Halo Halo
85
BLOG

Pazerniactwo. Choroba umysłowa XXI w, która doprowadzi ludzkość do zagłady

Halo Halo Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

Warto dokumentować elektronicznie dla Kosmitów choroby umysłowe gatunku ludzkiego, które przyczyniły się do zagłady ludzkości w niedalekiej przyszłości.


Jedną z nich jest pazerniactwo. To taka pazerność do sześcianu.


Zaczęło się od tego, że zapchał mi się zlew. Chciałam go przepchać przepychaczką, puściła wyrobiona śruba mocująca odpływ i cała półpłynna zawartość zapchanego zlewu znalazła się pod spodem. Szafka sobie te pomyje szybko wchłonęła jak głody wilk i napuchła.

Zlew ogólnie był do dupy. Zamontowany 20 lat temu, gdy jeszcze rządziła w domu moja mama i robiła wtedy remont. Wyremontowała połowę mieszkania, po czym doszła do wniosku, że ze mną jest nie do wytrzymania i wyprowadziła się w drugi kraniec Polski do kurortu, gdzie kupiła sobie drugie mieszkanie.


Zlew był metalowy, jednokomorowy. Z jednej strony ociekacz, na którym ciągle stała woda i koty łapkami roznosiły ją po całej chałupie. Z drugiej strony komora wielkości kuwety dla chomika, w której nie sposób było obrócić większego garnka, żeby go spłukać podczas mycia naczyń. Klęlam za każdym razem gdy przyszło do mycia większego gara i latałam płukać do wanny. Czekałam okazji, żeby go wyp***lic na śmietnik.


I wreszcie nadarzyła się okazja. Poczułam całą duszą, że nadeszła chwila, gdy z czystym sumieniem można by pozbyć się grata.


Nową szafkę do pięknego kompletu szafek kuchennych miałam w domu, bo gdy mama robiła remont to kupiła o jedną więcej, żeby wstawić ją do wyremontowanego sraczyka, by służyła na buty. A że na wyremontowanie sraczyka nie starczyło jej cierpliwości, to szafka nie odpakowana stała 20 lat raz za jedną szafą, raz za drugą w którymś z pokoi.


Teraz tylko potrzebowałam do niej nowego zlewu. Nakładanego, 90 x 60 cm, dwukomorowego, bez tego cholernego ociekacza.

Przegrzebalam cały internet. Nie ma. Nie dowierzałam. Postanowiłam wybrać się na wycieczkę po sklepach stacjonarnych stolicy.


Na pierwszy i ostatni rzut poszła Castorama.

Weszłam. Patrzę, cała ściana od podłogi do sufitu na 5 m wysokości obwieszona najróżniejszymi figurami geometrycznymi wielkości oczywiście kuwety dla chomika, w większości z cholernymi ociekaczami.


Zaczepiam doradcę klienta:

- Proszę pana, poszukuję normalnego zlewu.

Wskazał mi ręką całą ścianę.

- Nie proszę pana - odrzeklam - to są schizofreniczne dziwactwa, ten, ten i tamten rząd to kuwety dla chomika. A ja potrzebuję dwukomorowy, z głębokimi komorami, 90 x 60 cm.

- To nigdzie już pani takiego nie dostanie.

- Jak to - pytam - nie ma w Polsce normalnych zlewów?

- Nie ma. Pani potrzebuje nakładany na szafkę. A teraz zlewy wpuszcza się w blaty. Nakładane są tylko osiemdziesiątki. Tak jak odchodzi się od ściennych bateri, tak odchodzi się od nakładanych zlewów.

- A co komu przeszkadzały nakładane zlewy ? - pytałam coraz bardziej wk**wiona.

Wzruszył ramionami:

- Taka moda. Niech pani kupi blat, wykroi w środku otwór i wstawi któryś z tych.

- Któryś z tych kuwet dla chomika? Przecież pod kant zlewu będzie podchodzić wilgoć, woda, zaraz zalęgną się żyjątka typu grzyby, bakterie, wirusy, blat napuchnie... Przecież to bomba ekologiczna takie rozwiązanie!

- Ja tak mam i mnie nie puchnie.

- A moim znajomym puchnie. Dobra. Rozumiem, że w Polsce nie dostanę normalnego zlewu i muszę kupić koryto dla świń, żeby mieć wygodę w kuchni.


Skończyłam rozmowę, bo o czym dyskutować z młokosem, który żywi się pizzami z pudełek i nie ma zielonego pojęcia o myciu naczyń?


Wychodząc wkurzona, pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że schizolce opanowały produkcję zlewów, a zaostrzyło im się po srowidzie i smiercionkach.

Ale za chwilę mnie tknęło, że to gorsza choroba, bo w uszach dźwięczało mi: "niech pani kupi blat.."

Pazerniactwo!

Przecież kiedyś wystarczyło kupić zlew. A teraz kup blat, wykrój dziurę wielkości 9/10 blatu, wyrzuć to co wykroiles na śmietnik, bo co? Będziesz trzymać za szafą? Kup zlew a do tego silikony, pierdziony i taśmy uszczelniające dziurę oraz płyny do walki z pleśnią...

Produkcja pędzi pełną parą, surowce energetyczne zużywane na potęgę, lasy wycinane w tempie geometrycznym, gotujemy się w morderczych upałach przez coraz więcej miesięcy w roku, bo ocieplenie klimatu, ścieki wylewane do Odry, Wisły i Warty, aż ryby pływają do góry brzuchami, kasa klientowi wycieka z kieszeni szybciej niż woda, a 9/10 blatu wala się za śmietnikiem.

Ale najważniejsze, że producenci wszystkiego dorabiają się pałaców ze złotymi kiblami!


Wkurzona na maxa zadzwoniłam do matki, żeby jej bla bla bla nablablać i się rozładować. A moja staruszka, co to od dekady nie ogląda telewizora, więc nie ma kto jej gwałcić umysłu, ni z gruchy ni z pietruchy:

- No tak wygląda unijna dyktatura Frycow. Dlatego ja Niemców tak nie lubię.

- To może oddajmy się pod zabór Ruskim? - wydarlam się - No bo opozycja u nas prześladowana jak u Ruskich, tego z Agrouni Sasin szczuje ABW, Olszański już siedzi w pierdlu, lekarzy - antyszczepionkowcow pozbawia się prawa wykonywania zawodu... To może pod ruskim zaborem będziemy chociaż mieć normalne zlewy?


Dobra. Co tu dużo gadać. Idzie koniec świata. Pazerniactwo na pałace i złote kible przyczyną zagłady ludzkości. Kosmici się pośmieją w przyszłości, gdy odnajdą nasz ziemski bajzel po tysiącu paru latach.


Ma ktoś do odsprzedania normalny, stary, komunistyczny zlew 90 x 60, nakładany, z dwoma głębokimi komorami takimi jak za komuny?


Halo
O mnie Halo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo