Halo Halo
746
BLOG

Gdy babcia jak Putin, zrobi Ci prezent na imieniny i...umrze

Halo Halo Rozmaitości Obserwuj notkę 48

Wspomnienie o babci w moje imieniny, może przydać się komuś w tych coraz trudniejszych czasach. A dlaczego? :)

Zacznę od tego, że moja mama nosząc mnie pod sercem pragnęła chłopca. Miałam być Rafalkiem. 9 m-cy marzeń o synu... Jednak Pan Bóg poskąpił mi klejnotów i rozczarował mamę. Cóż... Urodziła się jej dziewczynka, też trzeba kochać. A imię? Nie za bardzo pasuje Rafalinka, więc...niech będzie Aleksandra. Po Aleksandrze Macedońskim. I ustaliła mi imieniny, najbliższe po urodzinach na dzień 26 lutego.

Do dziś za bardzo w tym logiki nie znajduję, ale skoro mama kazała, to obchodziłam imieniny na Aleksandra, rodzina kasę dawała, to nie wnikalam. Gdy już dorosłam i odechciało mi się obchodzić wszelkich świąt, to tym bardziej teraz nie wnikam. Szkoda czasu.


Dziś, 26 lutego, koło południa dostałam w miejsce życzeń wiadomość:

"Nad ranem około 3.00 zmarła pani babcia. Wczoraj rano w domu opieki dostała wysokiej temperatury. Żadnych innych objawów. Ani kaszlu, ani duszności. Ze względu na wiek 96 lat lekarz skierował ją około 13.00 do szpitala. Zrobili test na covid. Wyszedł pozytywny. Dziś nad ranem stanęło serce. Reanimowali. Nie ruszyło."


W zasadzie odeszła chyba we śnie, po niecałej dobie. Pan Bóg odłączył ją od energetycznej sieci neuronalnej. Wykonała robotę, jaką jej zlecił na tym świecie, nie była już Mu tu do niczego potrzebna, więc ją wyłączył.

Jaka to była robota? Mistrzowska!


Odkąd pamięcią sięgnę, nie rodziły się w niej inne uczucia, niż nienawiść do wszystkiego co żyje wokół niej, oraz poczucie bycia ofiarą. Krzywdziła. Psychicznie. Bardzo. Ale robiła to w tak mistrzowski sposób, że np. ja jako dziecko nie odczuwałam, że jestem przez nią krzywdzona, bo ciągle rodziły mi się uczucia litości do niej i świadomość jaka ona bieeedna, ile krzywd wycierpiała.


No bo weź człowieku nie przejmuj się, gdy słyszysz jako małe dziecko, że gdy babcia po wojnie wracała z obozu od Ruskich (w którym tyyyle wycierpiała, a w transporcie do obozu straciła matkę) do swej rodzinnej wioski, to społeczność lokalna czekała na nią z widłami chcąc zadźgać.

- Babciu, dlaczego chcieli cię zadźgać widłami? - zapytałam.

- Bo mówili: "Nie będzie głowy wysoko nosić i ludziom w oczy patrzeć!"

- I co się stało? Dlaczego żyjesz?

- Moja ciocia zawróciła mnie z drogi i zabrała do Warszawy. Dlatego teraz mieszkamy w stolicy.

Straszne to było! Moją kochaną babcię ludzie chcieli zamordować z zawiści, że nie chodziła ze spuszczoną głową, tylko podniesioną i patrzyła ludziom w oczy. Co za ludzie?!


(I tak jak kiedyś moją biedną babcię ludzie chcieli zadźgać widłami, w obecnych czasach biednego Putina z biedną Rosją, Zachód chciał wziąć na widły. Terroryzm na Kaukazie, nacjonaliści i banderowcy na Ukrainie, rozszerzające się na Wschód NATO...a wszystko to finansowane przez światowego bandytę USA, żeby dumna Rosja nie nosiła za wysoko głowy. Dlatego Putin rozpętał wojnę na Ukrainie. Bo musi dbać o bezpieczeństwo swojego narodu!)


Jako 4-5 letnie dziecko wiedziałam wszystko o babcinym za wąskim kanale rodnym, porodach kleszczowych i rozerwaniach krocza, gwałtach mężowskich i skrobankach za radą lekarzy, by uniknąć śmierci podczas porodu. Znałam masę wyuzdanych historii relacji między babcią a jej mężem, który rzekomo mówił, że kobieta jest spluwaczką dla nasienia mężczyzny, a ożenił się z nią tylko po to, żeby wygrać zakład z kolegami, że każda kobieta jest do zdobycia.


Nasłuchałam się horrorów o relacjach babci z moją mamą. Mama już w łonie babci miała do niej tyle nienawiści, że kopała z całych sił i poodbijała babci nerki! A po porodzie poodgryzala brodawki podczas karmienia. Zaś później po karmieniu butelką darła się do czerwoności, aż ciocia mojej babci powiedziała:

- Zostaw ją, nie lulaj, nie widzisz, że ona z nienawiści do ciebie się drze? Jakby mogła, to by cię zabiła, spójrz w te oczy.


Co się "działo" w późniejszych latach między moją biedną babcią a "nienawistną mamą" - książkę można by napisać. A drugą z relacji babci z resztą społeczeństwa. W każdym bądź razie lekarze babci powiedzieli, że powinna mojej mamie zaraz po urodzeniu łeb ukręcić i na śmietnik wyrzucić.


Cóż pozostało mi robić jako 5-7 letniemu dziecku, które nie było w stanie uchronić babci przed prześladowcami? Zamiast cieszyć się życiem i dzieciństwem, lalkami, misiami i książeczkami - to martwić się, martwić i cierpieć razem z babcią.


Babcia skończyła germanistykę i pracowała jako starszy wykładowca na Politechnice Warszawskiej oraz w technikum samochodowym jako nauczyciel jęz. niemieckiego. Na studiach, a później w pracy robili jej same świństwa. I ciągle były na nią skargi.

Kiedyś obejrzałam klasówki, które przyniosła do domu do sprawdzenia i oceny. Zauważyłam, że za bezbłędne prace stawiała trójki. Zapytałam dlaczego?

- Żeby uczeń nie opuścił się w nauce. Bo gdybym postawiła piątkę, to uczeń spocznie na laurach, rozleniwi się i przestanie uczyć. A po trójce będzie uczył się więcej.


Najgorsze jednak było przed studiami babci, gdy wyszła za mąż za dziadka. Dziadek zrobił jej dwie córki, brał prace w terenie w drugim krańcu Polski, zostawił samą z małymi dziećmi, wpadał raz w miesiącu na weekend, zostawiał wypłatę i wracał w teren. Ona wszystko musiała przy dzieciach sama robić! Cały dom na jej głowie, a dziadek kradł rury z budowy i razem z bratem i prostytutką w jednym łóżku się lajdaczyli.


Dopóki słuchałam babci jak ksiądz na spowiedzi, byłam jej jedyną, najukochańszą wnuczką. Ale w wieku lat 13-14 jakieś diabły albo Kosmity podpuscily mnie, żeby zadawać pytania dla zbadania kontekstu sprawy.

- Babciu, a gdzie dziadka przylapalas z bratem i prostytutką w łóżku? W domu?

- Nieeee... W hotelu.

- Ale...dziadek pracował w terenie w drugim krańcu Polski, a ty byłaś w Warszawie sama z małymi dziećmi...to jak to zrobiłaś? Zostawiłaś małe dzieci same i pojechałaś w drugi kraniec Polski?

- ... zapadła podejrzana cisza...

- Babciu, a skąd wiedziałaś którego dnia i o której godzinie oni będą w hotelu? I skąd wiedziałaś w którym hotelu i pokoju?

- ...aaa yyy... Ich ojciec mi powiedział.

- Pradziadek? A on skąd wiedział? Jego synowie mówili mu gdzie i kiedy umawiają się z prostytutką? Babciu, a te rury co kradł, to też widziałaś z Warszawy pod granicą?


W takich momentach kończyła się dyskusja, babcia zaczynała głośno walić w kuchni garami w celu przyrządzenia posiłku, a w jej oczach iskrzyły wrogie błyskawice.

W wieku lat 16 doszło do tego, że chcąc nie chcąc zostałam babci wrogiem publicznym numer jeden. Aby jednak nie utracić do mnie miłości wytłumaczyła sobie i mnie wówczas:

- Matka cię nastawiła.

- Ale babciu, ja nie rozmawiam z mamą na takie tematy. Mam już 16 lat i mam własne zdanie.

Nie było już jednak żadnego porozumienia z babcią. Stałam się celem do zniszczenia. Jak mnie niszczyła do mojej czterdziestki, kolejną książkę można napisać. Były miesiące, że obawiałam się wyjść z domu na klatkę schodową, bo co wyszłam, to dopadali mnie babci znajomi lub sąsiedzi - starsze panie i panowie, spacerowicze osiedlowego parku i obrywalam od nich torebką lub parasolką po głowie i plecach. A ile gróźb się nasłuchałam!

- Czekaj k**wo, czekaj, naślemy ci telewizję TVN, będziesz siedzieć w pierdlu!

- Ale za co? - pytałam jak najszczerzej zdziwiona.

- Już ty k**wo dowiesz się za co.


Nie udało mi się dowiedzieć przez wiele długich lat. Straciłam nadzieję, że kiedykolwiek się dowiem. Aż pewnego roku 2015...

Babcia, z którą mieszkałam i której świadczyłam pomoc z racji jej niedołężności starczej, uciekła za moimi plecami do prywatnego Domu Opieki. Zostawiła mi kartkę na stole, że się wyprowadziła. Potem zadzwoniła, żeby jej dowieźć wszystkie rzeczy, ona już nie wróci. Potulnie spełniłam życzenie, mając nadzieję, że to już koniec piekła po 40 latach mojego życia. Ale Bóg zarządził: nie ciesz się tak prędko.


Półtora roku było cicho i spokojnie. Aż tu nagle dostaję wezwanie do prokuratury. Rach prach przesłuchanie, później przedstawienie zarzutów, propozycja dobrowolnego poddania się karze 3 m-cy robót publicznych i akt oskarżenia. Następnie zarządzenie prezeski sądu o skierowaniu sprawy na posiedzenie niejawne celem wydania wyroku nakazowego.

Dowiedziałam się. Nareszcie dowiedziałam się za co będę gnić w więzieniu. I proszę mi wierzyć, że "łajdactwa dziadka z bratem i prostytutką w jednym łóżku" to był pikuś przy moich czynach. To kuleczka z rewolweru kieszonkowego przy armatach jakie wytoczyła babcia do Prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie, pełniącego obowiązki Naczelnika Instytutu Pamięci Narodowej - Marka Rabiega. Tak, tak. Bo to jemu dupę truła, a on przesłał dyspozycję do Prokuratury Rejonowej, żeby wszcząć postępowanie - patrz zdjęcie.


image


No i się zaczęło. I trwało 4 lata. Ale te cztery lata procesu przemielilo mnie gorzej, jak te czterdzieści lat obcowania z babcią twarzą w twarz.

Nocami studiowanie prawa w internecie i samotna obrona. Pierwsze umorzenie przez Sąd Rejonowy z racji braku dowodów. Ale Sąd Okręgowy cofnął do ponownego rozpatrzenia, żeby Sąd Rejonowy szukał dowodów. Szukał. Szukał - świadków, dokumentacji szpitalnych, w OPS i innych ośrodkach, po których kursowała babcia i indoktrynowala funkcjonariuszy publicznych moimi "łajdactwami".

Ale w tej drugiej turze postępowania sądowego dostałam od Boga sędzinę, podobną z charakteru do mnie, która tak jak ja kiedyś w wieku 13-14 lat, zadawała pytania, by zbadać kontekst.

Np. na zarzut babci, że "przyjechałam do domu opieki i ukradłam jej dyplomy, które robiła za granicą", sędzia zapytała:

- Ale po co wnuczce te pani dyplomy? Do czego jej one?

- ...aaa yyy... żeby pokazywać ludziom, że mi się coś udało w życiu osiągnąć, nie tak jak jej - studia pokątnie, zaocznie.


Także proszę Państwa, samo napędzająca się przepowiednia: mówię Państwu, że mojej babci udało się coś w życiu osiągnąć, ale nie mogę pokazać tych kradzionych dyplomów, bo babcia nigdy za granicą żadnych nie robiła. Nie ma takowych na tym świecie. Niestety. :(


Sędzia co i raz otrzymywała niedorzeczne odpowiedzi, które rozbijały w pył całą usystematyzowaną strukturę babci historii. No i cóż. Zostałam uniewinniona. Wprawdzie jej pełnomocnik złożył apelację, ale wtedy to już sam prokurator wystąpił o jej odrzucenie. Rok temu zapadł prawomocny wyrok. A babcia, zaczęła gasnąć. Tak jak przez 4 lata postępowania szalała naenergetyzowana jakby kosmicznymi polami magnetycznymi (gesty, sylwetka, cera, włos, blask, wręcz poświata od niej biła), tak po wyroku szybko straciła kontakt z otoczeniem, tylko leżała, robiła na podkłady, nie rozumiała co się do niej mówi, nie odpowiadała.

I dziś zgasła...


W zasadzie dopiero w trakcie procesu docierało do mojej świadomości o co chodzi. Coś mi podpowiadało, jakaś intuicja, Bóg, Kosmici, czy Anioły (bez różnicy):

- Siedź spokojnie, nie panikuj, nie użalaj się nad sobą. Musisz przez to przejść, żeby poznać, nauczyć się. Gdyby nie babcia, nigdy nie dowiedzialabys się jakich macie w Polsce funkcjonariuszy publicznych, jakie przepisy prawne, jak funkcjonariusze je olewają, jak działają według swoich i jakich macie zwykłych, szarych ludzi, do czego zdolnych interesownie i bezinteresownie - w złym i dobrym słowa znaczeniu i nie nauczylabys się demaskować tego co trzeba zdemaskować.


Jacy są ludzie? :)

Dzielą się na trzy grupy.

Duża grupa totalnie bezkrytycznych, łykajacych wszystko jak leci, co im się zapoda i solidaryzujacych się emocjonalnie z zapodawaczem, jak ja w wieku lat 4-7.

Druga grupa powściągliwych, którzy wyczuwają, że coś jest nie tak i lepiej się nie mieszać.

Trzecia grupa (garstka, pojedyńcze sztuki), która trzeźwo ocenia sytuacje, ludzi i ma umiejętności radzenia sobie z patologią.


Wracając do Putina. Przestrzeń powietrzna Polski nie powinna być dla niego zamykana. Bo co będzie, gdy on sobie oleje i będzie nam latał? Będziemy zestrzeliwać?

Prędko dostaniemy bombami po głowach z informacją, że wypowiedzieliśmy Rosji wojnę, zaatakowaliśmy ich samoloty i biedna ofiara napaści Putin musiał bronić bezpieczeństwa swojego narodu.

Z takimi babciami i dziadkami - Putinami, to trzeba bardzo ostrożnie, błędu nie popełnić, żeby ujść z życiem i doczekać aż zgasną.

Idą ciężkie czasy. Kto ma strach w oczach - będzie mu straszno. Kto ma odwagę w oczach - będzie mu ciężko. Po prostu tylko ciężko.

Dziś szatan opuścił wymęczone wiekiem ciało mojej babci. Ale w czyje ciała wcieli się teraz? Tak jak w filmie z Denzelem Washingtonem "W sieci zła"...

Halo
O mnie Halo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości