gschab gschab
632
BLOG

"Nie róbmy polityki - budujmy drogi"

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 2

Jeszcze gdzieniegdzie można zobaczyć pozostałe po kampanii wyborczej bilbordy, na których widnieje uśmiechnięta twarz premiera i hasło – Nie róbmy polityki - budujmy drogi. Tymczasem od kilku dni do ministra Grabarczyka (a jak ktoś ma lepsze przełożenie to i do premiera) wpływają z całej Polski protesty i odwołania w sprawie zawieszenia bądź wręcz odwołania budowy dróg. Wiele już rozpoczętych inwestycji, wiele rozstrzygniętych przetargów zostało wstrzymanych, te planowane zostały odłożone na bliżej nieokreślony czas.

Rząd tłumaczy te decyzje brakiem pieniędzy i koniecznością ograniczania wydatków. Na pierwszy rzut oka wydaje się to nawet zrozumiałe, ostatecznie jak się nie ma to ciężko inwestować. Jednak to tylko na pierwszy rzut oka.

Wstrzymanie inwestycji spowoduje zmniejszenie wpływów do budżetu od tych wszystkich firm, które przy budowach miały pracować, skutkować będzie również ograniczeniem zatrudnienia czyli wzrostem ilości osób bezrobotnych, których przynajmniej część pójdzie na zasiłek, a co za tym idzie trzeba będzie ponosić koszty zasiłku i ZUS-u. Tu straty są ewidentne i od razu widoczne ale należy liczyć się również z pozwami od firm, które miały kontrakty, wygrały przetargi i często przygotowując się do tych inwestycji poniosły spore koszty kupując np. sprzęt. Jeżeli nie będą miały pracy wówczas poniosą straty i mają duże szanse na wygranie ewentualnych procesów, jednocześnie (dotyczy to głównie małych firm) mogą one nie udźwignąć tych strat co spowoduje ich likwidację – czyli kolejne osoby na bezrobociu i kolejne podatki nie wpłacone do budżetu. Spora część projektów drogowych jest współfinansowana z pieniędzy unijnych, przyznawanie których jest obwarowane dosyć rygorystycznym zasadami i jeżeli inwestycje są odwołane to te pieniądze przepadną – i nie ma co mówić, że zostaną przesunięte na inne projekty, bo jeżeli nie mamy „wkładu własnego” na drogi to skąd mamy mieć go na co innego?

To kwestia twardych strat finansowych, a gdzie reszta? Jeżeli system bankowy można uznać za układ nerwowy gospodarki to system transportu jest jej układem krwionośnym. Drogi w naszym kraju nie były budowane dlatego bo akurat znalazło się trochę pieniędzy i możemy sobie polepszyć coś co i tak jest dobre, każdy kto jeździ po Polsce wie, że to doznanie często na granicy horroru, a statystyki dotyczące bezpieczeństwa nie pozostawiają złudzeń. Mamy fatalny stan dróg, są dziurawe, wąskie, źle profilowane, nie mamy obwodnic itd. Przez ostatnie lata, głównie dzięki środkom unijnym, sytuacja ta zaczęła się poprawiać ale tylko na poszczególnych odcinkach. Chyba żadna droga nie została zakończona, te wstrzymane inwestycje nie miały służyć poprawieniu samopoczucia samorządowcom i rządowi lecz nadrobieniu zapaści cywilizacyjnej między Polską i Europą, miały skrócić czas podróży i uczynić ja bezpieczniejszą (czy ktoś policzył koszty leczenia osób rannych w wypadkach i ewentualne zmniejszenie poszkodowanych dzięki bezpieczniejszym drogom?), dzięki płynniejszej jeździe niższe byłoby zużycie paliwa co przekłada się na koszty funkcjonowania całej gospodarki.

Summa summarum oszczędności uzyskane dzięki ograniczeniu inwestycji w drogi są tylko pozorne, a po uwzględnieniu wszystkich negatywnych skutków, mogą się okazać niższe niż straty.

Aż boję się pomyśleć ale na bilbordach obok premiera Tuska  oprócz budowy dróg były jeszcze informacje o budowaniu szkół, boisk, mostów – może coś mi jeszcze umknęło.

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka