Dziś mija 74 rocznica urodzin Jacka Kuronia. Osoby, która całym swoim życiem pokazała, ze warto wierzyć w lepszy świat i jednocześnie trzeba robić wszystko aby ten lepszy świat przybliżyć. Nie był postacią pomnikową, wręcz przeciwnie, przeklinał, palił jak smok, uwielbiał whisky, popełniał błędy, czasem szedł za jakąś ideą by po jakimś czasie porzucić ją w przeświadczeniu, że jest błędną. Za swoją wiarę płacił wielokrotnie – wiezienia, prześladowania ale nigdy nie cofnął się z drogi, która doprowadziła do odzyskania przez Polskę suwerenności. Był jednym z filarów opozycji, pierwszym, który jawnie podał swój adres aby wszyscy potrzebujący mogli się do niego zgłaszać. Działał w podziemiu ale w praktyce jawnie, nie krył się z tym co robił, w ten sposób wytyczając drogę tym którzy szli za nim. Kawaler orderu Orła Białego i Legii Honorowej, odznaczony niemieckim Krzyżem Zasługi i ukraińskim orderem Jarosława Mądrego, doceniany na całym świecie u nas w kraju – niestety wśród wielu jest postrzegany jako głosiciel „złej prawdy”. Szczególnie celują w tym ci, którzy w czasach gdy Jacek Kuroń siedział w więzieniu prowadzili działalności opozycyjną w tak głębokim ukryciu, że nawet sami o niej nie wiedzieli.
„Nie palcie komitetów, zakładajcie własne” gdyby obecnie politycy kierowali się przesłaniem wynikającym z tego cytatu nasza rzeczywistości wyglądałaby trochę inaczej.
Pozwalam sobie przedstawić parę wypowiedzi (fragmentarycznych) osób, które współpracowały z Jackiem Kuroniem.
„…Odejście Jacka Kuronia to straszliwa strata. Był autorytetem moralnym, do końca. Tak wiarygodnym, że jeśli się w coś angażował, można było spokojnie mu zaufać. Nie kreował siebie na autorytet moralny, owszem, przyznawał się do licznych pomyłek, a przecież autorytetem był.
Jak sprawy Polski potoczyłyby się bez Jacka, trudno sobie wyobrazić. Dlatego dziękujemy Opatrzności za to, że w trudnych naszych czasach był z nami.”
Ks. Adam Boniecki
„O Jacku napisano już i powiedziano niemal wszystko. Nie ma polityka w Polsce, którego by żegnano słowami tak wielkiej miłości i tak bezspornego szacunku. Dlatego spróbuje pominąć wszystkie wielkie słowa oczywiście prawdziwe -- które zostały już wypowiedziane. Obaj z Jackiem nie lubiliśmy nigdy patosu i celebry w naszych -- blisko półwiekowych -- rozmowach. Jedno wszakże chciałbym przypomnieć. W marcu tego roku, gdy Jacek skończył siedemdziesiąt lat, pisał do niego Leszek Kołakowski: "Drogi Jacku, wszyscy, którzy Cię znają, zdumieni są, jak to się dzieje, że Ty, na którego wylało się tyle słów nienawiści, czy to od żurnalistów ubeckich, czy klerykałów nadętych, ludzi nie tej samej ideologii, ale tej samej mentalności, nigdy do nikogo słowem nienawiści się nie odezwałeś. Zdaje się, że wierzysz -- tak jak kwakrzy -- że z każdym człowiekiem można się jakoś porozumieć".
Adam Michnik
„Często się mówiło o nim, że on próbował rzeczy beznadziejnej, to znaczy próbował godzić wymogi racjonalności ekonomicznej ze społeczną wrażliwością. W tym coś jest, ale w tym są również słowa zaczerpnięte z propagandowych sloganów o jedynej drodze i te słowa utrudniają dotarcie do prawdy. Można powiedzieć, że one sprawiają, że język myślom kłamie. Bo to nie jest tak żeby istniała jedna racjonalność ekonomiczna i tego Jacek był bardzo świadomy. W gospodarce, jak w każdej działalności społecznej, ścierają się różne wartości, różne interesy i rozmaite racje. Dzisiaj góruje takie podejście, że w procesie gospodarczym człowiek pracy to jest koszt. Koszt, który trzeba maksymalnie redukować może i do zera. I im bardziej się uda go zredukować tym większy sukces ekonomiczny. Jacek reprezentował przeciwstawną rację. Uważał, że taka modernizacja ekonomiczna, która udołuje połowę Polski, pozostawia połowę Polski za burtę to nie jest sukces, tylko to jest klęska, dlatego że miarą sukcesu ekonomicznego są owoce, jaki on przynosi zwyczajnym ludziom.”
Karol Modzelewski
Inne tematy w dziale Polityka