przy okazji barszczu) marchewkę, pokrojone w plasterki lub ćwiartki ugotowane na twardo jajko oraz natkę pietruszki. Rozprowadzamy żelatynę w przygotowanym wcześniej i ewentualnie jeszcze doprawionym wg smaku wywarze warzywnym i zalewamy przygotowanego karpia. Jak przestygnie wkładamy do lodówki. W celu przełożenia z naczynia na półmisek należy włożyć naczynie na chwilę do gorącej wody (tak aby nie zalać galarety). Przykrywamy półmiskiem, odwracamy i mamy smacznego elegancko wyglądającego karpia w klarownej galarecie.
Jeść należy skropiwszy wcześniej sokiem z cytry, można również smarować galaretkę chrzanem – smacznego.
Tak się rozpisałem, że dalszą część karpiowych przepisów umieszczę w nowej notce gdyż inaczej ta byłaby zdecydowanie zbyt długa.
Inne tematy w dziale Rozmaitości