Jak już wspominałem parokrotnie, od prawie trzydziestu lat jestem związany z zachodem. Na tyle, że mam problem z określeniem miejsca zamieszkania w sensie pobytu stałego. Aktualnie jestem zameldowany w paru miejscach w kilku różnych krajach, w tym w Polsce, gdzie wydałem w dzierżawę moje własne całkiem spore gospodarstwo rolne. Trzydzieści lat to jest jak to mówią "kupa czasu" i nazdobywało się przez te wszystkie lata dalszych i bliższych znajomości, niemal w całej Europie. I ponieważ mamy sezon letnio-wypoczynkowy co rusz dochodzi do jakiejś imprezki z tymi bliższymi i dalszymi znajomymi, z przyjaciółmi.
Całe to towarzystwo siedzi od wieków biznesie, więc sprawy polityczne, gospodarcze, społeczne, kulturalne i tak dalej są w kręgu jego poważnych zainteresowań. Więc jestem w kółko molestowany pytaniem "czy Polakom odbiło już na zawsze, czy to jest chwilowy amok - i dlaczego. Dlaczego odbiło". I własnie z tym "dlaczego" mam problem. Gdyż nie potrafię racjonalnym językiem opisać rzeczy i zjawiska irracjonalne. A przecież ten odlot, który prezentuje PiS przekracza wszelkie umysłowe dewiacje opisane w całe światowej literaturze psychiatrycznej. I z Polską to jest tak, że widać gołym okiem nieuzbrojonym, że Polacy wpadli w amok, ale właśnie dlaczego?
Więc próbuję coś tam tłumaczyć, że PiS tworzy w swoich główkach jakąś pararzeczywistość, i tę osobistą kreację przedstawia jako real. I gdy przychodzi do przykładów, to wychodzą wnioski o błędnej interpretacji, braku jakiejś tam wiedzy, czy niedokładnościach w tej wiedzy, powierzchowności i inne takie, które w żaden sposób nie tłumaczą stadnego wpadnięcia Polaków w amok. I ten problem miałem aż do wczoraj. Otóż wczoraj trafiłem na znakomity przykład. Przykład, który bardzo dobrze trafia do tych, którzy Polakami nie są, Polskę znają wyłącznie z z opisów i z programów informacyjnych. Proszę państwa oto jest tekścior tekściorów:
"Najpierw należy wykonać eksperyment myślowy i założyć, że sprawa dotyczy jakiegoś drzewostanu w Alpach niemieckich i sporu tamtejszych leśników z ekologami. Czy jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że Komisja Europejska i jakiś prawnik z Trybunału Sprawiedliwości wydają Niemcom zakaz prowadzenia dalszych prac leśnych do czasu międzynarodowego wyjaśnienia, czy przypadkiem protestujący ekolodzy nie mają racji? To oczywiście jest niemożliwe, bo zdrowy rozsądek każe stawiać na to, że rację mają niemieccy leśnicy, którzy sprawami zajmują się profesjonalnie od dziesięcioleci, a KE nie ośmieliłaby się wydawać Niemcom poleceń sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem." *)
No więc po zapoznaniu się z tym tekścikiem moi rozmówcy najpierw sami wpadają w amok, objawiający się astronomicznymi paroksyzmami śmiechu. Że we Francji, Niemczech, Holandii i w ogóle, linię kolejową trzeba o 20 kilometrów przesunąć, żeby się pięć par dzikich kaczek nie stresowało, że ekolodzy i nadzór ochrony środowiska przywraca inwestorów o bezsenne noce i ciężkie nerwice, gdyż nigdy nie wiadomo co ekolodzy wymyślą, a wymyślają rzeczy nieznane do tej pory nawet filozofom we śnie głębokim pogrążonym. Że bez wyrażających zgodę "papiórków ekologicznych", od lokalnych władz po unijne komisje, nie kiwnie się nawet palcem.
I gdy śmiech w końcu gaśnie, pada poważne pełne niedowierzania pytanie - "I Polacy w to wierzą"?
-----
*) https://www.salon24.pl/u/janmak/799149,czy-puszcze-bialowieska-nalezy-poswiecic-na-oltarzu-polityki-miedzynarodowej
