gschab gschab
669
BLOG

Smaczniejsze czekoladki w Brukseli niż czekolada w Gdańsku

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 23

 

Faktem powszechnie znanym jest to, że setki różnego rodzaju spółek, agencji i inszych instytucji, w których skarb państwa oraz samorządy mają swoje liczące się udziały, są miejscami gdzie na bezpiecznych posadach lądują wszelkiej maści działacze partyjni oraz ich rodziny i znajomi. Co wybory to zmieniają się zarządy, nastają nowi prezesi i dyrektorzy. Jednak mniej powszechna jest wiedza o tym, że dotyczy to tylko samej „góry”, tysiące stanowisk obsadzonych przez „krewnych i znajomych królika” nie podlegają już takim rotacjom, czasem jakieś bardziej eksponowane zostaje obsadzone przez „swojego”, nie mniej jednak nawet osoba zwalniana nie ma krzywdy, przeważnie jest przesuwana na inne stanowisko, może mniej ważne, czasem w innym miejscu ale w taki sposób aby na warunki płacy i pracy narzekać nie mogła.

Wynika to z prostej zasady wzajemności, jak nowo wybrani polityczni liderzy wymienią wszystkich to przy następnej zmianie mogą stracić wszystko co obsadzili, lepiej nie robić awantur, dzięki czemu status quo jest zachowane i wszyscy są zadowoleni. Oczywiście bywa, że jakiś nadgorliwiec kosi wszystko równo z trawą ale to zdarza się sporadycznie, czasem również rodzi się jakaś regionalna koalicja (czasem wręcz nieprawdopodobna) zawiązana w celu przejęcia władzy, w którejś ze spółek czy agencji i wówczas – jeżeli się uda, to zwolnienia są normą i obejmują więcej osób niż po wyborach – w województwie pomorskim specjalistą od takich koalicji był Jacek Kurski.

I teraz przejdźmy do pana europosła Kurskiego. Na skutek domniemanych szykan podczas powrotu po urlopie macierzyńskim do pracy w Agencji Rozwoju Pomorza (przy okazji ciekawe w jakim to konkursie i na jakich warunkach prowadzonym, startowała aby pracę tę otrzymać, bo przecież absolutnie należy wykluczyć jakikolwiek wpływ jej męża na obsadę stanowisk), pani Monika Kurska uniosła się honorem i postanowiła (pewnie po konsultacjach z mężem), że wyprowadzi się w raz z rodziną do Brukseli, gdzie Jacek Kurski sprawuje funkcję posła w Europarlamencie. 

Nie byłoby sprawy, ostatecznie każdy ma prawo mieszkać tam gdzie chce i gdzie ma możliwości. Bez wątpienia pani Monika szybko „zahaczy” w jakiejś unijnej instytucji gdzie zarabiać będzie wielokrotnie więcej niż w państwowej spółce w Gdańsku. Jednak robienie z tego afery, podawanie że wyjazd spowodowany jest politycznymi naciskami co ma uderzyć w przeciwnika politycznego, jakim jest Jacek Kurski – bez przesady.

Po pierwsze, jak pisałem wcześniej, takich rzeczy się nie robi, po drugie nikt myślący nie łamał by prawa (nie przyjęcie do pracy osoby po macierzyńskim, jest niezgodne z przepisami) w stosunku do żony Jacka Kurskiego, który mimo zawodowego pobytu w Brukseli, jest ciągle politykiem znaczącym i mogącym nieźle „namieszać” – to by się nikomu nie opłacało. I na koniec jaki by to miało wydźwięk, gdyby żona polityka PiS-u wygrała w sądzie pracy (a pewnie tak by było) z kierowaną przez osoby z PO Agencją Rozwoju Pomorza? – to byłby wielki błąd.

Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą jak powiedział kiedyś mistrz i klasyk propagandy, tę metodę od dawna stosuje Jacek Kurski, wielokrotnie mawiał rózne rzeczy wychodząc ze słusznego założenia, że jak kogoś obrzuci się błotem to zawsze coś się przyklei. Teraz zastosował tę metodę aby (to już moje domniemanie) zamaskować powód wyjazdu jego rodziny do Brukseli, który to wyjazd w kontekście polityki macierzystej partii pana europosła jest nie do końca comme il faut.

 

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka