Hazgrun Hazgrun
657
BLOG

Piłkarzyki i PZPN

Hazgrun Hazgrun Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Nie chciałem pisać tego tekstu, ale widząc, że Prezes PZPN zabiera się - całkiem słusznie - do szukania kolejnego trenera piłkarskiej reprezentacji Polski uznałem, że warto.
Słuszność wyboru nowego trenera naturalnie upatruję nie w osobistej zemście na byłym trenerze, ale w pożądanej i  normalnej kolei rzeczy. Polacy w  wielu dziedzinach życia społecznego uczą  się mówić: „Panom już dziękujemy”.
Byłem jednak pełen obaw, czy Sz.P. Prezes nie wykaże się na tyle dużą dozą podczłowieczeństwa  i sprowadzi nam trenera z zagranicy.
Boże, uchowaj !
Dziś wiemy, że zagrożenie zostało chwilowo zażegnane.


Dochodzą nas jednak, mrożące krew w żyłach sygnały, iż poważne autorytety piłkarskie wygłaszają opinie, iż z polską piłką jest dobrze, tylko na MŚ coś poszło nie tak.
Tymczasem w historii polskiej piłki okresu powojennego, ostatni raz „było dobrze”  za śp. trenera Kazimierza Górskiego w latach 70-tych XX w. (czasy gierkowskiego PRL).
Trener Antoni Piechniczek jechał już potem rozpędem tamtego okresu, zmierzając ku upadkowi. 

Uważam, że polska piłka nożna jako sport narodowy wymaga prac od podstaw, pracy organicznej, która przede wszystkim przekaże nowym zawodnikom elementarne ZASADY gry.
Myślę, że dobrze by było, gdyby nowi zawodnicy wychodząc na murawę boiska wiedzieli na czym gra, w która zamierzają grać polega. Zawodników starych  należy pożegnać.

OBRAZ  GRY

Obecny od lat obraz gry piłkarskiej reprezentacji Polski jest taki utrwalony:

- zawodnicy polscy wychodząc na boisko nie za bardzo wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi.
Zespół sprawia wrażenie, że pojawia się na boisku dla owacji i odśpiewania hymnu - są nastawieni bardzo pokojowo.
Po wstępnej kurtuazji,  następuje nie za bardzo zrozumiana 90 minutowa tortura gry, w której polscy piłkarze nie mają jasno sprecyzowane, co należy roić, w którym  kierunku i po co.
Zawodnicy zatem, kopią piłkę do siebie samych nawzajem, we wszystkich możliwych kierunkach starając się przy tym, by jak najkrócej mieć kontakt z ową piłką.
Po dłuższym okresie gry, bardzo wąska grupa polskich piłkarzy zaczyna przeczuwać, że ich wysiłki  winny zmierzać w kierunku linii boiska, na której zainstalowano coś na kształt bramki, w której znajduje się bramkarz drużyny przeciwnej(!).
Wielu jednak ma z tym ogromne trudności i z uporem kopie nadal piłkę poprzek boiska i do własnego bramkarza.
Do grupy wybitnych zawodników z kolei, zaliczyć należy tych, którzy wykazują orientację, że trzeba kopnąć piłkę  w taki sposób, by piłka ucelowała w światło tej bramki -innymi słowy: pomiędzy słupki i poprzeczkę.
Kogoś, kto w polskiej drużynie wykazuje w/w orientację zaliczyć możemy bez wątpienia do  grona bezdyskusyjnych ekspertów tej dyscypliny sportu w Polsce. Takim zawodnikom naszej drużyny można spokojnie powierzyć wykonywanie, tzw. stałych fragmentów gry.
Natomiast UNIKATEM  na miarę historii jest zawodnik, który  zdaje się wykazywać zrozumienie, iż było by pożądanym, by piłka została tak kopnięta, aby  WPADŁA  do środka tej bramki, przypominam - bramki przeciwnika.
Świadomości, która mówiłaby, że pożądanym jest, aby odbywało się jak najwięcej razy w trakcie gry  - w ogóle nie ma.
Oznaki tego typu orientacji na polu świadomości polskich piłkarzy w ogóle nie istnieją.
Dlatego też każdy, pojedynczy chociaż gol, wyczekiwany jest przez kibiców z utęsknieniem na wiele miesięcy przed rozpoczęciem rozgrywek.

Kiedy jakiś polski zawodnik, zostaje oddany lub sprzedany do innych drużyn z zagranicy, to wówczas dopiero tam mu tłumaczą na czym polegają tam u nich zasady gry  i zawodnik ów, wykazuje wówczas, jakieś mniejsze lub większe umiejętności.

Wspomniany na wstępie duch pokojowy Polskiej Reprezentacji, wpojony przez lata tradycji polskiej piłki nożnej i jej szkoleniowców sprawia, że dla samych piłkarzy dziś już nie za bardzo wiadomo, w jakim celu mają się oni przenosić z grą na połowę przeciwnika - chyba, że w ramach przyjaźni.
Polski piłkarz zatem, będący na polu przeciwnika, który nieopatrznie otrzymał od partnera z reprezentacji podanie, mentalnie zobligowany jest, by natychmiast przekazać piłkę do tyłu na własną połowę, najlepiej do bramkarza. W przeciwnym wypadku może być niechybnie posądzony o zachowania godzące w zasady pokojowego współistnienia na boisku.

W praktyce wyglądało to różnie.
Jeżeli podczas gry - bo to mimo wszystko jest sport - tak się zdarzyło, że zrządzeniem losu polscy piłkarze uzyskali gola, to sumiennie dokładano wszelkich starań, by do podobnych zdarzeń z naszej strony więcej nie dochodziło.
Jeżeli utrzymali wynik (1:0), to chyba nie wiedząc czemu dla nich samych, przechodzili do dalszych rozgrywek.
Publiczność szalała.
Jedynymi piłkarzami zorientowanymi w swojej roli na boisku, byli i są polscy bramkarze.

Tyle z obrazu gry.

Kibicom uważającym, że przedstawiony obraz jest tendencyjny, można odtworzyć  archiwalne nagrania z video i pokazać paluchem minuta po minucie.
Wszystko to jako główna myśl szkoleniowa.
W konsekwencji ustawiczne upokorzenia publiczności, utopione nadzieje i pieniądze.

Ktoś jednak może myśleć, że jest świetnie, bo i tak zakwalifikowaliśmy się  do MŚ, czy do ME.
Owszem.
Pomijając fakt, iż na w/w wspomnianych  najistotniejszych zawodach przegraliśmy prawie wszystko, co było do przegrania;
pomijając fakt, iż nasze wygórowane aspiracje sięgają - co najwyżej - marzeniom o „wyjściu z grupy”,
to przecież dziś, nawet murzyni z Afryki (z całym szacunkiem do tego koloru skóry) zakwalifikowują się gdzie chcą.

UCZUCIA  WYŻSZE

Są jeszcze rzeczy - nazwijmy to - uczuć wyższych.
Wygląda na to, że osoby z PZPN nie za bardzo zdają sobie sprawy z szalonej odpowiedzialności publicznej, z płynącego zeń spustoszenia w, tzw. morale wśród społeczeństwa polskiego, ze zniszczenia kręgosłupa narodowego.
Pokutuje mentalność małego powstańca warszawskiego, który nie za bardzo zdaje sobie sprawy ze znaczenia swoich czynów.
Piłką nożną pasjonują się rzesze Polaków i jest ona obecna niemal w każdym domu, w każdej rodzinie.
Sport ten rozbudza lub gasi ducha narodowego i nie można się tym bawić.
Jeżeli dzieci ustawicznie widzą ojca, który przegrywa, jest upokarzany, od dziesięcioleci niczego nie osiągnął, żadnego  istotnego awansu, w rodzinie były momenty kiedy rozbudzał nadzieję, ale potem ją sromotnie topił, a jego wygórowane aspiracje sprowadzają się do NIC  NIEZNACZĄCEGO „wyjścia z grupy”, to dzieci te stają się zawstydzonymi bezbronnymi istotami, którym łamie się od środka życiowy kręgosłup, stają się mentalnymi podludźmi.
Jeżeli piłkarz może na oczach świata grać bezcelowo, nie wie co na boisku z piłką zrobić, może wykazać się niespotykanym nieudacznictwem, bez żadnej woli walki, czekając cudu - i to wszystko w  BARWACH  NARODOWYCH (!), to jaki przekaz idzie w rzesze Polaków ?
Czy Polski Naród nie przedstawia już żadnej wartości ?

Moja żona powiedziała, że Polacy powinni, przynajmniej na jakiś czas wycofać się z tej dyscypliny sportu.

Wszystko to nie rokuje dobrze na najbliższe dziesięciolecia w Państwie Polskim i sprawia wrażenie, że w polskiej piłce nie mamy do czynienia z jakimś chwilowym „kryzysem”, czy niedyspozycją zawodników, ale:

- albo z zupełnym brakiem orientacji, w co mamy grać,
- albo z nakazem, by tak grać.

Rzeczy te mają miejsce w wielu dziedzinach życia Państwa Polskiego.
Sytuacja tego typu w polskiej piłce narasta od 1974r.
Ku hańbie narodowej.

Z wyrazami najwyższego szacunku:

Robert  Hazgrun

Hazgrun
O mnie Hazgrun

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport