Obserwując nagonkę pisolubów na Lecha Wałęsę nie można się nie zastanowić nad tym, czemu to służy? Komu i na co to było potrzebne? Czy IPN był sprawcą czy tylko narzędziem wywołującym całe to zamieszanie przykrywające nieudolność obecnego rządu?
W IPN-ie gromadzono od początku jego powstania wszystkie dokumenty pozostawione przez PRL-owski rząd.W zamierzeniu miała to być instytucja apolityczna zajmująca się prawdą historyczną a nie polityką historyczną. Niestety, w 2005 roku, podczas budowania IV RP na stanowisku prezesa IPN-u posadzono pana Kurtykę, wyjątkowo upolitycznionego osobnika , zwolennika PIS-u. No i zaczęła się "szybka jazda bez trzymanki" - jak to mówi młodzież.Poznikały wtedy z zasobów IPN-u dokumenty dotyczące członków PIS-u (początkowo Porozumienia Centrum ) i ich akolitów, natomiast zostały nagłośnione teczki przeciwników PIS-u. Politycy wysokiego szczebla mieli wolny dostęp do dokumentów, do ich pobierania i oddawania. Nikt nie sprawdzał czy w komplecie.
A więc dzisiejszy IPN jest instytucją sensu stricto polityczną. Wyciąga i ujawnia te dokumenty, które służą obecnej władzy a głęboko chowa lub niszczy dokumenty kompromitujące członków obecnej władzy.Pan Kamiński jako wierny wielbiciel jedynie słusznej partii PIS wstrzelił się w te zadania doskonale. Ujawnia dokumenty jeszcze przed ich dokładnym zbadaniem przez specjalistów aby przykryć nieudolność obecnego rządu. A więc IPN jest tylko instytucją wykonującą polecenia władzy a nie badającą prawdę historyczną. Tworzy tylko politykę historyczną, choćby mocno różniła się ona od prawdy.Skłóca Polaków zamiast ich łączyć.