Właśnie odkryłem, że jestem euroentuzjastą! Naprawdę! Całe życie mówiłem prozą i nic o tym nie wiedziałem. A tu taka niespodzianka. Jak tylko mi się w łepetynie przetarło rzuciłem się do integracji! Brak granic i ceł, wolny przepływ ludzi, kapitału i usług; niskie podatki i racjonalna ekonomia od Atlantyku po Bug!
I jak już się rozpłynąłem w swoich zapędach integracyjnych, to raptem dotarło do mnie, że obok zwolenników integracji są też jej wrogowie. Ludzie, rządy, które w swoim wyobrażeniu o polityce kierują się XIX wiecznymi szowinistycznymi poglądami. Ludzie i rządy, które nie potrafią zapomnieć o przeszłości.
Najgorsze, że do największych przeciwników integracji i pojednania między narodami należy najludniejsze państwo w Unii Europejskiej. Niemcy.
To trochę nie dziwota, bo czegoż oczekiwać od tworu, który liczy sobie 150 lat z niwielkim okładem? Który w czasie, gdy wielki narody: Anglicy, Francuzi, Polacy toczyły swoją narodową historię nie istniał? Powstał jako skutek dyktatu i podboju dokonanego przez peryferyjne i mało europejskie księstwo północnej Europy - Prusy. Państewko militarystyczne, tak dalekie od ducha prawdziwie europejskiego.
Twór, który nigdy nie zrozumiał europejskiej idei. Integrację pojmował zawsze na sposób barbarzyński, jakby ciągle drzemało w nim echo klęski zadanej Sasom przez Karola Wielkiego.
Należy patrzeć z wyrozumiałością na ich fobie i dokształcać, dokształcać, dokształcać.
Na wieczne roszczenia względem sąsiadów wynikające z kompleksu przerżniętych wojen, właściwej nauczki danej narodowi, który na kanclerzy wybierał kaprali, odpowiadajmy spokojnie, rzeczowo i koncyliacyjnie. Poklepanie ręka po plecach i podanie chusteczki powinno uśmierzać globusa i histerię.
Niech tam sobie budują te Centra Wypędzonych, skoro narodowy kompleks podpowiada im takie kuracje.
Wybaczmy niski poziom kultury - wszak w wojnach wyginęła cała ich inteligencja. Przeciętny niemiecki pseudo-intelektualista nie uśnie dopóki nie nawymyśla sąsiadom od kartofli, małp i podludzi. Tak to już jest z kulturami peryferyjnymi, niedojrzałymi i dziecinnymi.
Na jedno sztubakom zza Odry nie możemy pozwolić: grzebania przy bezpieczeństwie militarnym i gospodarczym Europy. Ich kompleks niższości żąda rewanżu, a sojuszników szuka zawsze - pomimo doświadczeń, które powinny ich tego szukania oduczyć - na Kremlu. Boć to i kultura podobna. Jak lejesz w pysk i jeden i drugi pręży się na baczność, jak pobłażasz - gwałci, pali, morduje...
My - z naszą 1000 letnią tradycją musimy być odpowiedzialni. Za nich również, jak starszy brat za młodszego i słabowitego na umyśle. Chyba powinniśmy jednak wyjść poza kulturalne świecenie własnym przykładem i zacząć korepetycje posługując się tekstem prostym.
Wiecie, my w Europie nie chcemy kolejnej wojny; dlatego naszym obywatelom, którzy utracili majątki za Bugiem wypłacamy pieniądze w ramach odszkodowania - to taka zrzutka solidarnego narodu na tych, którzy ucierpieli. Zróbcie to samo - od razu wam ulży, a życie stanie się łatwiejsze. I może będzie to pierwszy krok na drodze ku prawdziwej Europie.
Żeby nie było nieporozumień: nie będzie drugiego planu Marshalla, a wujek Sam nie wypłaci po raz kolejny na odbydowę gospodarki zniszczonej przez Waszą bemyślność. Musicie się starać, starać i starać. A wasi sąsiedzi na pewno podadzą wam pomocną dłoń!
Gute nacht kleine freunde! (czy jakoś tak, co za język!)
Inne tematy w dziale Polityka