Jozef- Londyn Jozef- Londyn
2172
BLOG

I po „Armacie”

Jozef- Londyn Jozef- Londyn Technologie Obserwuj notkę 5
Rosja, przez wieki pełniąca rolę Światowego Żandarma, pod rządami watażki z KGB zajmuje teraz pozycję europejskiego chuligana. I w gronie międzynarodowych chuliganów znalazła swoje miejsce

Początkowe* spekulacje co bardziej zagorzałych polskojęzycznych putinowców sławiły mądrość Putina. Miał on, chytrusek, w pierwszej kolejności użyć broń pamiętającą czasy Związku Sowieckiego po to, by utylizując ją na ukraińskich stepach zrobić miejsce dla broni nowej generacji.

Jednym z topowych przedsięwzięć militarnych odrodzonej za sprawą Putina Imperialnej Rosji miał być superczołg, godny przeciwnik Abramsów obecnej i kilku następnych wersji, T-14 alias Armata.

image


Wg planów sprzed kilku lat obecnie powinien być to czołg podstawowy armii Federacji Rosyjskiej i zastąpić w linii pamiętające średniego Breżniewa T-72.

No i jak to bywa z ruskimi planami – chcieli dobrze, wyszło jak zawsze.

Już oficjalnie portal topwar.ru donosi o zakończeniu programu.

Ot, po kilku wystąpieniach na defiladach okazało się, że Rosjanie przez ostatnią dekadę byli mamieni… 60 - tonową makietą.

W tekście Romana Skomorochowa z 30 grudnia 2022 r., zatytułowanym Armaty nie będzie. Można się rozejść («Арматы» не будет. Можно расходиться) rosyjski czytelnik dowiaduje się o fiasku programu, nb. prowadzonego od dekady.

Вся проблема в том, что серийное производство «Арматы» сейчас невозможно по многим причинам.

Cały problem w tym, że seryjna produkcja „Armaty” obecnie jest niemożliwa z wielu powodów.

Pierwszy powód, dla którego „Armata” jest niemożliwa do wyprodukowania, stanowi… silnik. Autor tekstu w topwar zachwyca się pięknem rosyjskich silników czołgowych, będących w istocie rozwinięciem słynnego W-2, opracowanego na początku lat 1930-tych, i napędzającego praktycznie wszystkie znaczące w historii modele sowieckich tanków: T-34, KV-1, KV-2, IS-1… Potem zwiększano moc, dawano lepszy osprzęt, zwiększano obroty tak, że wersja rozwojowa W-2 napędza nawet najnowocześniejszy tank T-90.

Tymczasem „Armata” miała być napędzana jakimś niemieckim badziewiem, którego produkcji dzielny i świadomy rosyjski robotnik i inżynier zwyczajnie nie potrafi opanować. Co prawda silnik ów również stanowi wersje pochodną od jednostki napędowej umieszczonej w latach 1940-tych w Tygrysie, ale niewątpliwie to inna kultura i zwyczajnie się nie da.

Osobną kwestią jest zdolność produkcyjna. Po prostu nie istnieje. Był program budowy nowej linii produkcyjnej dla "Armaty", ale niestety. Pieniądze zostały przeznaczone, i to dość duże (podają, że to 64 miliardy rubli), za które wzniesiono warsztaty i zawarto kontrakty… z zachodnimi producentami obrabiarek. Pieniądze przyjęli z wielką przyjemnością, a sprzętu nie dostarczyli, bo wiązały się z sankcjami. To wszystko: wydaje się, że fabryka tam jest, ale nie ma maszyn.

Dlatego wszystko, co UVZ może zaoferować, to ręczny montaż T-14 kawałek po kawałku w pół-ręcznych warunkach warsztatu doświadczalnego.

Ponadto „Armata” nie powstanie z powodu… elektroniki.

Sankcje zaostrzają się coraz mocniej, zapomnieliśmy już o francuskich kamerach termowizyjnych, że z mikroelektroniką, na podstawie której te wszystkie pudełka są zrobione, nikt nie wie na pewno, ale ponieważ sami nic nie produkujemy od dłuższego czasu nie powinniśmy spodziewać się tutaj „przełomów”. Za wszystkie „przełomy” doprowadziliśmy do „Ali-express”.

Można zrozumieć, jak trudno jest pracować w takich warunkach krajowym producentom sprzętu, takim jak Shvabe, Cyclone, Kathoda, kiedy upadły zwykłe schematy dostaw. „Nie musimy niczego produkować, wszystko kupimy” – ta polityka, która trwa od początku lat 2000, musi być opłacana instalacją chińskich cywilnych (a oni sami potrzebują wojskowych) mikroukładów w sprzęcie wojskowym, które po prostu nie gwarantują odpowiedniej jakości urządzeń.

Okrągły radar dopplerowski z AFAR, który był „chipem” „Afghanitu”, kamery HD na podczerwień dookólnego widoku, ultrafioletowe fotokatodowe namierzacze pocisków, cyfrowa stacja łączności z ESU TZ i inna bardzo przydatna elektronika znajdują się pod duży znak zapytania ze względu na to, że dostęp do bazy procesorów jest zamknięty sankcjami.

I choćby do mikroukładów… Ale tutaj, nawet bez sankcji, w Rosji dzieją się takie rzeczy, jak na przykład zakłócenie realizacji Rozkazu Obrony Państwa przez wołgogradzkie zakłady „Czerwony Październik”, producenta, w tym opancerzenie czołgu. Krasny Oktiabr był już bankrutem w 2018 roku, jego właściciel Dmitrij Gierasimenko znajduje się na międzynarodowej liście poszukiwanych za sprzeniewierzenie pożyczki w wysokości 65 mln USD i przekazanie za granicę 6,2 mld rubli. Ale te demontaż nie pomoże zakładowi, wydaje się, że przedsiębiorstwo zaczęło działać, ale sam rozumiesz, jak jest niestabilny - praca jest pod nadzorem. Ile fabryk wojskowych w naszym kraju nie wstało z kolan.

Tak wygląda rosyjska rzeczywistość. Tymczasem od dekady straszono nas wizją ponad dwóch tysięcy T-14, kolejnymi opartymi na tym samym podwoziu pojazdami etc. Teraz z kolei straszą nas pociskami hipersonicznymi, jakimiś podwodnymi dronami itd.

Jeśli te wszystkie cudeńka są konstruowane tak samo udatnie, jak „Armata” to… nie ma się czego bać. O ile bowiem Związek Sowiecki był prawie samowystarczalny (brakowało im jedynie mięsa i zboża) to putinowska Rosja doszła do wniosku, że kupi sobie na światowych rynkach potrzebne części.

Zaskoczenie Putina i jego sztabu musiało być więc przeogromne. Nagle okazało się bowiem, że jedyne procesory, którymi może dysponować ich przemysł wojenny pochodzą z wywożonych z Ukrainy na potęgę pralek i innego sprzętu AGD. Jak się wydaje to jest właśnie podstawową przyczyną rabunków ukraińskiego mienia dokonywanych na początku konfliktu.

Bardziej więc na użytek własnego ludu bajki o odtwarzaniu „broni precyzyjnych” przeplatają się z opowieściami o nowych wspaniałych broniach… zupełnie jak w przypadku T-14.

I tak samo realnie.

Niestety. Putin, a za nim niestety ciągle jeszcze zbyt wielka ilość Rosjan biorą te opowieści za prawdę. Zachodzi tu to samo zjawisko, co pod koniec III Rzeszy – wiara w cudowną broń, która odwróci los wojny.

Ale zaklinanie rzeczywistości prowadzi tylko do większego wstrząsu, gdy nastąpi zderzenie z rzeczywistością.

Rosja przystąpiła do wojny w nimbie potęgi militarnej, i to drugiej na świecie. Już prawie rok nie potrafi poradzić sobie z Państwem, którego wg propagandy jej akolitów praktycznie nie było, a uciskani reżimem żydobanderowskim ludzie czekali tylko na wejście „Oswobodzicielki Narodów”.

To jak w końcu z tą siłą ruskiej armii, słychać nie tylko na „kolektywnym Zachodzie”, ale również w Moskwie czy Petersburgu.

Proszenie zaś o broń takich potęg jak Iran czy też Korea Północna sprowadza Imperium Putina do tych samych rozmiarów.

Rosja, przez wieki pełniąca rolę Światowego Żandarma, pod rządami watażki z KGB zajmuje teraz pozycję europejskiego chuligana. I w gronie międzynarodowych chuliganów znalazła swoje miejsce.

2.01 2023

________________________________________________________

* tzn z początku konfliktu

Tekst Romana Skomorochowa tu: https://topwar.ru/207749-armaty-ne-budet-mozhno-rashoditsja.html?yrwinfo=1672690058711626-7295023102249833973-sas6-5245-131-sas-l7-balancer-8080-BAL-5436(link is external)


https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/i-po-armacie-rosyjska-technologia-wojskowa-pograza-sie-w-regresie#comment-1649320

 

Dziadek 6 -ga wnuczat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie