Salon został zdominowany przez zwolennikw różnych matrixów, w których Mulaci zostają na przemien to "człowiekami honoru", to "bydlętami bez zasad", rózne służby to przypominają gestapo, to wielotwarzowe wcielenia Giulianich. Na matrixach się nie znam, film obejrzałem niedawno i mnie znudził, postanowiłem wbrew przestrodze zawartej w tytule pofilozować.
Zastanowiłem się skąd biorą się różnego rodzaju światopoglądy? Z wyborów albo z nasladownictwa. A skąd biorą się poglądy na sprawy podstawowe, które skutkują później kształtowaniem się różnych światopoglądów? Z tego samego, chociaż o ile ludzie lubią detale, to chętniej uciekają od pytań o podstawy. Jakie jest zasadnicze pytanie, które powoduje, że kształtujemy się światopoglądowo w tym, lub innym kierunku?
Niewątpliwie jest to pytanie o pochodzenie świata, wszystkiego, co nas otacza. Czy każdy na jakimś etapie swojego duchowego i intelektualnego rozwoju je sobie zadaje? Nie. Zaobserwowałem, że wiekszość ludzi nie ma na to czasu. Najchętniej przyjmujemy kalkę w spadku po rodzicach, środowisku... A jaki jest wybór? Gdzie ten rdzeń całej filozofii (i wymiarze naukowym, jak i filozofii w sensie filozofii indywidualnej, życiowej). Rdzeniem jest ontologiczna zasada niesprzeczności, którą można ująć w lapidarnym: "z niczego nic nie powstaje" albo: "a" nie równa się "nie a".
Jej przyjęcie bądź odrzucenie jest brzemienne w skutki. Jesli ją przyjmiemy (zasadę) - hops! I już wpasowaliśmy się w deistyczne trzewiczki i brakuje nam pojęć do opisywania tego: "przedtem" i "poza" Jesli nie - jest jeszcze gorzej, bo w zasadzie nie powinniśmy już nic katogorycznie sądzić, bo mozliwe jest wszystko - to znaczy: królik z kapelusza. Był co prawda taki myśliciel, który sądził, że istnieje jeszcze inna opcja i że daje się jedno z drugim pogodzić (Bóg nier jest związany zasadą niesprzeczności). Myśliciel nazywał się Lew Szestow i napisał o tym dylemacie wspaniałą książkę: "Ateny czy Jerozolima?" ze słynnym mottem: "Quid ergo Athenis et Hierosolymis"?" Z drugiej strony zajmując się dylematem założył istnienie Boga, a tym samym również dokonał tego podstawowego wyboru...
A Wy co sądzicie: quid ergo? (CBA nie pomoże!)
Inne tematy w dziale Polityka