Marcin Gugulski Marcin Gugulski
2510
BLOG

Media o Konferencji Smoleńskiej

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Rozmaitości Obserwuj notkę 46

Po południu, w drugim dniu II Konferencji Smoleńskiej (tu link do jej programu) postawiono pytanie, czy między trzema obecnymi na rynku prasowym „tygodnikami `obozu konserwatywnego`” („Do rzeczy”, „Gazeta Polska” i „W sieci”) możliwa jest synergia, tj. współdziałanie, pozwalające uzyskiwać – na gruncie rzetelnego badania i opisywania katastrofy smoleńskiej – efekty większe niż suma samodzielnych działań każdego z tych pism z osobna. Czy współdziałanie to jest możliwe mimo naturalnej rywalizacji tych pism – pytał, jednocześnie smacznie opisując i analizując te różnice dr Daniel Wicenty z IFSiD UG (szerzej znany jako dr Daniel Wicenty z OBOP IPN w Gdańsku).

Wieczorem, parę godzin później, na portalu redagowanym przez dziennikarzy jednego z tych tygodników (link nr 1) opis przebiegu konferencji zakończono stwierdzeniem, że po zakończeniu prezentacji referatów głos zabrali przewodniczący Zespołu Parlamentarnego i ojciec najmłodszej z ofiar katastrofy. O tym, iż w tej samej fazie obrad głos zabrał także redaktor naczelny portalu redagowanego przez dziennikarzy drugiego z trzech analizowanych tygodników (wręczył on przewodniczącemu Komitetu Organizacyjnego Konferencji prof. Piotrowi Witakowskiemu przygotowany przez ten portal list poparcia dla niezależnych naukowców podpisany przez ponad 4500 osób) można było dowiedzieć się, ale w tym celutrzeba było zajrzeć na inne portale, które bezpośrednio (link nr 2) lub tylko pośrednio (link nr 3) są zaangażowane w tę rywalizację.

Czy zasadny jest wniosek, że tym samym jeden z pacjentów potwierdził trafność diagnozy dra Wicentego? Proszę to ocenić samodzielnie.

 

A teraz przejdę do tylko pozornie zupełnie innego tematu

 

Tego samego popołudnia dr Krystyna Lis z WH UMK w Toruniu w referacie „Reakcje wybranych czterech tygodników na informacje o wynikach ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej” analizowała proces selekcji i uwydatniania informacji poprzez nadawanie im takiej organizacji, że niektóre pojęcia i sądy zaczynają odgrywać w przekazie rolę ważniejszą od innych, a co za tym idzie, ustalana jest i promowana pożądana przez autora przekazu definicja opisywanego zjawiska i jego miejsce w promowanej hierarchii ważności zdarzeń.

Wieczorem okazało się, że medialne streszczenia przedstawionej tego dnia przeze mnie prezentacji referatu „Rejestrator MARS-BM a postępowania wyjaśniające przyczyny katastrofy Tu-154M nr 101” (tu link do tej prezentacji) całkiem zgrabnie wpisują się w temat analizy dr Lis (która na samym początku prezentacji rozbawiła zgromadzonych, zaznaczając, że nie ma nic wspólnego z redaktorem Lisem). Otóż pod cytowanymi tu już linkami nr 1, nr 2 i nr 3 znalazłem trzy relacje z mojej prezentacji – i oto one:

 

wPolityce.pl (link nr 2)

 

Marcin Gugulski mówił na temat „Rejestrator MARS-BM a postępowania wyjaśniające przyczyny katastrofy TU-154M”.

Jak przedstawił się prelegent - od trzech lat współpracuje z zespołem parlamentarnym, jest publicystą (m.in. portalu wPolityce.pl), wcześniej przez cztery lata był analitykiem, pracownikiem cywilnym Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Gugulski skupił się na wiedzy, brakach w niej i wątpliwościach dotyczących nagrania z rejestratora głosowego MARS-BM.

Zaczął od wskazania, że prawo nakazuje badającym korzystanie z oryginalnych nagrań rejestratorów- o ile takowe się zachowały.  Choć, jak pokazują wypowiedzi m.in. premiera Donalda Tuska, prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta czy członka KBWLLP Piotra Lipca – oryginalne zapisy czarnej skrzynki nie są konieczne…

Co ciekawe, Andrzej Seremet wypowiadała się w tej sprawie dwojako. Niedawno, bo 9 września 2013 mówił, że w tym roku nie będzie możliwe zakończenie śledztwa, m.in. ze względu na brak oryginałów rejestratorów.

Gugulski przedstawił zagadkową chronologię odnajdywania rejestratora MARS-BM i dalszych jego losów.

W dniu katastrofy o godz. 11:02 według MAK znaleziono dwa rejestratory – nie wiadomo przez kogo. Komisja Milera w swoim raporcie twierdzi, że to strona rosyjska je znalazła, lecz nie podaje, o której godzinie.

Tymczasem o godz. 10:30 telewizja Rossija24 pokazała film wykonany na miejscu katastrofy przez pracownika TVP, an którym widać rejestrator w momencie, gdy zegar na nagraniu wskazuje godzinę 8:50,01.

Gugulski przytoczył relację funkcjonariusza BOR obecnego 10 kwietnia w Smoleńsku:

„Zadzwonił do mnie konsul RP w Moskwie pan Michał Greczyło i przekazał mi prośbę ministra Klicha, aby przekazać stronie rosyjskiej prośbę o nierozpoczynanie badania skrzynek bez udziału strony polskiej”.

Jak się okazało, prośba ta nie została spełniona.

Zanim polscy specjaliści pojawili się na miejscy tragedii, ówczesny rosyjski minister ds. nadzwyczajnych Siergiej Szojgu stwierdził bowiem w rozmowie z mediami, że odnaleziono rejestratory i „rozpoczęła się ekspertyza, która wyjaśni przyczyny katastrofy”.

Oznacza najprawdopodobniej, że już wtedy Rosjanie skopiowali zapisy CVR (rejestratora głosowego) i zrzut danych z FDR (rejestratora danych) – wnioskował Gugulski. Choć, zaznaczył, to oczywiście niejednoznaczna przesłanka.

Jak referował dalej, w nocy z 10 na 11 kwietnia rejestratory przetransportowano do Moskwy. Nie było przy tym – według relacji Edmunda Klicha m.in. na komisji obrony narodowej, 10 lutego 2011 r. przedstawiciela RP.

31 maja 2010 r. podpisano memorandum między stroną polską (Jerzy Miller) a rosyjską (sefowie Komitetu Śledczego i MAK), według którego MAK miał zabezpieczyć i przechowywać opieczętowane przez obie strony oryginały zapisów rejestratorów. Przekazanie ich Polsce miało zostać dokonane po zakończeniu rosyjskiego śledztwa lub dochodzenia sądowego.

Przekazane wtedy nagrania (opisane jako wierne kopie oryginałów), jak wiemy zawierały jednak wady.

Następnie Gugulski przeszedł do opinii fonoskopijnej Instytutu Ekspertyz Sądowych.

Badano taśmę zdeponowaną w MAK. Stwierdzono, że – zgodnie z oświadczeniem Wiktora A. Trusowa [specjalisty MAK] – została ona wyjęta z rejestratora MARS-BM znalezionego na miejscu katastrofy.

Gugulski zaznaczył, że ograniczono się do stwierdzenia, kto przekazał materiały do badania i co przekazujący stwierdził, co do miejsca i czasu ich odnalezienia

Natomiast „nie stwierdzono ubytków w warstwie magnetycznej taśmy. Stan taśmy należy ocenić jako bardzo dobry”.

Badano też 7 wykonanych na CD przez stronę rosyjską dowodowego nagrania utrwalonego na taśmie MAK.:

- kopia z kwietnia (nie wiadomo, kiedy dokładnie wykonana) dla Komitetu śledczego FR

- z 31 maja (bez 17,5 sek.)

- z 9 czerwca (zaszumiona)

- z 11 lutego

- z 1 czerwca

- z 15 czerwca (dwie kopie wówczas wykonano – nie wiadomo, dlaczego)

Prelegent dodał, że kopie te różnią się znacząco – m.in. długością nagrania – nawet o 20 sekund!

Dalej wskazał na dobrze już znane rozbieżności między odczytami (dotyczące m.in. rzekomej obecności gen. Błasika w kokpicie, rzekomego uderzenia w brzozę czy wypowiedzi innych pasażerów niż członków załogi, jak również pilotów).

Gugulski postawił otwarte pytania:

- Czy taśma udostępniona biegłym jest tożsamą taśmą, która znajdowała się w rejestratorze MARS-BM?

- Kiedy zostanie zlecona analiza dotycząca weryfikacji słów specjalisty MAK Wiktora Trusowa o oryginalności taśmy?

Wskazał, że międzynarodowa praktyka zna przypadki wznawiania postępowań ws. katastrof, gdy rejestratory były po jakimś czasie odnalezione bądź nie były wcześniej możliwe do badania.

Zdaniem Gugulskiego ujawniono nowe okoliczności lub dowody istotne dla sprawy, w związku z czym jest konieczne wznowienie postępowania przez KBWLLP.

 

Niezależna.pl (link nr 1)

 

9.28
Wystąpienie rozpoczyna Marcin Gugulski ze smoleńskiego zespołu parlamentarnego. Mówi o stanie zachowania zapisów z rejestratorów danych zabudowanych na Tu-154M nr 101.

9.30
Komisja Millera zakończyła swój raport, nie dysponując oryginalnymi zapisami z rejestratorów lotu - podkreśla Gugulski.
9.36
Gugulski: Brak udokumentowanych danych uniemożliwia stwierdzenie, w jakich okolicznościach dokonano wyjęcia taśmy z rejestratora MARS-BM (rosyjska skrzynka zapisująca parametry lotu).
9.39
Po analizie sporządzonych na wniosek prokuratur polskiej i rosyjskiej opinii Instytytu Ekspertyz Sądowych w Krakowie i opinii FSB (oraz innych dokumentów dotyczących nagrań opisanych jako kopie nagrań z kokpitu i rejestratora parametrów lotu) Gugulski stawia tezy, że w związku z m.in. nieodpowiednim zabezpieczeniem oryginału badane kopie różnią się w stopniu uniemożliwiającym uznanie ich za rzetelne kopie tego samego nagrania.
9.45
Jakość otrzymanych do badania kopii zapisów z zachowanych rejestratorów parametrów lotu ATM-QAR, MŁP-14-5 i KBN-1-1 ogranicza ich przydatność przy badaniu ostatnich sekund lotu. Zakończenie badania przyczyn i okoliczności katastrofy oraz zakończenie niektórych prowadzonych w związku z tym zdarzeniem postępowań prokuratury jest niemożliwe przed odzyskaniem przez stronę polską czarnych skrzynek - mówi Marcin Gugulski. Przypomina też, że Rosjanie po zestrzeleniu w 1983 r. koreańskiego samolotu dopiero w 1992 r. przekazali Koreańczykom zapisy rejestratorów lotu.

gazeta.pl (link nr 3)

 

09:45
Sprawa brzozy po wczorajszym dniu jest już nieaktualna. To już nie jest zagadnienie badawcze - stwierdza Marcin Gugulski.
19:36:
Zdaniem posła [Antoniego Macierewicza] nie sposób wyjaśnić tragedii smoleńskiej bez zajęcia się tematyką służb specjalnych. Przypomina o dzisiejszym referacie Gugulskiego nt. przetargu na remont tupolewa. Pochwalił też prezentację Chrisa Ciszewskiego - „wywraca do góry nogami kłamstwo smoleńskie”. - Czekam na III Konferencję Smoleńską - zakończył.

 

Relacja pod linkiem nr 2 była najobszerniejsza, choć nie pozbawione błędów, ta pod linkiem nr 1 też była stosunkowo obszerne i rzetelna, natomiast ta pod linkiem nr 3 była tak kompletnie od czapy (w pierwszym akapicie eksponowała jedynie poboczny wątek prezentacji a w drugim wątek, którego w tym akurat referacie w ogóle nie było), że chybazasadny jest wniosek, że zestawione tu relacje potwierdzają trafność doboru metod badawczych dr Lis. Czy na pewno? Proszę to ocenić samodzielnie.

 

P.S.

Gdy zajrzałem tu dzień po umieszczeniu wpisu, znalazłem pierwsze 10 komentarzy, z których część najchętniej usunąłbym jako niezwiązane z tematem wpisu ("Media a Konferencja Smoleńska", gdyby ktoś do tej chwili tego nie zauważył). Jeżeli je tu zostawiam, to jedynie jako świadectwo dziwnych czasów, w jakich żyjemy.

Jeszcze czasem coś piszę lub liczę, ale już nie tu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Rozmaitości