Koniec habilitacji?

Pani Minister Kudrycka zapowiada zniesienie habilitacji... Czy to dobrze, czy źle? Według mnie, zupełnie bez znaczenia.

Jest takie powiedzenie, że od mieszania herbata nie robi się słodsza. Także polska nauka nic nie zyska, jeżeli skasujemy jeden sposób weryfikacji, a zastąpimy innym. Jedyna sensowna weryfikacja pracowników dokonywana jest przez prywatnego właściciela. 

Uniwersytet, czy instytut to taki sam zakład pracy, jak fabryka, czy budowa. W prywatnej fabryce samochodów na stanowisku tokarza nikt nie zatrudni kogoś, kto nie potrafi toczyć. A jak potrafi, to dostaje tytuł tokarza.

Jak ktoś chce pracować w Instytucie Fizyki na stanowisku adiunkta, to powinien wykazać się wiadomościami potrzebnymi do tego stanowiska. Żaden doktorat nie jest do tego potrzebny. Podobnie, jak ktoś chce pracować jako profesor, musi pokazać, że ma odpowiednią wiedzę i predyspozycje. Nieważne, czy ma tytuł doktora habilitowanego, czy doktora, czy magistra.

Argumentem naczelnym obu stron (przeciwników i zwolenników habilitacji) jest to, że weryfikacja powinna odbywać się przez recenzentów zewnętrznych, nie zatrudnionych w danej uczelni, czy instytucie. Oczywiście, jak kolesie oceniają kolesia to sensu nie ma. Natomiast właściciel prywatny ma pełną dowolność sposobu oceny zatrudnianego pracownika. Może sobie wynająć specjalistę z USA, albo może polegać na swoich dotychczasowych pracownikach. I zrobi to w sposób optymalny. 

A jak nie zrobi, to zbankrutuje, i uniwersytet (instytut) przejmie ktoś, kto taką weryfikację lepiej organizuje.