Od dłuższego już czasu wiele osób zawodowo związanych z edukacją, pisze alarmujące teksty o postępującej zapaści polskiego systemu edukacyjnego. Oprócz fachowców na ten temat wypowiadają się również inne osoby, które z punktu życiowego doświadczenia oraz „zdrowego rozsądku” dostrzegają różne niedociągnięcia oraz zagrożenia związane z ciągłym zmianami jakie w naszym szkolnictwie następują (również pisałem na ten temat w notkach „Nie potrzebujemy tylu magistrów” oraz „Nie potrzebujemy tylu magistrów cd”).
Niestety coraz częstsze głosy krytyki nie powodują żadnych reakcji osób za edukację odpowiedzialnych, co więcej ministerstwo serwuje nam coraz więcej zmian, w których trudno dopatrzyć się takich, które służyłyby poprawie stanu wiedzy polskiej młodzieży. Wszystkie działania zmierzają raczej do zwiększenia liczby osób z wykształceniem wyższym (co samo w sobie mogłoby być nawet dobre) niestety odbywa się to kosztem poziomu wykształcenia. Coraz więcej młodych ludzi idących na studia dysponuje wiedzą, która ich rówieśnikom sprzed kilkunastu lat dałaby co najwyżej wstęp do policealnego studium zawodowego (policealnego gdyż większość nie zdałaby matury).
Od dawna powtarzano wszem i wobec, że program polskich szkół jest przeładowany, że uczy wiedzy mało przydatnej i nie dostosowanej do obecnej rzeczywistości, i po części to prawda. Jednak przy okazji wszystkich kolejnych reform systemu edukacji doprowadzono do sytuacji ogromnego rozwarstwienia zdobywanego przez młodzież wykształcenia. Są szkoły elitarne, na bardzo wysokim poziomie, trochę średnich oraz mnóstwo zajmujących się realizacją jedynie programu, co (biorąc ten program pod uwagę) służy produkowania osób niedouczonych, mających problemy ze zrozumieniem słowa pisanego oraz posiadających ewidentne braki w wiedzy ogólnej, wiedzy, która powinna być w posiadaniu każdego Polaka mającego za sobą ukończenie szkoły średniej.
Od paru lat lepsze uczelnie organizują wakacyjne kursy dokształcające dla osób, które dostały się na studia, inaczej ci młodzi ludzie po prostu nie dali by sobie rady. Oznacza to tylko i wyłącznie, że ich poziom wiedzy jest niski, zbyt niski aby móc normalnie studiować.
Wczoraj ogłoszono wyniki tegorocznych matur, około ¼ absolwentów nie zdało egzaminu dojrzałości. Z mojego punktu widzenia ( w kontekście tego co pisałem w innych notkach na temat edukacji) to bardzo dobrze. Jednak nie do końca, bardzo dobrze było by wówczas gdyby powodem nie zaliczenia matury był jej wysoki poziom, niestety – powodem jest brak wiedzy, wiedzy która mimo niskich wymagań egzaminacyjnych, nie wystarczyła do przejścia przez egzamin dojrzałości.
Zorganizowana edukacja zaczyna się już w przedszkolach, potem powinna być to zintegrowana działalność na wszystkich poziomach nauczania. Tak niby u nas jest, faktycznie system staje się coraz bardziej spójny. Jednak przy jego tworzeniu zapomniano, że celem podstawowym jest zdobycie przez młodzież odpowiedniego wykształcenia, odpowiedniego czyli na wysokim poziomie i nie ma najmniejszego znaczenia czy kształcimy kierowcę, spawacza, lekarza czy informatyka. Każdy powinien posiadać adekwatną do swojego poziomu wykształcenia wiedzę ogólną oraz jak najwyższą wiedzę specjalistyczną. Patrząc na to co dzieje w polskim szkolnictwie widać wyraźnie, że wiedzy ogólnej prawie nie ma, a ze specjalistyczną bywa bardzo różnie.
Stworzono system (pomijam dobry czy zły) lecz przy okazji tak bardzo obniżono standardy, że poziom wykształcenia społeczeństwa (nie ilość osób kończących szkoły) drastycznie spada. Są oczywiście chlubne wyjątki, lecz te jeszcze wyraźniej uwypuklają mizerię pozostałych.
Inne tematy w dziale Polityka