Drogi Pstrągu z Pliszki!
Pytasz, jaka Polska i opisujesz swoje wrażenia po przekroczeniu granicy z Niemcami. Ponieważ przekraczanie granic jest moim zawodem więc dorzucę i ja garść słasnych wrażeń i - mam nadzieję, że uprawnionych po kilku latach - uogólnień.
Polska to kraj, który stoi u progu niebywałego sukcesu gospodarczego, nie spotykanych w naszych dziejach zmian społecznych i cywilizacyjnych; to kraj do którego kapitał będzie walił drzwiamii oknami (zobaczycie niedowiarki najbliższe 3-5 lat - to już się zaczęło); który w ciągu dziesięciu lat będzie jednym z najważniejszych państw na Starym Kontynencie.
Polska to kraj nieprawdopodobnej koniunktury politycznej i ekonomicznej; niebywałego zaplecza intelektualnego i profesjonalnego.
Kraj, do którego dzisiaj opluwający z zagranicy emigranci nie będą chcieli wrócić, bo zostanie dla nich już tylko praca przy zmywaku, przy którym stracili swoje młode lata i szansę na rozwój. Kraj, do którego szanujący go emigranci powrócą, żeby swoimi pieniędzmi, umiejętnościami i zdobytym na Zachodzie wykształceniem służyć sobie i jego rozwojowi.
Pusty śmiech mnie czasami ogarnia, kiedy słucham tych wszystkich żalów i narzekań. Śmiech, który cichnie, kiedy sobie przypominam, że w Polsce nie żyje się łatwo, a żyjąc w niej niełatwo, trudno i o mozliwość przyjrzenia się z dystansu.
Pod Waści wpisem znalazłem komentarze, że nie wszędzie w Europie tak ładnie i schludnie, że kompleksy niepotrzebne... Ależ to oczywiste. To tylko jedna gazeta i dwie - trzy partie, skrajnie fanatyczne w swoim antypolonizmie usiłowały Wam to wmówić. Jest w centralnej Polsce takie miasto jak Piątek (przepraszam wszystkich Piatkowian), które wydaje się nie być wzorcowym małym, europejskim miasteczkiem, ale tylko do czasu, kiedy się nie odwiedzi Linzu, Luton albo Houghton Regis... To są dopiero dziury!
Brakuje niewiele. I te braki wcale nie tkwią w dziurach na jezdniach. One tkwią w głowach. Zatrutych nieustannym wmawianiem gorszości przez najbardziej szowinistyczne środowiska opisane powyżej. To taki szowinizm a rebours, gdzie własną tożsamość buduje się na pogardzie i niezrozumieniu ludzi i kraju, w którym się mieszka.
Brakuje braku akceptacji dla chamstwa, złodziejstwa i drobnego cwaniactwa. Brakuje mądrego i sprawnego zarządzania i administrowania. Brakuje wiary, że można i warto stoczyć tą już ostatnią bitwę o własne państwo. Odzyskać Urzędy Skarbowe (które są wciąż ich - urzędników), odzyskać ministerstwa, ZUSy, KRUSy. Część większą zburzyć, załogantów tych pirackich statków rozgonić, resztę zostawić pogroziwszy palcem, że jak nie będą służyć nam, to o urzędniczych pensjach i emeryturach mogą sobie pomarzyć.
I bez tej wiary Polska jest skazana na sukces. Nie będę zabierał Wam czasu tymi wszystkimi analizami ekonomicznymi i społecznymi, które - z konieczności - czytuję. Bez tej wiary jednak nie będziemy tym, czym możemy być. Dumnym narodem.
Inne tematy w dziale Polityka