Dosyć dużo postów poświęconych zostało orzeczeniu sądowemu ws. słów posła Palikota. Sprawa zresztą dosyć podobna (pod pewnymi względami) do sprawy Michnik/Zybertowicz. Sąd uznał, że poseł PO nie obraził Prezydenta. Na tę opinię - opartą na ekspertyzie biegłego posypały się ze wszech stron gromy, jak można nazwać Prezydenta chamem i być oczyszczonym z zarzutu znieważenia. A no można, jeżeli nazywamy kogoś chamem to określamy tę osobę, jeżeli mówimy, że zachowuje się jak cham to jest to opinia. W pierwszym przypadku (w razie rozprawy sądowej) musimy udowodnić, że nasze twierdzenie jest oparte na prawdzie, w drugim ujawniamy nasze odczucia oparte na zachowaniu określanej osoby. Jest to zupełnie co innego. Nazwanie kogoś złodziejem to nie to samo co określenie, że zachowuje się jak złodziej. A teraz wracając do meritum, czy Palikot miał prawo tak powiedzieć? - miał, to są jego odczucia wynikające z zachowania Prezydenta. Np. " spieprzaj dziadu", "małpa w czerwonym", zachowanie wobec Moniki Olejnik i inne. Dla mnie są to zachowania chamskie, świadczące o wypowiadającym te słowa ale to moja opinia dla kogoś innego może to być kwintesencja savoir vivre-u i to jego opinia.
Jeżeli coś wygląda jak kaczka, lywa jak kaczka, kwacze jak kaczka i zachowuje się jak kaczka to dla mnie jest to kaczka ale dla kogos innego może byc to łabędź. Nie będę oceniał gatunku ptaka tylko tok myślowy tego kogoś.
A tak na koniec, nie przepadam za posłem Palikotem ale tylko jego stac było na to aby publicnke powiedzieć co mysli o zachowaniu Prezydenta, który jest także moim prezydentem i od którego wymagałbym jednak trochę kultury.
Inne tematy w dziale Polityka