Do napisania niniejszej notki natchnął mnie post Michała St. de Zieleśkiewicza (http://michalstanislawdezieleskiewicz.salon24.pl/100084,index.htm, którego teksty bardo cenię za przybliżanie różnych historycznych wydarzeń.
Ale wracając do tematu, będąc na studiach jeszcze miałem wykłady również z historii (co prawda państwa i prawa ale o samej historii mówiliśmy mnóstwo) i podczas jednego z wykładów rozmowa zeszła na bitwę pod Grunwaldem. Wszyscy oczywiście twierdziliśmy, że to przykład na chwałę oręża polskiego. Nasz wykładowca docent (cholera, zapomniałem nazwiska) stwierdził, że wręcz przeciwnie. Bitwa pod Grunwaldem jest przykładem na barbarzyństwo Polaków i jest raczej powodem do wstydu niż do dumy.Nie ukrywam, że wszyscy byliśmy zaskoczeni takim postawieniem sprawy ale argumenty były całkiem sensowne. Pozwolę sobie je przytoczyć.
W ówczesnych czasach bitwy były traktowane jak rodzaj turnieju, który oprócz rozstrzygnięć politycznych i terytorialnych miał za zadanie wykazać dzielność i kunszt walczących rycerzy. Stąd też wielu z nich jeździło po całej Europie biorąc udział w różnego rodzaju bitwach, wojnach i potyczkach. Do rzadkości należały sytuacje gdzie rycerz ginął (częściej tracił życie w pojedynkach niż w wojnach) czasem trafiał do niewoli,częściej pokonany dawał parol, że wycofa się z walki i był puszczany wolno. A sytuacja, że dowódca jednej ze stron zginąłby w walce to w Europie Zachodniej sytuacja nie do pomyślenia.Takie rzeczy zdarzały się podczas walk z Tatarami czy innymi "barbarzyńcami" ale nie w Europie. Natomiast podczas bitwy grunwaldzkiej wojska polskie dokonały (jak na ówczesne standardy) rzezi wojsk krzyżackich. I nie mam na myśli faktu, że bez skrupułów wycinano w pień chłopstwo czy nawet mieszczaństwo lub wojska zaciężne lecz rycerzy. Patrząc w ten sposób okazaliśmy się barbarzyńcami nie godnymi miana członków zachodniej, chrześcijańskiej wspólnoty.
To oczywiście tylko jeden punkt widzenia ale przyznacie, że całkiem sensowny. A jak to się ma do rzeczywistości? Może ktoś biegły się wypowie. I oczywiście, uprzedzając głosy oburzenia, nie chodzi mi o deprecjonowanie naszej historii ale o pewien punkt widzenia.
Inne tematy w dziale Kultura