gschab gschab
265
BLOG

Nie wszystkie długi są złe

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 8

 

Nie od dziś wiadomo, że aby uzyskać jakieś korzyści, najpierw należy zainwestować. Nawet gdy ktoś wygrywa w lotto to również musi pierwej kupić los. I tak jak przy wygranej w lotto kluczową kwestią jest stosunek zainwestowanych pieniędzy do potencjalnych zysków, to przy kwestiach gospodarczych istotna jest również tzw. wartość dodana, a więc to co dostajemy dodatkowo, potencjalne korzyści jakie uzyskuje się dzięki inwestycjom, które same w sobie nie przynoszą bezpośrednich zysków ale w sposób pośredni wpływają na uzyskiwanie przychodów z innych źródeł. Dla przykładu – budując drogi, umożliwiamy sprawny transport, a co za tym idzie stajemy się bardziej atrakcyjni jeżeli chodzi o lokalizacje nowych inwestycji, co zwiększa wpływa z podatków, zmniejsza bezrobocie, poprawia siłę nabywczą społeczeństwa dzięki czemu znów zwiększają się wpływy z podatków itd., itd.

Kolejną kwestią związaną z wydawaniem pieniędzy są równego rodzaju dotacje i dofinansowania. Jeżeli możemy zrealizować jakiś projekt wydając na niego nie 100% lecz tylko 20% to grzechem, a wręcz zbrodnią byłoby z tego nie skorzystać. Nie bez powodu kolejne polskie rządy bija się wręcz o korzystny dla nas podział unijnego budżetu, nie bez powodu zastrzyk dotacji płynących w ostatnich latach z Unii Europejskiej jest porównywalny (pod względem potencjalnych efektów) do planu Marshalla.

Niestety świat ogarnął kryzys, wpływy do budżetów zaczęły spadać i Polska – mimo faktu, że wyszła z kryzysu obronna ręką, odczuła również zmniejszenie przychodów. Efekt niestety łatwy do zaobserwowania, mniejsze przychody, mniej pieniędzy do wydania. Konieczne są więc oszczędności. Jednak to co robi (ponoć liberalny) rząd to już nie jest błąd, to głupota, która przez najbliższe (a może i dalsze) lata będzie się nam wszystkim odbijała czkawką.

Tak jak siła napędową gospodarki są małe i średnie firmy (duże dają prestiż oraz generują rozwój tych małych), tak warunki do rozwoju gospodarczego tworzą samorządy. Państwo jest siła sprawczą lecz wykonawcą (często wbrew działaniom rządu) są samorządy. Ich inwestycje w infrastrukturę dają impuls do tworzenia nowych przedsiębiorstw, rozwój których w bezpośredni sposób przekłada się na wzrost gospodarczy regionu, a co za tym idzie kraju.

Próba ograniczenia możliwości zadłużania się samorządów jest ciosem w polska gospodarkę, ciosem bardzo skutecznym i jednocześnie całkowicie błędnie wymierzonym gdyż samorządy dzięki wykorzystywaniu środków unijnych są jednostkami najlepiej wydającymi otrzymywane środki. Dzięki kredytom zaciągniętym na tzw. wkład własny uruchomiono miliardowe inwestycje, których realizacja (w większości) nie byłaby możliwa gdyż po prostu nie byłoby na nie samorządów stać. Jeżeli na budową drogi kosztującej 300 milionów samorząd wydaje tylko 75 milionów to wystarczy wiedza na poziomie szkoły podstawowej aby wyliczyć, że to się po prostu opłaca. Trochę więcej wiedzy trzeba mieć aby móc policzyć zyski związane z wpływami z podatków, zmniejszeniem bezrobocia itd. ale nie jest mimo wszystko nadmiernie skomplikowane i od rządzących należałoby oczekiwać posiadania takowych umiejętności.

Nawet Leszek Balcerowicz, guru cięcia kosztów, nie nawołuje do ograniczania możliwości finansowych samorządów gdyż zdaje sobie sprawę, że to po prostu się nie opłaca. Oszczędności należy szukać gdzie indziej ale nie w inwestycjach, tylko one mogą nakręcać gospodarkę i w perspektywie (zarówno tej bliższej jak i dalszej) powodować stały wzrost PKB Polski.

Ograniczenie możliwości zaciągania kredytów przez samorządy (czyli ograniczenie możliwości inwestycyjnych) jest jak gaszenie pożaru benzyną, tylko zwiększy płomień, czyli zmniejszy wpływy do budżetu ograniczając dochody i będzie działaniem przeciwskutecznym do zapowiadanego przez ministra Rostowskiego.

Należy również wspomnieć o tym, że nie wykorzystując pieniędzy z Unii narażamy się na obniżenie środków na lata następne (budżet się szykuje), co nawet gdybyśmy chcieli ograniczy możliwości inwestycji w naszym kraju.

Tylko szybkie niwelowanie różnic między Polską, a „starą” Europą i innymi wysokorozwiniętymi krajami umożliwi systematyczny wzrost gospodarczy, a w efekcie zrównanie (a może nawet prześcignięcie) gospodarek takich np. jak Niemcy. Nie da się tego zrobić ograniczając inwestycje i uniemożliwiając samorządom korzystanie z unijnych dotacji gdyż trzeba to wyraźnie powiedzieć, brak możliwości zaciągania kredytów przez samorządy to miliardy euro, których nie będziemy mogli wydać, to również miliardy złotych, które nie wpłyną do budżetu z tytułu różnych podatków.

 

Zapraszam wszystkich do głosowania na mój wpis "Proszę więc o dokument, że jestem Polakiem" , który został zgłoszony w kategorii polityka do konkursu na dziennikarza obywatelskiego 2010.

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka