Nie wiem skąd mi się to bierze ale co napiszę o jakichś negatywnych konsekwencjach działań naszych ustawodawców lub rządu to po jakimś czasie się sprawdza. Aż strach pisać.
Niestety nie można nie komentować tego co się dzieje, szczególnie, że było to łatwe do przewidzenia i tylko nasi decydenci zapewniali, iż taka ewentualność jest wręcz nieprawdopodobna.
No to mamy, jak wiadomo ZUS na nadmiar pieniędzy nie cierpi i co roku budżet musi dokładać tej instytucji grube miliardy złotych aby można było wypłacać należne renty i emerytury. Próby wyciągnięcia pieniędzy z różnych źródeł są skazane na niepowodzenie gdyż nawet jeżeli składki nie pójdą do OFE to i tak przecież przyszli emeryci odkładają pieniądze i świadczenia im się będą należały. Niestety rząd podejmuje najgorszą z możliwych decyzji, a mianowicie stara się zdobywać pieniądze na bieżące wypłaty świadczeń nie oglądając się na to co będzie za lat parę. Właśnie „pożyczył” (ciekawe z czego odda?) sobie pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej – Fundusz powstał za rządów Leszka Millera i miał służyć incydentalnemu uzupełnianiu braków na wypłaty emerytur, a głownie zbieraniu pieniędzy na lata przyszłe kiedy to coraz mniejsza liczba osób pracujących będzie przypadała na coraz większą liczbę emerytów. Zresztą to nie pierwsza „pożyczka” tego rządu, w zeszłym roku również skorzystano z pieniędzy FRD.
Jeżeli teraz wykorzysta się wszystkie rezerwy (nazwijmy je umownie zusowskimi) to z czego świadczenia będą otrzymywali przyszli emeryci? To już nie będzie brak na dzisiejszym poziomie, szacuje się, że za ok. 20 lat na wypłaty rent i emerytur będzie brakowało rocznie około 150 miliardów złotych (obecnie jest to kwota ok. 50 miliardów), a prognozowane 20 lat jest czasem dosyć optymistycznym i może być znacznie skrócone.
To co dzieje się w naszym kraju z polityką emerytalną jest skandalem i głupotą, brak decyzji mających na celu dostosowanie możliwości finansowych państwa do wypłacanych świadczeń (ograniczenie wysokości wypłat, co czeka przyszłych emerytów, to nie jest dostosowywanie) to jedno z najpoważniejszych grzechów zaniechania obecnego rządu. Każdy rok odkładania decyzji trudnych acz koniecznych np. podniesienie wieku emerytalnego skutkuje wyłącznie miliardowymi długami w latach przyszłych.
Oczywiście wszyscy mówią o tym, że cos trzeba zrobić ale nikt nie mówi zróbmy to – i pewnie nie powie jeszcze długo, ostatecznie za pasem są wybory, a w „tym temacie” nie ma decyzji mogących podnieść popularność rządzących, wręcz przeciwnie decyzje bez wątpienia te popularność obniżą.
Chciałbym aby nastał wreszcie ktoś kto obieca „krew, pot i łzy” ale potem dostatek i spokój, a obecnie mamy odwrotnie – względny spokój, iluzoryczny dostatek, a na koniec „krew pot i łzy”.
Inne tematy w dziale Polityka