Czy da się wygrać tę wojnę? Czy jest to w ogóle możliwe?. Od lat konflikt izraelsko arabski (świadomie nie piszę palestyński) tli się by od czasu do czasu wybuchnąć. Ciągle giną ludzie, mimo że po obu stronach, jednak dysproporcja jest widoczna dla wszystkich. Nie chcę wchodzić teraz w zaszłości historyczne, kto ma rację, a kto nie – interesują mnie tylko perspektywy ewentualnego rozwiązania konfliktu. I tak analizując różne możliwości, stwierdzam, że nie da się w dającej się przewidzieć przyszłości znaleźć rozwiązania które choć trochę zbliżyłoby się do kompromisu. Bojownicy palestyńscy działający z terenów zamieszkałych przez ludność cywilną są odpowiedzialni za straty wśród tej ludności, spowodowane działaniami odwetowymi ze strony Izraela, jednocześnie polityka „oblężonej twierdzy” uprawiana przez Żydów powoduje narastanie nienawiści ze strony Arabów. Do tego dochodzą ofiary wśród cywilów (nie sądzę aby były zamierzone – ale są) co powoduje wzrost popularności terrorystów. Co ma zrobić człowiek, któremu od wybuchu pocisku zginęła cała rodzina, a tymi co oferują pomoc są działacze Hamasu? – na 90 % zostanie bojownikiem, tym groźniejszym, że nie ma nic do stracenia.
Trzeba brać jeszcze pod uwagę fakt, że każda wojna toczona przez Izrael jest wojną o przetrwanie, Arabowie mogą sobie przegrać, mogą zginąć ich tysiące ale raczej nikt sobie nie wyobraża aby cały Bliski Wschód został zaanektowany przez Izrael. Natomiast wystarczy jedna przegrana wojna aby państwo żydowskie znikło z mapy świata – to rodzi straszną dysproporcję celów. Na razie przewaga technologiczna Izraela jest tak wielka, że daje on sobie radę, ale jak długo?. Dlatego Arabowie mogą sobie pozwolić na wysyłanie samobójców i straty wśród ludności cywilnej, a na co może sobie pozwolić Izrael – na nie liczenie się opinią międzynarodową oraz na nie liczenie strat wśród arabskiej ludności cywilnej.
Żadnej ze stron nie stać na „ostateczne rozwiązanie”, Arabowie nie mają możliwości, a Żydzi chęci. Ale wyobraźmy sobie (czysto hipotetycznie) sytuację, w której jeden z wrogów Izraela uzyskał dostęp do technologii zapewniającej eksterminację Żydów, czy by się zawahał? – raczej nie. A co wówczas stałoby się w rejonie gdyby Mosad uzyskał informacje o planowanym ataku? Czy armia izraelska zawahałaby się przed zmieceniem z powierzchni ziemi np. Libanu? – chyba nie.
Czy da się ten konflikt rozwiązać, czy są na to jakiekolwiek szanse?. To brzmi fatalnie ale wątpię, różnice celów są tak wielkie, że znalezienie płaszczyzny porozumienia wydaje się niemożliwe. Aż przechodzą po plecach dreszcze gdy pomyśli się co nas w tym rejonie jeszcze czeka.
Inne tematy w dziale Polityka