gschab gschab
670
BLOG

Komorowski w USA -pisz pan na Berdyczów

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 11

Ponad dwa lata temu napisałem notkę „A po cholerę nam USA”, dziś gdy prezydent Komorowski wrócił z wizyty w tym kraju, gdy peregrynowali do niewiadomo kogo Fotyga z Maciarewiczem (efektem - zero zaintersowania śmiercią "największego" sojusznika Ameryki), gdy w końcu na jaw dzięki Wikileks wyszły amerykańskie plany związane z naszą obronnością można z czystym sumieniem powtórzyć tytułowe zdanie.

Jesteśmy od lat zaangażowani w wątpliwą wojnę w Iraku, w nie mający szans na zwycięstwo konflikt w Afganistanie, cały czas stoimy murem za naszymi amerykańskimi „przyjaciółmi”. W zamian dostajemy tylko wątpliwe obietnice, parę rakiet bez głowic oraz przywilej bycia karta przetargową w negocjacjach USA – Rosja. Prezydent Komorowski miło rozmawiał z Barakiem Obamą, zrobił sobie wspólne zdjęcie (będzie miał co powiesić nad biurkiem), uzyskał nierealna obietnicę na temat zniesienia w przyszłości wiz dla Polaków – problem zresztą zupełnie nieistotny z punktu widzenia polski interesów i nic więcej. No może kwestia stacjonowania w naszym kraju amerykańskich sił powietrznych (dla przypomnienia 16 samolotów F-16 oraz 4 Herculesy) ale to tez kwestia bardziej prestiżowa gdyż nie wiadomo na jakich zasadach mają przebywać w Polsce. Na pokaz czy też mają być włączone w nasz lub natowski system obronny?

Od lat nie uzyskujemy od USA nic, amerykańskie inwestycje związane z zakupem przez Polskę samolotów F-16 okazały się niewspółmiernie małe do obiecywanych, dozbrojenie naszej armii w związku z udziałem w wojnach u boku amerykanów iluzoryczne. Inne kraje za udział w wojnie irackiej uzyskały bardzo wymierne korzyści, my dobre słowo i poklepywanie po plecach. Biznesowe zaangażowanie amerykanów w Polsce nie wynika z kursu administracji waszyngtońskiej lecz z prostej kalkulacji, są inwestycje które się po prostu opłacają, a pieniądz nie zna granic.

Każdy kraj działa przede wszystkim z korzyścią dla siebie, nie podlega to dyskusji, nie ma więc co się dziwić, że administracja USA kieruje się głównie własnymi interesami – to normalne. Jednak nasza polityka jest serwilistyczna, nie mamy od lat koncepcji jak uzyskać profity z naszego poparcia dla polityki Waszyngtonu, jeżeli nic się chce i liczy się wyłącznie na wdzięczność to życzenia się spełniają, otrzymuje się wdzięczność oraz nic. Jak zaczniemy gardłować to pewnie Obama spotka się z naszymi przywódcami nawet kilka razy w roku, a może nawet odwiedzi Warszawę, ostatecznie to nic nie kosztuje. Dopiero stanowcze działania naszych polityków mogą zmusić USA do konkretnych decyzji. Ciekawe ile baterii patriotów byśmy dostali gdyby Komorowski zapowiedział wycofanie wojsk z Iraku i Afganistanu do końca stycznia 2011 roku?. Turcy nie chcieli do ataku na Irak udostępnić swoich lotnisk – dostali pomoc w wysokości 20 mld USD, my wysłaliśmy żołnierzy – nie dostaliśmy nawet zwrotu kosztów.

Polityka jest sztuką kompromisów ale kiedy nie udaje się nic osiągnąć, bo partner jest zbyt silny lub my za słabi to należy czasem postawić sprawę na ostrzu noża i wykorzystać te argumenty, które mamy. W przeciwnym razie nie osiągniemy nic i ciągle będziemy dobrym, solidnym sojusznikiem, który jest na tyle głupi, że wystarczają mu poklepywania po plecach.

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka